środa, 5 marca 2014

Rozdział 22

'Powrót do dzieciństwa'

'Człowiek szu­kając piękna w fil­mo­wych sce­nach za­pom­niał , że piękno chwil tkwi w tych zwykłych momentach.' 


   Szatynka otworzyła oczy. 
Nie miała pojęcia jak znalazła się w pokoju. Ale ta myśl nie za bardzo ją przerażała. Złe przeczucia opuściły jej zmęczone ciało całkowicie, kiedy ujrzała żółte promienie słońca, przedzierające się leniwie przez czarne zasłony. Kilka smug światła padało na jej otwartą walizkę. Nie spoczywało w niej nic specjalnego. Parę  kolorowych- głównie asymetrycznych-spódniczek, od czasu do czasu przewijały się skrawki materiałów różnych bluzek czy koszulek. Wiedziała też, że gdzieś przy samym dnie leży jej ulubiona para niebieskich jeansów, które nosiła tylko w 'wyjątkowych' sytuacjach. Pomimo tego wciąż uparcie twierdziła, że jest to jej ulubiony ciuch, przewalający się pośród setek wzorów i tkanin. 
  Nie uważała się za 'typową' dziewczynę, ale w niektórych przypadkach geny wygrywają. Nawet jeżeli nie zdawała sobie z tego sprawy. 
  Znała jej zawartość na pamięć. Fioletowa walizka była wypychana po brzegi tylko ulubionymi rzeczami. Zaczynając od małego, białego - chodź ostatnimi czasy, przybrał barwę raczej zszarzałą -misia. Pamiątkę bo jednej z wielu wycieczek po Londynie. Wspaniałych przechadzek, z równie niesamowitym bratem.  

   W małej kieszeni, po prawej stronie na pewno znajdowały się jej trzy ulubione zdjęcia. Największe i zdecydowanie jej ulubione, przedstawiało czwórkę maluchów siedzących, na zielonym kocu, w cieniu wielkiego drzewa. Korona 'olbrzyma' była idealnym schronieniem od żaru lejącego się z nieba. Dzieci w pełni korzystały z upalnego lata, zajadając się czekoladowymi lodami, których tak naprawdę nikt z nich nie lubił. Przysmaki roztapiały się zbyt szybko, aby ich małe buźki mogły temu zapobiec. Kilka kropel spadło na czerwone spodenki szatynki. Parę wylądowało na niebieskiej bluzce Leona. Jego starszy brat-zwykle najczystszy z całego towarzystwa-wysmarował sobie całą twarz. Wyglądał trochę jak ciasteczkowy potwór. Z jedną dość zasadniczą różnicą. Nie był niebieski. Ale od czego mamy wyobraźnie? Od czego dzieci mają wyobraźnie? Dorośli najwyraźniej już dawno zapomnieli co, to znaczy.  Brunet, inaczej słynny 'M', potrafił wrócić po pięciu minutach do domu, cały wytaplany w błocie. Kałuże pojawiały się przed nim zawsze 'przez przypadek', również kwestią niewyjaśnioną było jego 'nie umyślne' wpadanie w nie. Lecz wszyscy doskonale wiedzieli, że to nigdy nie była jego winna. Całą odpowiedzialność ponosiła jego niezdarność. Coś, co po części zostało z nim do dzisiaj.
  Jednak wtedy wyglądał jak anioł. Dosłownie i w przenośni. Jego czarne włosy schowały się pod białą czapką. Ciało zakrył bluzką o tym samym kolorze, spodnie nie wyróżniały się niczym. Były identyczne jak reszta stroju. Jedynie na nogach można było dostrzec wyraźniejszą barwę. Ubrał swoje ulubione żółte trampki. Oczywiście tylko przypadek sprawił, że jego czekoladowa rozkosz wylądowała na ziemi, chroniąc go przed nieuniknioną plamą.
    To był dobry dzień. Bardzo dobry. 
  
