piątek, 20 grudnia 2013

Rozdział 10

'Napad nieśmiałości'

'Cza­sami piękno onieśmiela,by nieśmiałością się zachwycić.'


To niesamowite uczucie kiedy jedziesz. Wiatr we włosach.Prędkość.Adrenalina.Radość. Tyle uczuć towarzyszy ci kiedy robisz to co kochasz.A ryzyko? Jest zawsze. W tym wypadku pojawiło się w chwili kiedy weszła na drogę.
Violetta była przerażona. Wydawało jej się,że pędzący motor jechał w jej kierunku.Wzrok nie do końca ją zawodził.Owszem coś jechało ale na pewno nie było rozpędzone,jak jej się zdawało.Za to Leon był wściekły. Jakaś lalunia wchodzi mu na środek drogi,kiedy się spieszy.Jak można być tak nie ogarniętym? Tak,roztrzepanym.Co ona sobie myśli?!Prawię ją przejechał.Miała szczęście,że trafiła na kogoś tak doświadczonego jak Verdas.W końcu wygrał ten wyścig więc potrafił jeździć.A przynajmniej był lepszy od niektórych.
Krew jakby zaczęła mu buzować. Postanowił się zatrzymać. Castillo zrobiła to samo ale nie mogła przewidzieć jego reakcji. Nie potrafiła wyobrazić sobie tego co miał zamiar powiedzieć motocyklista. Jednak coś w jej głowie szeptało 'ochrzan'.
Zaczął się wydzierać.Wyglądało to dosyć śmiesznie,bo chłopak jeszcze nie ściągnął kasku.Było słychać tylko jakieś wrzaski. Rozumiała tylko pojedyncze literki.Szatynka starała się nie roześmiać. Może i przed chwilą mogła zginąć.Ale kto nie zaczął by się śmiać na taki widok? Jak to dobrze,że jest tak świetną aktorką. W końcu Leon zdjął kask. Violetta wytrzeszczyła oczy ze zdziwienia. To był On. Verdas na początku nie 
rozpoznał dziewczyny. Zaczął się drzeć.
-Co ty sobie myślisz? To jest droga. Przeliterować ci to? Patrzy się na lewo-pokazał ręką w tym kierunku-a potem w prawo.-znów zrobił to samo-Halo?Ziemia do księżniczki!- wrzasnął.
-Jaa..No..Ten..-Violetta Castillo zaczęła się jąkać! Proszę państwa,cóż to za niesamowite wydarzenie? Czyżby straciła pewność siebie? Tak,na chwile znów stała się małą dziewczynką. Jednak po chwili odzyskała śmiałość. Co ta Violetta bez niej?
-Księżniczka?! Pfuu.To ty pędzisz jak jakiś debil na drodze!-tak to ten sam idiota,pomyślała.
-Miałem nie całe 60 na liczniku!-wydarł się.Wtedy usłyszeli dźwięk swoich telefonów. Zdenerwowali się i odwrócili od siebie.
-Halo?!-krzyknęli obydwoje do telefonu.  Violetta nie słuchała brata. Jedynym co wpadło jej do głowy,było to,że zaraz po nią przyjedzie i ma zostać na miejscu.Wybełkotała tylko nazwę ulicy. Natomiast Verdasowi dostało się za dziesięciominutowe spóźnienie.Ci to mają problemy. Prychnął Nie żegnając się nawet,rozłączyli się. Jedyne na czym mogli się skupić była osoba stojąca obok. Znów spojrzeli na siebie.
-Dlaczego ja cię ciągle spotykam?!-ryknęli równo.-Ty mnie?!Ja ciebie!Śmieszne.Przestań! Ja mam przestać?! Zamknij się!Grr.-znów to samo.-Nienawidzę cię!
-Dobra księżniczko. Żegnam.-powiedział,założył kask na głowę i odjechał w stronę swoich przyjaciół. Gdyby miał patrzeć na nią dłużej niż pięć minut dostałby na pewno palpitacji serca lub innego groźnego zaburzenia rytmu serca. Nie dał Violetcie szansy na odszczeknięcie się.Zdenerwowało ją to jeszcze bardziej. Tupnęła tylko nogą jak mała dziewczynka na znak rezygnacji czekając na swojego brata. Tym razem miała szczerą nadzieję,że nigdy więcej go nie zobaczy.Oboje mieli taka nadzieję.

