piątek, 27 grudnia 2013

Rozdział 13

'Powrót bólu'

'Miłość jest to ja­kieś nie wiado­mo co, przychodzące nie wiado­mo skąd i nie wiado­mo jak, i spra­wijące ból nie wiado­mo dlaczego.'


Właśnie się dowiedziała,że zamieszka w starym domu swojego brata ,razem z czterema facetami.
 Co mogła wtedy czuć? Gniew,agresje,zaskoczenie,radość,niepokój.Zaraz radość? Coś tu było nie tak...
Uczucia kłębiły się w jej głowie. Próbowała uspokoić oddech,który gwałtownie przyspieszył. Raz,dwa,trzy... Liczyła kolejne wdechy.Dawało jej to powoli ,dziwne uczucie spokoju. Cztery,pięć,sześć... Gniew i zaskoczenie powoli przechodziły.Siedem,osiem,dziewięć... Zaczynała dostrzegać powagę sytuacji. Będzie mieszkała w jednym domu z Nim.Dziesięć... Starała się opanować drżenie głosu. Wciąż tyle pytań pozostawało bez odpowiedzi.A ona wydusiła tylko zwykłe 'kiedy'.
-Jutro przyjeżdża ekipa remontowa.Mają skończyć do środy więc w czwartek się wprowadzimy.-odpowiedział German.                                                                                                          Miała pewność,że gdyby jeszcze jedno słowo wydobyłoby się z jej ust,nie zapanowałaby nad tonem swojej wypowiedzi. W tej chwili mogłaby nawet zacząć płakać. Miała dosyć tego dnia. Tego domu. Ludzi siedzących obok. Dosłownie wszystkiego.Marzyła tylko o tym żeby znaleźć się w swoim wygodnym łóżku.
Pojawił się kolejny problem. Jej wymarzone posłanie znajdowało się w pokoju hotelowym. Marzyła o tym,żeby znaleźć się w jej królestwie.
-A nasze pokoje?-powiedział starszy Verdas.
-W tym domu jest sześć sypialni i tysiąc innych pomieszczeń. Spokojnie będziemy mieli gdzie spać.- Leon zaczął droczyć się z bratem.
-Chłopcy-odezwał się Antonio.Westchnął i po chwili dodał : Leon, Feder oraz ja zajmiemy swoje stare pokoje.- szatyn się skrzywił.-Spokojnie,będą przemalowane. Chyba,że życzysz sobie aby pozostawić tą uroczą tapetę z Kubusiem Puchatkiem,Leon.- chłopak delikatnie się zarumienił,widząc śmiech Violetty.
-Będę wdzięczny dziadku.-Verdas zgromił Antonio wzrokiem.
 -Szkoda,tak uwielbiałam w nim siedzieć.Zwłaszcza włączać i wyłączać świecący się nosek Puchatka.-Przez moment Ich spojrzenia się spotkały. Przez ich ciała przeszedł dreszcz. Przyjemny dreszcz. Nie byłoby to takie złe. Nie podobało im się jednak,że to było dla nich takie... miłe? W każdym bądź razie nienawidzą się.Czyli tak nie powinno być. Przynajmniej tak im się zdawało.
-A mój pokój?-odezwała się Castillo.
-German zajmie pierwszy pokój gościny. Sypialnia waszych rodziców pozostanie nietknięta. A ty kochana. Pamiętasz ostatni pokój w środku korytarza,obok którego było wejście na strych.- Przytaknęła ruchem głowy.
-Oczywiście,że pamiętam. Było tam takie wejście do garderoby cioci Adriany. Wiedziała tylko o tym ona ciocia Alba,mama i ja.-jej humor natychmiast się poprawił.
-Świetnie.Bo od czwartku będzie należeć do ciebie.-powiedział Antonio