  Drugie zdjęcie było niewiele mniejsze. Znajdowało się jednak na nim znacznie więcej osób. Ona i jej trójka najlepszych przyjaciół w otoczeniu rodziców. Wszyscy byli uśmiechnięci. Szczęśliwi. Mama chłopaków jak zwykle chciała upamiętnić kolejną wspólną chwile. Ciocia Adrianna-bo tak miała na imię- nie przepuściłaby żadnej okazji do robienia zdjęć. Wychodziło to jej prawie tak dobrze jak pieczenie. Jednak mistrzynią gotowania w tym gronie od zawsze był wujek Aarón, tata Maxiego. Często ze sobą rywalizowali. Uwielbiali kłócić się czy do Enchilada'y należy dodać świeże oregano czy aromatyczną bazylię. Crème brûlée smakowałby lepiej z płatkami czekolady czy tradycyjnym serem? Wieczne spory na te temat został uwiecznione w czerwonym albumie-zrobionym specjalnie na zamówienie ciotki- z  czarnym, wyglądającym groźnie napisem 'Guerra'-wojna. Kolejny przykład doskonałego poczucia humoru całej 'rodziny'.
 
Rodzina... Oni zawsze będą nią dla mnie.
  Violetta dostała to zdjęcie tuż po najnowszym starciu, które odbywało się zawsze w niedziele. Tym razem na obiad zostały przygotowane dwa torty malinowe, oczywiście ze świeżymi owocami oraz dziwna, ziemniaczana zapiekanka, która smakowała wyłącznie jej twórcą. Naturalnie, nikt nie przyznał się, że kolejny wymysł kucharzy nie należy do specjalnie udanych. Nie mieli odwagi.
   Nie, oni byli po prostu za mili albo nie chcieli łamać im serca. Uśmiechnęła się blado. Byli tacy dobrzy. Brakuje mi ich ciągłych sprzeczek, wspólnych wyjazdów, zadawania coraz to głupszych pytań. Tęsknię, chyba nawet aż za bardzo.




 
   Wyszli na altankę znajdującą się w ogrodzie Verdasów. Przeważnie to w niej spędzali czas po niedzielnym obiedzie. Śmiali się, rozmawiali, od czasu do czasu nawet drażnili się nawzajem. Ale to był ich urok. Ich własny świat, do którego nikt nie miał wstępu.
  Adriana w popłochu wbiegła do domu. Dzieciaki pod wpływem impulsu pobiegły do rodziców. Zgarnęli ich szybko z ratanowych foteli i zaczęli ustawiać każdego po kolei, tak jak zrobiłaby ciocia. Po chwili pojawiła się ze statywem, na którym 'odpoczywał' czarny aparat. Jej największy skarb. Radośni spojrzeli w obiektyw.
   Było tak pięknie. 
Ale wszystko co piękne musi się kiedyś skończyć. Czasem żeby rozpocząć nowe szczęście, czasem aby zasłonić nam widoki na przyszłość.
    Nie zależnie od tego, co się stanie. Zawsze może być gorzej.

  Najmniejsza fotografia, wywoływała na jej twarzy równie wiele radości, co smutku. Nie lubiła na nią patrzeć, ale zawsze miała ją przy sobie. O rozstaniu się z tym zdjęciem nie mogło być mowy. Jeżeli pozbyłaby się go cierpiałaby jeszcze bardziej. Śmieszne? Możliwe.
  Zdjęcia przywołują wspomnienia. Może nie zawsze pozytywne, ale trzeba pamiętać. Bez nich stracilibyśmy część siebie, kawałek swojego życia. Co zrobiłbyś z wielką luką w sercu?
  Dlatego Violetta nigdy nie odważyła się zniszczyć fotografii swojej mamy. Nie chciała zapominać. Nie o niej.