Stali i czekali.Czekali i stali. Verdas spóźniał się już dobre dwadzieścia minut. Miał tylko zatankować. A tu puf i wciąż go nie ma.Nawet telefon nie przyspieszył jego przyjazdu. Co Leon mógł robić tak długo? Zwykle wszędzie się spieszył na złamanie karku a teraz nagle zwolnił tempa. Dziwne,nawet bardzo.
Nagle w oddali było słychać warkot silnika.
Coraz bliżej.
I bliżej.
W końcu zatrzymał się przed nimi. Ściągnął kask i zrobił minę 'zbitego psiaka'. Maxi i Fran pokręcili tylko głowami.Wcale nie chcieli wiedzieć o co chodzi.Vega wsiadła na motor Leosia.I pojechali na swoją upragnioną wycieczkę. Jechali,jechali aż w końcu dojechali.Zatoczka,którą odwiedzili ostatnio w zeszłym roku.Zadziwiła ich swoją urodą. Od zawsze wiedzieli,że jest piękna ale w tym roku wyjątkowo zachwyciła ich swą okazałością. Dookoła leżało pełno czerwonych liści. Plaża miała jakby bardziej wyrazisty żółty kolor. A woda jakby zrobiła się bardziej niebieska. Czy to w ogóle możliwe? Tak,jeżeli potrafisz widzieć świat wyraźnie.Rozłożyli sobie koc pod jakimś rozłożystym dębem i rozkoszowali się chwilą. Leon zrobił swój popisowy krem brulee więc dzien zdawał się być idealny.
-Maxi,twoi rodzice mają gust. Nie ma co.Zwłaszcza kiedy zabierają mnie na zakupy.-powiedział Verdas zajadając się winogronami,które również  znajdowały się w prowiancie 'wycieczkowiczów'.
-Spodziewałem się,że zabrali kogoś na zakupy.Przecież tylko wy wiedzieliście jaki chciałem motor.-uśmiechnął się Ponte.
-Z tym,że ja ich nie rozróżniam.-zaśmiała się perliście Włoszka.
-Też mi nowość.-zagadnął szatyn.
-Bardzo śmieszne,Verdas.hahaha.Uważaj bo zaraz spadnę z koca.-tym razem wszyscy wybuchli okrzykiem radości.
-Myślałem,że coś mu zrobisz. W końcu powiedziałaś do niego po nazwisku. A to zwykle nie wróży nic dobrego.-Maxi rzucił winogronem w nos przyjaciółki.
-Nie muszę nic mówić bo mam w telefonie pewne rzeczy.Pyszny krem Leoniasty.-Ponte i Verdas spojrzeli dziwnie po sobie.
-Co tam masz?-zadał pytanie MAxi.
-Niespodziankę na święta.Cieszysz się?-odpowiedziała brunetka.
-Oczywiście.-mruknął Leon.