Myślała,że już nie pamięta.Co było to było. Pocierpiała i...jej przeszło. Wtedy Camila oczywiście musiała przywrócić jej wszystkie wspomnienia.To już nie chodziło o Marco.Znaczy wciąż był w to uwikłany.Ale  z drugiej strony to po części jego wina. A może to wszystko przez niego?Dlaczego to nie ma sensu?  Myślała,że już dawno pozbawiła oczy łez. Jednak wciąż po jej policzkach spływała słona woda. Pełna żalu,gniewu,nienawiści,smutku i niewiedzy. Dlaczego niewiedzy? Bo wciąż zastanawiała się po co jej to zrobili? Mieli satysfakcje z powody naiwności Włoszki? Uważali,że miło jest zrobić krzywdę komuś,kto za bardzo ufa ludziom?
Potrzebowała teraz przyjaciółki a ona... Ale to przez nią płakała. To przez nią znowu czuła ten okropny ból
 w środku. Nie mogła się na niczym skupić. Jedynym o czym marzyła było towarzystwo przyjaciół. Wszystkich przyjaciół. Oni wiedzieliby jak zrobić żeby na twarzy Fran pojawił się chodziarz by chwilowy uśmiech. Zawsze kiedy myślała o tej dość licznej bandzie, w jej serduszku tliło się małe światełko nadziei.
Ostatni raz przed nowym rokiem,zobaczą się na imprezie dla Leona. Nie było to dla niej zbyt przyjemne. Ale co może zrobić? Idą święta. Nie mogłaby zabronić wyjazdów aby spotkać się z rodziną.
Ach impreza...Będą tam wszyscy!
Uśmiechnięty Leon,nieprzewidywalny Maxi,nieśmiała Nati,wesoła Ludmiła,z którą ostatnio znalazła wspólny język,zabawny Diego,nieogarnięty Andres, głośny Brod i... Camila i Marco? Kiedy cała reszta dowie się co zrobili... Francesca była pewna,że wszyscy się od nich odwrócą. To było do przewidzenia. Zawsze stawali w obronie tych zranionych. Tak było odkąd spotkali się w Studio i stworzyli prawdziwą paczkę przyjaciół.
'Jeden za wszystkich.Wszyscy za jednego.' To była ich mantra,którą głosili od...odkąd pamiętają.Każdy chciał jej przestrzegać. W końcu na tym polega przyjaźń. Kiedy ktoś cierpi,ruszał mu na pomoc. Nie ważne czy tego chce czy nie. Robił to i już.
Jednak najbliżej jej serca od zawsze byli Leon,Maxi i ta trzecia,której imienia nie wymówię. Właśnie! Verdas i Ponte! Gdzie oni są kiedy są potrzebni? Może i widzieli się godzinę temu ,jednak co szkodzi spędzić jeszcze trochę czasu razem żeby pocieszyć przyjaciółkę?
Nie zastanawiając się dłużej,swoimi zaczerwienionymi od płaczu oczami próbowała wypatrzeć telefon.Który po dość długich poszukiwaniach,nie wiadomo jakim sposobem znalazł się pod łóżkiem. Wysłała do chłopaków SMS o treści : 'Potrzebuję pomocy. Będziecie za chwilę?'
Według niej chłopcy za kilka minut znajdą się w jej pokoju. Może będą siedzieć cicho. Może będą pytać co się stało. Ale to ich teraz potrzebuje.Na nikogo innego nie może liczyć. Teraz to wie. Tylko oni jeszcze nigdy jej nie zranili. Jeszcze. Jednak nie była pewna czy to w końcu nie nastąpi. Nie może przecież nagle przestać się do nich odzywać bo kiedyś będzie przez nich cierpiała. To byłoby w stu procentach bezsensu. Każdy rani. Czy przez to ma siedzieć zamknięta w czterech ścianach aby uniknąć cierpienia? 