   Wzrok szatynki cały czas spoczywał na walizce.
Nie zauważyła kiedy do jej pokoju wpadł nieproszony gość odsłaniając okna. Światło natychmiast ją oślepiło, nie wahając się ani chwili dłużej schowała głowę pod kołdrą i odezwała sie zachrypłym głosem.
 -Co ty robisz idioto?
-Budzę swoją ukochaną siostrzyczkę-powiedział, zabierając jej przykrycie.- Nie uważasz, że najwyższy czas wstawać?
-Przecież jest ranek-powiedziała zdziwiona, opierając się na łokciach.
-Południe-poprawił ją Federico.- Tak właściwie jak się czujesz?-usiadł obok niej.
-Ni jak. Głowa mnie boli, gardło w sumie też. Tak właściwie jak ja się znalazłam w łóżku-spytała, patrząc w oczy bratu.
-Zasnęłaś Leonowi w ramionach-usta Federa powędrowały do góry, w zadziornym uśmiechu.- Miałaś gorączkę i postanowiliśmy cię nie budzić-nie przerywała mu, doskonale widziała, że będzie kontynuował monolog.- Razem z tatą, dziadkiem, Maxim i Leonem urządzamy dom.
-Świetnie. W takim razie ubieram się w normalne ciuchy i już do was lecę -czym prędzej wyskoczyła z łóżka. Stanęła na nogach i od razu zakręciło jej się w głowie. Brunet natychmiast złapał ją za ramiona.
-Chyba jesteś troszeczkę za słaba. Nie uważasz?- pocałował ją czule w rozpalone czoło.
-Zgadzam się z przedmówcą -zakomunikował Maxi, stojąc w hotelowych drzwiach. Skierował się do łóżka Violetty i przysiadł tuż obok Verdasa. Szatynka momentalnie opadła na łóżko.
-Czy jakaś dobra dusza zamierza mnie dzisiaj jeszcze odwiedzić?
-Przecież nie mogło mnie tu zabraknąć-wszedł do pokoju obładowany reklamówkami.- Mam trzy filmy na DVD. Trochę popcornu i dwa kilogramy winogron. A oraz specjalnie dla ciebie garść lekarstw- powiedział, podnosząc do góry mniejszą paczkę.
-Pięknie Leoś-odezwał się jego brat.- Widzę, że się spisałeś.
-Uroczę, drogie panie-zaśmiała się Violetta.-Teraz ładnie przyznajcie się, który będzie mnie pilnować?
-Ja!- krzyknęła cała trójka na raz.
-Wiedziałam-westchnęła.-Zdaje sobie sprawę z tego, że jestem wspaniała-zachichotała. Co, było dość niezwykłe u niej w czasie choroby.-Ale nie będę się użerać z całą trójką. Poza tym kto pomoże przy przeprowadzę? Zrobimy tak-znowu podniosła się do pozycji siedzącej.- O jakiej liczbie myślę?- szczerze się zaśmiali.
   Pamiętam, ile razy urządzała nam te zabawę,pomyślał Maximiliano.
-A skąd mamy wiedzieć, że nas nie oszukasz?- podał ją w wątpliwość Ponte.
-Chcecie tego? Dobrze-wzięła do rąk pamiętnik, leżący na szafce nocnej, obok łóżka. Przerzuciła wszystkie kartki na sam koniec. Upewniając się, że żaden z nich nie patrzy zapisała tam dwie różne cyfry. Zamknęła swój skarb szybkim ruchem.- Teraz możemy?- panowie, potwierdzili ruchem głowy.- Znacie zasady. Liczba od jeden do stu. Macie trzy szanse. Fede?
-Dwadzieścia siedem-odpowiedział pewnie, jednak Violetta milczała dalej. Przybrała kamienną twarz. Nie potrafił odgadnąć czy ma racje, więc mówił dalej.- Dziewięćdziesiąt sześć?-nic.-Osiemnaście?
-Maxi?-zwróciła się do przyjaciela, po swojej lewej stronie.
-Sześćdziesiąt?- wciąż cisza.-Czterdzieści dwa?  Dobra podaje się-opadł na łóżko.-Twe zagadki są dla nas za trudne, o Pani!
-Zaprawdę powiadam ci Maximiliano. Zdaje sobie z tego sprawę-przytuliła się do przyjaciela.- No Leosiek, ratuj honor chłopaków.
-Trzydzieści trzy-odparł beznamiętnie.
-Tym o to sposobem mamy zwycięzce-uśmiechnęła się szatynka.-Buziaki w czółko i wynocha-oznajmiła radośnie.
  Po czułościach trwających chwile, Maxi wraz z Federem wyszli z gracją z hotelowego pokoju.
-Musimy porozmawiać-zakomunikowali  w tym samym momencie, kiedy zamknęły się drzwi.
Odważą się na wyznanie prawdy?



