sobota, 4 stycznia 2014

Rozdział 15

'Wspomnienia' 

'Można oczy zam­knąć na rzeczy­wis­tość, ale nie na wspomnienia.'

Powietrza nie widać ale wiesz,że istnieje.Jak to się nazywa? Nauka? Tak,chyba tak.
Ale co jeżeli przed tobą stoi  Twój najlepszy przyjaciel,którego nie widziałaś przez jedenaście lat.A ty po prostu masz go za wytwór swojej wyobraźni.Jak to się nazywa? Obłąkanie? Może zwidy?
Tylko dlaczego nie możesz uwierzyć,że On jednak jest prawdziwy? Po prostu tam jest.Chcesz do dotknąć ale nie możesz.Paraliżuje cię obawa,że zniknie.
Jednak kiedy Violetta rzuciła się na Ponte wszystkie obawy zniknęły. Jego silne ramiona obejmowały jej drobne ciałko.Czuła jego ciepło. Dzieliła z nim radość.On tam był.Teraz miała co do tego absolutną pewność. Coś jednak było nie tak.A raczej ktoś. Verdas. 'Tylko jego tu brakowało',pomyślała.Ostatnie o czym marzyła to przebywanie w obecności tego...tego gnoma!Jednak kiedyś byli przyjaciółmi. Najlepszymi. Czemu wszystko się tak schrzaniło? Nie chciała tego.Nikt tego nie chciał. Jak widać jedenaście lat rozłąki robi swoje.Niestety. Szkoda,że żaden z nich nie był temu winny.Są po prostu przypadkowymi ofiarami,jednego durnego pomysłu.
-Maxi-powiedziała,prawie płacząc.Zaraz.Violetta Castillo szlocha?! Czy cały świat po raz kolejny stanął na głowie? Czy może to po prostu zwykłe hormony dają o sobie znać pannie Castillo?A może... Ona staje się inna? Nie! To nie możliwe.Prawda? Ludzie się nie zmieniają,przybierają tylko inne maski.
-Violka-wyszeptał Ponte tuląc się do jej kasztanowych włosów. Ich spotkanie przebiegło tak...normalnie? Zupełnie inaczej niż z kretynem stojącym obok. Czy nie byłoby dla wszystkich lepiej gdyby poznali się na tym głupim balu? Nie było by tych wszystkich durnych nieporozumień. A szatynka po prostu cieszyłaby się z jego obecność. Widocznie życie zapragnęło się zabawić się z nimi w kotka i myszkę.Tylko czy się odnajdą? Czy gra nie jest dla nich za trudna? 
Castillo oderwała się od swojego przyjaciela i spojrzała na palanta gapiącego się na ich z zazdrością.Tak zdawało się Violetcie.Jego wzrok zdradzał wszystko.Potrafiła wyłapać każdą emocje w jego szmaragdowych oczach.Przynajmniej kiedyś.Może choć to pozostało bez zmian?
-Leon.-powiedziała dość oschle.
-Violetta.-wypowiedział jej imię równie szorstko ale z nutką bólu.Jakby w środku cierpiał,wypowiadając te siedem literek.
-Federico!-odezwał się głośno starszy Verdas,wychylając głowę zza drzwi jego pokoju.-Skoro wszyscy już znamy swoje imiona to może wejdziecie do mojego pokoju? Hm...-zrobił maślane oczka.
-Widzę,że dowcip ci się wyostrzył przyjacielu.-zaśmiał się Maxi,otwierając ramiona w stronę Federa.Brunet bez wahania rzucił się na Maximiliano.
-Chciałbym powiedzieć,że urosłeś.Ale...-zanim brat Leona zdążył wypowiedzieć kolejne słowo leżał na ziemi przygnieciony przez Viole.Skąd tyle siły w tak małym ciele?-Po co były ci te durne lekcje samoobrony? -wystękał chłopak wciąż 'odpoczywając' na hotelowej podłodze.
-Bo do drużyny piłkarskiej nie przyjmowali dziewczyn. Jeszcze jakieś pytania?-cała trójka milczała. Byli pod wrażeniem jej umiejętności. Castillo od zawsze różniła się od innych dziewczyn. Ale co to teraz zaprezentowała wprawiło w osłupienie chłopaków.W końcu drobna szatynka powaliła o rok starszego,silniejszego siedemnastolatka.Kto nie byłby zaskoczony? -Świetnie.-była zdecydowanie dumna z siebie.
-No...ale...ja...tylko...No ej!-oburzył się brunet.
-Co? Przecież nie zrobiłam tego z powodu twojej uwagi.Przecież żartem tego nazwać nie można.-Maxi wybuchł wesołym chichotem a Leon natychmiast mu zawtórował.-Po prostu chciałam się popisać. -zaśmiała się.
 -Widzę,że za to twoja pewność siebie powiększyła się dwukrotnie.-powiedział z nieukrywanym zachwytem Leon.
-Owszem.Może w końcu wejdziecie?-rzekła nie odrywając wzroku od szatyna.Chyba po raz pierwszy od pamiętnego balu odezwała się do niego normalnie.Mało tego! Patrzyła się w jego niesamowite oczy i ani razu się nie skrzywiła.Tak jak za dawnych lat,wtedy kiedy byli dziećmi.Siedzieli we dwójkę na nowo odkrytej łące i planowali przyszłość.Swoją wspólną przyszłość.Tyle marzeń związanych ze sobą,wyparowało w jednej sekundzie.A teraz kiedy mogą wszystko naprawić? Nagle zapragnęło im się otworzyć drzwi zwane 'nienawiść'. Dlaczego,któreś z nich nie może zrobić kroku wprzód i rozpocząć wszystko od czystej kartki,jednym słowem 'przepraszam'? Bo Leon to już nie jest jej Leon. A Violetta to już nie jest ta Violetta. Ile jedna głupia rozmowa może skomplikować życie?Szkoda,że są aż tak bardzo zaślepieni złością ,że nie widzą czego tak na prawdę czują. 
Atmosfera przez chwile była dziwna.Jakieś nieprzyjemne napięcie unosiło się w powietrzu. Mieli wrażenie,że ktoś za chwile zacznie krzyczeć.Jakby chciał uwolnić swój głos. Wykrzyczeć prawdę.Jednak kiedy powolnym krokiem weszli do pomieszczenia ten niepokój zniknął.Zwyczajnie się rozpłyną.Po prostu już go nie było.
Cisza starała się rozedrzeć ich bębenki.Nikt nie chciał strzelać jako pierwszy aby zagłuszyć ją gwarem rozmów. Nic nie mówiąc,nawet nie patrząc na chłopaków Viola wzięła wszystkie miękkie rzeczy ze swojego pokoju.Koce,poduszki,ręczniki,kołdrę.Każdą przedmiot na którym dało się wygodnie siedzieć i wywaliła wszystko na skromny taras,znajdujący się w jej pokoju.Panowie doskonale wiedzieli co wyprawiała szatynka. Pomogli jej poukładać wszystko ,tak aby mogli w spokojnie na ich siedzieć. Swoje tyłki położyli na wygodnym posłaniu,które tak staranie ułożyli.
-Pamiętam kiedy robiliśmy tak na dachu i oglądaliśmy gwiazdy-wyszeptała Violetta.
-Najlepsze było kiedy tam zasnęliśmy a rodzice nawet tego nie zauważyli.-dodał Federico.
-Uśpienie dziadka porcją czekolady i godziną 'Mody na sukces' było chyba najlepszym pomysłem Ponte.-zaśmiał się młodszy Verdas.
-Zdecydowanie-zgodziła się dziewczyna.
 