-Świetnie wszystko jasne.-podsumował Leon.-A teraz ja mam pytanie.Czy...-przerwał,słysząc dźwięk wiadomości.Przeczytał szybko SMA'a i od razu wstał zszokowany.Milczał przez chwilę.
-Leon.Co się stało?-zapytał Antonio.-Jeżeli chodzi o tę imprezę. To..
-Nie,nie,nie.Znaczy tak. Impreza jest w sobotę potem wszyscy wyjeżdżają na święta ale nie o to chodzi. Fran.-spojrzał błagalnie na dziadka.
-Jedź. Spotkamy się w domu i zaczniemy się pakować.-Szatyn nie usłyszał ostatnich słów bo już znalazł się na dworze. Chciał wsiadać na motor ale zdał sobie sprawę z tego,że przyjechał tutaj z dziadkiem. Zawrócił do środka.-Jest tylko jeden samochód. Wuja cię odwiezie dobrze?- German tylko kiwnął głową na znak,że się zgadza.Rozumiał młodzieńczą miłość. Choć było mu smutno.Co jak co ale w młodszym Verdasie widział idealnego kandydata dla swojej ukochanej córeczki.To nie dlatego,że Federico był jakiś gorszy.Co to to nie. Po prostu wiedział,że wychowywali się razem. Byli dla siebie rodzeństwem. Nie wyobrażali sobie siebie razem. Szczerze mówiąc German też nie byłby zachwycony ich związkiem. W końcu Leoś i Violka tak świetnie dogadywali się jako dzieci. Ale Verdas,przynajmniej w jego mniemaniu miał dziewczynę. Nic więc nie mógł zrobić.
Po chwili słychać było tylko pisk odjeżdżających opon.

Poczuła dziwne ukłucie w sercu. Słowa Leona,bardzo ją zasmuciły. Zrobiła się jakby zazdrosna? Niemniej jednak mogła się tego spodziewać. Przecież Leon jest wysoki,przystojny,miły,uroczy... Nie! Był taki kiedy byli mali. Zmienił nie tylko swój wygląd ale według Violetty również charakter. Jednak tak pędził do tej dziewczyny jakby mu na niej zależało.Bez wątpienia była dla niego ważna. Może nawet znaczy dla niego tyle ile on kiedyś znaczył dla niej? Tak czy inaczej,nie ma prawa tak się czuć. Nienawiść rządzi się innymi prawami.
-To jego dziewczyna?-zapytała smutna.
-Czyżby ktoś tu był zazdrosny?- Fede dziwnie podniósł głos. Wszyscy zignorowali jego uszczypliwą uwagę. Widząc minę szatynki.
-Nie,jego najlepsza przyjaciółka-odpowiedział spokojnie Antonio.-To co zbieramy się.Mamy jeszcze parę spraw do obgadania ale porozmawiamy w czwartek kiedy będziemy się wprowadzać.- Violetta jednak już go nie słuchała. Z jakiegoś powodu poczuła się jeszcze gorzej.To ona była jego przyjaciółką. Może i nie widzieli się przez tyle czasu ale,ale...
Jak widać przez jedenaście lat zmieniło się więcej niż się mogłaby się spodziewać...

Często to robił.
Zastanawiacie się pewnie kto i co?
Otóż Broduey uwielbiał,po prostu wychodzić z domu. Nie na spacer. Lubił chodzić,chodzić i jeszcze raz chodzić.Od zawsze był pełen energii i musiał ją jakoś spożytkować. Był to idealny sposób na zrealizowanie tego zadania. Mało tego dzięki temu odkrył wiele ciekawych miejsc w Buenos Aires. Na przykład w zeszłym tygodni obok toru ,na którym jeździ Leon odnalazł mały wodospad wydobywający się spod skał. Znajdował się po środku uroczego,zielonego lasku.Rzadko ktokolwiek zapuszczał się w tamte tereny. Lubi takie mało odwiedzane miejsca. Niemniej jednak tylko czasami wracał w odkryte przez siebie tajemnice 'Buenos Aires'-jak zwykł mawiać. Zwyczajnie mu się nudziły. Jednak dzisiaj coś go tam ciągnęło. Magiczna siła o nazwie 'przeznaczenie'
Kiedy doszedł na miejsce,omal nie przewrócił się z wrażenia. Nad strumykiem siedziała dziewczyna. Była piękna pomimo jej podpuchniętych od płaczu oczu. Miała ciemne włosy związane w kucyk.I strój mechanika? Zaraz,zaraz. Czy to nie była ta dziewczyna z toru? Lara? Maxi często mu o niej opowiadał,podobno lata za Verdasem jak opętana,wspominał też,że nie za bardzo ja lubi.
Nie mógł jednak uwierzyć,że tak krucha dziewczyna może być nie miła. Zapragnął ją przytulić,otrzeć łzy,pocieszyć. Dowiedzieć się dlaczego 'czyści' swoją twarz morzem łez.
Coś go jednak powstrzymywało. Coś co często uniemożliwia pojawienie się miłości. Strach.