_________________
Do ogłoszenia wyników na blogu nie pojawi się żaden rozdział. Wszystko wina nagrody. xD

Jako iż ktoś zabronił mi użalania się nad sobą,się nie wypowiem. XD
Ale chciałabym wam powiedzieć,że zmieniłam nazwę więc się nie przestraszcie. :P

Zachwycajcie się tytułem. Mój Misiek do wymyślił. :D

I jako iż spam stał się tak jakby tradycją *klik*.  Może nie jest to historia o Violettcie, ale na pewno warta przeczytania. I jeszcze o jednej z moich ukochanych książek. Do tego wspaniała autorka. :D

Oczywiście Sophie nie byłaby Sophie gdyby nie pochwaliła się kolejnym dyplomem. XD
Wkradł się mały błąd, ale co tam. xD
Jeszcze raz pięknie dziękuję Oli Pasquarelli za to niesamowite wyróżnienie. :)

Pięknie dziękuje za komentarze. ♥
Do zobaczenia w sobotę. :D

14 komentarzy:

  1. Ojejku, nie mogę doczekać się wyników!
    Strasznie słodkiE te wspomnienia ze zdjęciami. Najbardziej di gustu przypadło mi drugie, choć jestem zaciekawiona trzecim.
    Też chcę takich przyjaciòł♥!
    Fede, zarąbisty ze swoi tekstami XD
    Pomysł z liczbami Violi zaxiekawił mnie.
    Może ta liczba ma dla nich specjalne znaczenie?!
    Pytanie na koniec:
    Masz faworytów w konkursie :3?♥
    Całuję i weny :*♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A wiesz,że ja również czekam z utęsknieniem na sobotę. :D
      Szczerze mówiąc nie myślałam o tym,ale czemu nie? :3
      Nie będę owijała w bawełnę. xD Mam już miejsca ustalone, chyba, że ktoś jeszcze przyśle pracę (na co zresztą bardzo liczę). Wtedy będziemy myśleć od nowa. :>

      Usuń
  2. ♥Świetny rozdział, choć na początku troche sie pogubiłam ;o; xD
    Czekam aż León i Viola wyznaja sobie to coś <3
    Fede i jego texty xD
    Sweetaśne te chłopaki ^^ <333
    A tak wgl to to kocham tego bloga, choc znam go od niedawna ;)
    xoxo

    OdpowiedzUsuń
  3. ooo coś tak myślalam że Leoś wygra :3 <3
    hehe nie mogę się doczekać ichy rozmowy ^^
    buziaczki :**

    OdpowiedzUsuń
  4. Króciutki, ale piękniutki ;))
    Oj Sophie, Sophie nawet nie wiesz jak Cię kocham ;*

    Dzisiaj ja również wypowiem się krótko, bo lekcje na mnie czekają ;PP Byłoby wczoraj, ale zgadnij kto jak zawsze mi przeszkodził… MAMA! Ona jest niemożliwa! ;D