-Tam jest wielki wóz.-swoją maleńką rączką młoda szatynka pokazała swoim przyjaciołom gwiazdozbiór. Chłopcy jakoś niespecjalnie znali się na takich rzeczach,więc jeżeli chcieli zobaczyć cokolwiek na niebie zawsze polegali na Violce.Była to swego rodzaju jej dziecinna.Tylko i wyłącznie jej. Nie przeszkadzało to nikomu.Po mimo swojego wieku,doskonale rozumiali pewne rzeczy. Jak na przykład to,że nie każdy musi lubić to samo co oni.Każdy odpowiada za siebie i za co chce robić w życiu.
-Głodny jestem-stęknął Leon.
-Ty zawsze jesteś głodny,młodszy bracie.-zakpił brunet.
-Czemu zawsze mówisz do tego pajaca,młodszy bracie?-zdziwił się Max.
-To,że ty też jesteś ode mnie starszy nie znaczy,że możesz mnie wyzywać.-powiedział ze spokojem szatyn-Dlaczego nie weźmiecie przykładu ze mnie? Violka jest młodsza i jej nie wyzywam. 
-No nie to samo!-sprzeciwił się Ponte
-Właśnie!-zgodził się Fede.-Wy kiedyś będziecie małżeństwem tak jak mama i tata.
-A małżeństwa nie mogą się wyzywać?-Castillo nie mogła w to uwierzyć. Ale powiedział to Verdas,on jest przecież starszy.Musi mieć rację! 
-Czy wy się kiedykolwiek wyzywaliście ?-zasugerował. Leoś pokręcił przecząco głową. 
- Będziecie idealnym małżeństwem!-oznajmił Maxi.-Ale pamiętaj o pierścionku!  