_____________________________
Przed państwem pechowa 13!
Wiem,że dawno nie było ale przez ostatnie trzy dni bardzo rzadko bywałam w domu i oto efekty.

Chciałam zadedykować ten rozdział komuś ważnemu,komuś kto nigdy nie widział tego bloga na oczy. Ale wie o jego istnieniu i dzielnie mnie wspiera w jego tworzeniu.
O kim mowa? Oczywiście o mojej młodszej siostrze Natalii. 
Może kiedyś najdzie mnie odwaga żeby Ci pokazać to co tworze? 
Jeżeli w przyszłości (prawdopodobnie dalekiej) będziesz to czytać,to wiedz,że cię kocham. ♥
Się rozkleję za chwilę. XD

14? Kiedy będzie to będzie. Ale sądzę,że do niedzieli coś wyskrobie. :*
Kocham Soph. ♥
A tak w ogóle jak minęły wam święta?
Jakieś ciekawe prezenty? :>
Taki mały EDIT
Wiem,że się chwalę,znowu.xD
Ale patrzcie co dostałam od Axi. ♥





12 komentarzy:

  1. Boskiiii <333
    Pozdrawiam :********
    *Nica*

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny ;D Ja dopiero dziś znalazłam twojego bloga i muszę powiedzieć, że fajnie piszesz i zacznę go czytać ;p
    Zapraszam do mnie xD
    Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. włączać i wyłączać świecący się nosek puchatka!! xD rozwaliłaś system ;P Już Ci mówiłam kiedyś, że masz świetne pomysły? Bo nie pamiętam ;33
    Ou, Broduey i Lara? No no... ciekawie będzie xD Tak wiem, co mi o nich pisałaś ;**
    Hihihi... i ja mam takie samo zdanie ;)
    Eh, czekam na Fedcescę i Leonettę oczywiście ♥
    Ciekawie będzie, jak zamieszkają razem ;D
    Już doczekać się nie mogę ;33
    Kocham i czekam na next ♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Się ma małych kuzynów to cię inspirują,no nie? xD
      Chyba mówiłaś. :D
      Pisałam Ci o tych drzwiach? Bo nie pamiętam. :P
      Piękny dyplom nie uważasz?
      Zresztą kolaż też. ♥

      Usuń
    2. Ty chcesz mnie do czegoś doprowadzić, co nie?
      Już nie pamiętasz, co napisałam w mailu? ;33
      Eh... no ale ;)

      Usuń
    3. Ja ciebie? Nie śmiałabym. :D
      Pamiętam. :3
      Oni są gdhdhrj *.*

      Usuń
  4. Cudownie <3333
    Krótko, bo mi laptop pada, a ładowarka leży zakopana na dnie walizki, bo u rodziny jestem xD
    Kocham <333

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozumiem i życzę powodzenia w poszukiwaniach. ♥

      Usuń
  5. Cudowny !.
    Piszesz genialnie ;*
    Czekam na next ;>
    Prezentow nie mam ciekawych ;p
    Ja tez sie nierozpisuje bo na tel. jestem i bateria pada a ladowarka nwm gdzie -,-

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wszyscy mają dzisiaj problemu z ładowarkami. W tym również ja. xD
      Dziękuję za komentarz. ♥

      Usuń