    No więc, nie wyskoczę z czymś nowym, bo komplementów słyszałaś już pewnie mnóstwo, dlatego najpierw pogratuluję Ci trzeciego miejsca :) Bardzo się cieszę ;)

    A rozdział… No Genialny! Violetta w Twoim opowiadaniu jest wiele odważniejsza i zachowuje się bardziej na luzie i bardzo dobrze ;)

    Och, już nie mogę się doczekać rozmowy Leonetty. Niech się w końcu dogadają. No dziewczyno, w końcu minęły już dwadzieścia dwa rozdziały ;D Okej, a więc na koniec życzę Ci weny, weny i jeszcze raz weny! ;**

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja i tak Cię kocham bardziej. ♥

      Ach ta mama... Zaczynam myśleć, że mnie nie lubi. xD Trudno, trzeba ją jakoś przekonać. :D

      Dziękuje pięknie. :D

      Nie mogę znieść tej wiecznie nie zdecydowanej Violki. Takie życie. :D

      22 ? Już? A więc co raz bliżej Leonetty. ^^ Wy już chcecie ich razem, a ja mam taki ciekawy pomysł na kłótnie... I spektakularne pogodzenie. xD
      Poczekamy zobaczymy. :3
      Kocham ♥

      Usuń
  5. Słońce moje, najukochańsze!

    Na początek- jaranko tytułem xD A tak poważnie, to nie masz pojęcia jak ja codziennie cieszę się na te nasze pogawędki na gg... Całymi dniami na nie czekam <3 Jak widać są one bardzo owocne.
    I znów mam jakieś takie dziwne wrażenie, że już gdzieś czytałam ten rozdział... xD

    Jesteś cudowną osobą i masz nieprzeciętny talent. Uwielbiam czytać Twoje rozdziały. Każdym mnie zachwycasz, każdy jest inny. Wyjątkowy na swój sposób. Każdy jest równie dobry lub jeszcze lepszy od poprzedniego. Poza tym, nie ma to jak trzymająca w napięciu końcóweczka <3
    Myliłaś się myśląc, że Cię za nią zabiję- wręcz przeciwnie. Bardzo mi się podoba. Bardzo mnie zaciekawiła. Choć zgadzam się z moją przedmówczynią, to znając Cię kochanie, coś czuję, że nie będzie to takie proste. Tak, czy inaczej jestem przekonana, że jakbyś tego nie rozwinęła, zrobisz to po prostu świetnie, a ja będę z Ciebie dumna. Zresztą już jestem, mam nadzieję, że o tym wiesz.
    Zaciekawiłaś mnie tą końcóweczką, ale poczekam ile będzie trzeba na kolejny, bo wiem, że warto. W końcu to tylko kilka dni- wyniki konkursu już w sobotę.

    Fotki, które dołączyłaś są przeurocze, po prostu obłędne. Opisy, czasów dzieciństwa są urzekające. Pokazujesz nam czytelnikom, jak cudowne mieli dzieciństwo i jak szczera i wspaniała relacja ich łączyła. Ta relacja teraz , małymi kroczkami, się odradza.
    Leon, który od razu odgadł liczbę, którą wymyśliła sobie Vilu... Oni sami tak naprawdę nie zdają sobie sprawę jak dobrze się nawzajem znają i rozumieją. Życzę im trochę więcej odwagi, bo oboje zasługują na szczęście. A to szczęście mogą sobie dac sobie nawzajem. I tak sobie myślę, czy ta liczba znaczy dla nich coś szczególnego? A może to była tylko 'intryga' Vilu, by to właśnie on z nią został? XD
    Nie to jest ważne. (I tak geniuszami zła jesteśmy my dwie <3) Jak ja marzę o jakieś romantycznej ich scenie... W Twoim wydaniu na pewno skradnie me serce.