Cała czwórka wybuchła śmiechem na samo wspomnienie. Wystarczyło,że na siebie spojrzeli już wiedzieli co krążyło po ich głowach.
-Leoś,gdzie pierścionek?-chlapną Ponte.
-Właśnie braciszku. Chodziarz lepiej żebym poszedł z tobą go wybrać,masz koszmarny gust.-Nie mogli się powstrzymać i na nowo zaśmiali się w głos.Nawet wyśmiewany. Od zawsze robili  z siebie żarty, więc po co miałby się obrażać albo wściekać? Jednak Leon zaskoczył wszystkich,wstając i wchodząc z powrotem do środka. Pozostali spojrzeli na siebie zdziwieni. A temu co?Nawet nie minęła minuta a Verdas wrócił do środka. Z grobową miną uklęk przed Violetta. Zza pleców wyjął...zawleczkę od tymbarka?!
-Violetto Adrianno Castillo. Czy uczynisz mi ten zaszczyt i zostaniesz moją żoną? Obiecuję,że więcej nie nazwę cię kicią ani księżniczką a jako prezent ślubny kupię ci psa.-oświadczył uroczyście.
-Jestem świadkiem Leona.-szepnął Federico do ucha Maxiego.
-A ja Violki.-odpowiedział równie cicho.
-Hmm...Niech pomyśle. Chihuahua'łe?-zapytała Violetta. 
-Przecież ty ich nie znosisz!-zaprzeczył przyszły narzeczony.Ten odzew przesądził o wszystkim. Test dziewczyny zaliczył na szóstkę. Nie mogłaby przecież trzymać takiego czegoś w domu. Owszem marzy o psie a nie o takiej dużej wersji szczura. Może i te psy są uroczę.Ale zdecydowanie nie dla niej.
-Tak.-bąknęła. 
-Co tak?-zająknęli chłopacy,dziwnie spokojni. 
-Tak,zostanę twoją żoną.-powiedziała teatralnie Castillo.-Jaki piękny pierścionek.-westchnęła. 
 Dawno nie czuli się tak szczęśliwi. Odzyskali coś czego brakowało im od bardzo odległych czasów-przyjaciół.Poczuli,że pustka wypełniająca ich od środka powoli się zapełniała.W tym momencie nastąpił przełom. 'Narzeczeni' spojrzeli na siebie inaczej. Wciąż tliło się w nich ognisko wzajemnej niechęci, które stopniowo wygasało.Może kiedyś pozostanie po nim tylko popiół? Może przerodzi się w coś innego? 
Tylko oni mają prawo o tym decydować. 
-A teraz porywam swoją przyszłą żonę.-Leon po mimo protestów dziewczyny porwał ją na ręce,powoli kierując się do środka.Coś jednak nie poszło po jego myśli.Z resztą tak ja zwykle kiedy miał dobre zamiary ale głupi pomysł.Drzwi jak to drzwi okazały się zbyt wąskie na ich dwójkę.Efektem tegoż niedopatrzenia było dość mocne zderzenie z szybą,która zastępowała ścianę pokazując wszystkie uroki Buenos Aires. 
Czując ból,Violetta przez chwile nie mogła wydusić słowa. Co miała powiedzieć? Kompletnie nie miała siły na niego krzyczeć.Zmieniłoby to coś?Co się stało,to się nieodstanie. Leon mógł jedynie przeprosić. Tylko po co? I tak będzie bolało. Mógł przeprosić za wszystko co jej zrobił.I tak nic to nie da.Choćby chciał nie zmieni przeszłości. Nie może.Nie potrafiłby.
 Przerażony Fede i Maxi podbiegli do nich jak najszybciej.Chwała Bogu,Castillo miała otwarte oczy i wściekły wyraz twarzy. 
-Jak cię czujesz?-chłapnął Leon. 
-A jak ma się czuć?-oburzył się jego brat.-Chciałeś zabić swoją żonę jeszcze przed ślubem?
-Ne czas na głupie żarty panie 'Ja wybiorę jej sukienkę'.- stwierdził Ponte. 
-Miał wtedy sześć lat! Dajcie mu spokój.A ty kretynie.Zanieś mnie z powrotem na poduchy,przynieś mi coś zimnego i nie zbliżaj się do mnie. -zakomunikowała,wciąż tkwiąc w umięśnionych ramionach szatyna. Owszem pozycja była bardzo przyjemna.Ale co z tegojeżeli następnego dnia obudzi się z wielkim siniakiem na głowie?
 ____________________________________
15 dedykuje mojej kochanej Axi. Który to już raz? Trzeci? Moje ty słoneczko.♥♥♥
Pierwszy rozdział  w nowym roku.Mam nadzieje,że was nie zawiodłam. :*
I przepraszam,że jest tak dawno nic nie dodawałam,nie miałam czasu :c
Wiem,że zdecydowanie za dużo dialogów. Przepraszam spróbuje się poprawić oraz wybaczcie jeżeli uraziłam jakąś wielbicielkę  Chihuahua. Nie bierzcie tego do siebie. Po prostu Violka ma swoją wizję świata. xD