    Kocham Twe opowiadanie również za orginalność. Nie tylko historii, ale także orginalność jeśli chodzi o charakter bohaterów. U Ciebie nie ma nudnej postaci. Każdej nadałaś kilka nowych cech. "Podrasowałaś" ich cechy charakteru, bardzo to doceniam.


    Życzę Ci Skarbeńku mój, dużo weny na kolejne rozdziały i tu i na Saber. Życzę nam obu szybkiego ujawnienia naszego sekretu xD (wiesz o czym mówię <3) I przede wszystkim dziękuję.
    Za tego bloga, za tę historię, za ten rozdział, za to, że jesteś. Dziękuję za Ciebie. I przepraszam, że komentuje tak poźno jestem taka okropna... Wybacz mi Słońce. Przepraszam jeśli nie jestem dla Ciebie wystarczająco dobra i poświęcam Ci za mało uwagi. Pamiętaj jednak, że bardzo mocno Cię kocham.


    Mogłabym jeszcze długo zachwalać Ciebie i Twe cudeńko, ale muszę już biec. I tak już jestem spoźniona.



    Kocham z całego serduszka
    Twa ciocia ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Misiek przybył. :D I zmienił profilowe, czego ja oczywiście nie zauważyłam. xD
      Dobrze myślisz, skarbie. Nie może być tak od razu kolorowo. :3
      Nie sadzę aby znaczyła, ale zawsze można coś wymyślić. ^^
      Sobie poczekasz na romantyczną scenę. :P Jestem zua. :c

      Sekret powiadasz? Hmm... Właśnie ja miałam się za coś wziąć. xD

      Jesteś dla mnie zdecydowanie za dobra. Kocham cię całym mym serduszkiem. To ja powinnam godzinami dziękować za to,że jesteś. Za każde ciepłe słowo skierowane w moją stronę. Za każdą pomoc mi okazaną. Za każde... Po prostu za to, że jesteś. ♥

      Kooooocham mocno. ♥

      Usuń
    2. Wiedziałam, że nie będzie kolorowo. Za dobrze Cię znam xD
      Jak fajnie miec zarysy Twych spektakularnych planów <3
      No licze na to, że pogodzenie będzie epickie xD

      Wiesz co? Nawet nie wyobrażasz sobie jak teraz jestem z siebie dumna i jak bardzo
      się cieszę, że tutaj zaglądnęłam, ze skomentowałam.
      Jak pomysle sobie, że mogłabym Cię nie poznać to smutno mi sie na sercu robi ;(
      Ale na szczęście jestem. I zawsze z Tobą będę, pamiętaj! <3
      (Jak nie tu, to w Krakowie ;333)


      Kochająca ciocia <3

      Usuń
    3. No widzisz. :D Ale kiedyś, pewnego słonecznego dnia stanie się rzecz niezwykła i połączę Leonettę. ^^
      Się nimi naciesz, bo w każdej chwili mogą ulec zmianie. xD

      Jakie życie byłoby puste bez Ciebie. I to tak bardzo mocno. xD
      Krakowie, Krakowie nadchodzę. :D

      Uwielbiająca bratanica. ♥

      Usuń
  6. O matko, jestem xD
    Sorka, że tak późno ale nie miałam czasu :D
    Okey, ale mniejsza :P
    Rozdział był wspaniały <3333
    Rozwaliło mnie to 'spotkanie' w pokoju Violetty :D
    Jak ty możesz tak pisać?? Oddaj choć trochę talentu, tobie tak dużo nie potrzebne :*
    No i zapraszam jeszcze do mnie, bo chyba nie widziałaś że coś tam dodałam :)
    I przepraszam, że nie komentowałam wcześniej, poprzednich rozdziałów, ale szkoła no -.-
    Okey :)
    Kocham <333333

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeżeli ktoś tu powinien oddać talent to Ty. :*
      Naprawdę dodałaś? Ja nie nie wiem gdzie mam głowę.
      Już do ciebie lecem. :D
      Nic się nie stało. ;3

      Usuń