26 komentarzy:

  1. Przepiękny <33
    Oddaj mi choć trochę talentu, którego masz bardzo dużo<33
    Leoś i Viola pogodzeni <3
    Czekam na Leonettkę <33
    I z niecierpliwością oczekuję na next <33

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję♥
      Nie muszę ci nic oddawać bo sama świetnie piszesz. :*

      Usuń
    2. też uważam że Chihuahua to szczury tak jak yorki xDDD
      I lubię dialogi :D
      Żeby nie było że się podlizuję :P
      ~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
      xDDDDD

      Usuń
    3. Piątka, siostro. :D
      W życiu nie pomyślałam, że się podlizujesz. ;p

      Usuń
  2. Świetny!!!
    Masz wielki talent, a to jak opisujesz uczucia.....Ach.... Jednym słowem <3
    I te ich wspomnienia <33333
    Viola i ten jej charakterek XD
    Pozdrawiam Suzy i zapraszam na http://suzy-story-violetta-dorosla.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Pięknie <333
    Kurde, dzisiaj znowu się nie rozpiszę :P Od jakiejś godziny słysze tylko "Ola, weź mi poodkurzaj, bo coś tam coś tam!" a to jest serio denerwujace xD
    Kochaaaam <33333

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi

    1. To zrób to co ja i namów mamę żeby wszystkie dywany wywaliła. xd
      Serio działa. :*
      Te quiero .♥

      Usuń
  4. Piękny! Zakochałam się!
    +zostałaś nominowana do LBA na moim blogu leonetta-na-wieki.blogspot.com :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Nareszcie pogodzenia <3
    Heheh Leonetta 1!! ale oni są wszyscy uroczy najlpeszi przyjaciele forever <3
    LEoś ty przystojny debilu żone chcesz zabić o.O ? :D
    ni emogę sie doczekać następnego Jesteś Genialna tak super opisujesz ich emocje jakbyś poprostu wczuwała się w daną osobę to jest niezwykłe :D
    czekam na nastepnym ^^ może znowu coś Leoś wymyśli śmiesznego :3 :D :**
    Buziaczki:*:* Olkaa;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak szczerze to też uwielbiam ich relacje. :D
      To jeszcze nie jest jego żona. xD Ale,ale już niedługo..:3
      Oczywiście,że Leoś wymyśli coś śmiesznego albo znowu coś jej zrobi.:P
      Kocham Soph ♥

      Usuń
  6. JESTEŚ WIELKA!!! ♥
    Zawsze kochałam twoje rozdziały, ale nie zdawałam sobie sprawy z tego, że... mogę je pokochać jeszcze bardziej <33
    Niesamowite... to jak piszesz ;33
    Rozdział jest boski, wspaniały, fenomenalny, wciągający i... nawet troszkę wzruszający ♥
    KOCHAM i czekam na next ;33
    Oraz bardzo dziękuję za dedyk kochanie
    Axi <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gdzie on jest wzruszający? xd
      Ile cukru.♥♥
      Kocham,całuję i dziękuję. :*

      Usuń
  7. ej a co z fran przedtem stała na korytarzu a teraz jej nie ma

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kochana,ona była w swoim pokoju a chłopacy z niego wybiegli. :*

      Usuń
    2. Ymm... kochanie, fakt, trochę mi się pomieszało xD
      A to było PISANE POCHYŁĄ CZCIONKĄ? o.O
      Więc to takie jakby wspomnienie? o.O
      Wiesz Sophie? To rzeczywiście było troszkę nieczytelne ;33
      W poprzednim xD Ale spoko, ja się jakoś domyśliłam ;)
      I... sorki, ale to mnie normalnie kuje w oczy! ;** Nie pisze się chłopacy, tylko chłopcy xD Na serio sorki ;)
      Przynajmniej u mnie się tak pisze ;P

      Usuń
    3. No tak serio jest nieczytelne. Wybaczcie.
      Przecież nic się nie stało! To tylko zdrowa krytyka. ♥
      Cieszę się,że ktoś wytyka mi błędy. :3

      Usuń
  8. To było fantastyczne!!!
    Koffam tego bloga <33

    Pozdrawiam.
    Tyna :**

    OdpowiedzUsuń
  9. Jejku ale dłuuuuugo nic nie pisałam, przeeepraszam!

    Wiesz co? Ciągle nie mogę zrozumieć, jak ten bal wszystko pokomplikował. Zupełnie jak jest napisane w tym rozdziale. A mogło być tak pięknie, wiesz co mnie dziwi? Że Violetta poznała Maxiego, a Leosia nie. A tak była w nim zakochana... hahaha nie no, może po prostu Leona nie spodziewała się zobaczyć, a rapera tak. Dobra, nie wnikam ;))
    Strasznie, strasznie mi się podobał ten rozdział! Zresztą jak każdy... ;) U Ciebie to nic nowego, że piszesz niesamowicie ;))
    Wiesz jak bardzo się ucieszyłam kiedy doszłam do momentu, że Leon oświadcza się Violettcie? Ogromnie. Zupełnie się tego nie spodziewałam, tak jak tego, że jego narzeczona uderzy głową w szybę. ;)) Mógł ją przeprosić. Pokazać jej, że jest mu przykro i nie zamierzał tego. Ale on postąpił inaczej ;))

    No jednym słowem cuuuudo <3 Czekam na następny, czzyli do jutra ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nic się nie stało. :D
      Powiedzmy,że Leoś bardziej wyprzystojniał a Maxi się aż tak nie zmienił.xD
      Verdas się jeszcze nie przyzwyczaił to Violki. Przez jakiś czas jeszcze będzie zachowywać się jak yyy no wiadomo o co chodzi. =D
      Dziękuję za komentarz.
      Kocham Sophie. ♥

      Usuń
  10. Zostałaś nominowana do LBA na moim blogu:
    http://opowiadanietini.blogspot.com/
    Gratuluję :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuje.Postaram się wkrótce odpowiedzieć na pytania. :D

      Usuń
  11. Wy wiecie że Leon nie może być z Violą bo wychodzi na to że są kuzynami nie?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie, nie są. :)
      Leon i Fede to bracia. Po śmierci rodziców, ich dziadek (Antonio) postanowił oddać jednego z chłopaków pod opiekę Germana, który był przyjacielem Verdasów. Tak? Żadne więzy krwi nie występują ani miedzy Leosiem a Violką, ani między Fede i Violettą. Jasne? Mam nadzieje. :)

      Usuń