Stała w jednym miejscu przez dość długi czas. Oczywiście mogła się ruszyć.Tylko wciąż czekała na brata,który zdawał się jechać po nią od dłuższego czasu.Jednak wciąż go nie widziała. Pewnie nie może trafić.Albo podała mu zły adres. Równie dobrze może też stać w korkach.Walnąć w drzewo. Złapać gumę. Zemdleć. Kupić sobie kawę po dro...
Przyjechał.
Miał strasznie dziwną miną.Okropnie...szczęśliwą?  Jakby ktoś wysypał na niego proszek radości. Violetta domyśliła się co mu jest. Miłość.Ha! Jako malutka dziewczynka wielokrotnie marzyła o swoim księciu. Zamku.Ogromnym zamku. Cudownych balach. Pięknym ślubie i 'happy endzie'. Niestety dopadła ją brutalna rzeczywistość.A jej pragnienia zostały schowane na dnie skrzyneczki zwanej 'dzieciństwem'.  Czyli w tym magicznym czasie kiedy wszystko było proste.Kiedy nikt nie udawał kogoś kim nie jest.Mogłeś być tylko i wyłącznie sobą.Nie zważałeś na zdanie innych. Najbardziej dobijająca rzecz? Ten czas nigdy nie wróci. 
Zawsze chciałeś tak szybko dorosnąć.A teraz? Marzysz tylko o tym żeby znów stać się małym pięciolatkiem grającym w piłkę.
-Tata mówił,że znalazł dla nas dom.-ciszę przerwał głos starszego Verdasa.
-Tak.-odpowiedziała przebywająca we własnym świecie szatynka
-Powiedział,że to niespodzianka i musi zasłonić nam oczy.
-Tak-kolejna pusta odpowiedź.Fedrico zorientował się,że coś jest nie tak. Przecież Violetta rzadko używała zwykłego 'tak'. Jej wywody były zwykle dłuuugie i często odchodziły od tematu. A teraz nagle zaczęła używać jednego z najkrótszych wyrazów świata.
-Przefarbujemy tacie włosy na niebiesko.Co o tym sądzisz?- na samą myśl chciał zacząć się śmiać. German Castillo światowej sławy inżynier. Najbardziej profesjonalny człowiek świata we włosach w kolorze skóry smerfa. Czy to nie jest komiczne? Owszem i to nawet bardzo ale Fede miał teraz dowód.Czyżby Violka odleciała na planetę zwaną Mars?To musiało być to. Milczała tylko wtedy kiedy myślała o osobnikach płci męskiej. Została jeszcze jedna zagadka. Znowu pokłóciła się z jakimś typem czy tym razem trafiła ją strzała amora? Zakochana Violetta? To się nawet filozofom nie śniło a już w szczególności Verdasowi. Nie potrafiła się dogadać z chłopakami w jej wieku. Wyjątek oczywiście stanowiła jej paczka z dzieciństwa. Po za tym? Unikała facetów jak ognia.Feder doskonale o tym wiedział i zawsze starał się 'ratować' siostrę z opresji. Z różnym skutkiem ale się starał.I to najważniejsze.
-Yhy.-szatynka znowu przytaknęła. Byli już pod hotelem więc mógł spokojnie gwałtownie zahamować i wyrwać ją z transu. Po chwili też tak zrobił.
-Ej!Co ty robisz palancie?!-wrzasnęła Castillo.
-Oddycham.-odpysknął się.
-Nie ważne.Idę do pokoju.-Koniec świata się zbliża? Violetta Adriana Castillo nie zrobiła afery,awantury nawet się nie odgryzła. Po prostu wyszła. Odpuściła.Kto i co zrobił jego siostrze?
Dotarł do ich hotelowego pokoju.Wciąż nie mógł otrząsnąć się z zachowania 'młodej'. Nie oczekiwanie dziewczyna nie siedziała tam sama towarzyszył jej ich ojciec. Fede zauważył,że trzyma coś dziwnego w ręce. Co to mogło być?
-Pokaże wam nowy dom.-oznajmił.-Nie pakujcie się jeszcze dzisiaj jedziemy go tylko zobaczyć. Wprowadzimy się za dwa może trzy dni.W każdym bądź razie do czwartku będziecie już w swoich pokojach.A to-wskazał na dwa kawałki materiału,trzymane w ręce.-są opaski na oczy-dał każdemu po jednej.-Załóżcie jej i jedziemy.

Podziwiali ten cudowny dzień.Leon zaczął dopytywać się o szczegóły nadchodzących świąt. W końcu Francesca wyprostowała wszystko.
-W sobotę robimy tą genialną imprezę na twoją cześć.Potem w niedziele Maxi jedzie do Meksyku ja do Włoch.Diego,Lena i Nat...-nie dokończyła 'zakazanego' imienia widząc wzrok Ponte.- spędzają święta za miastem u swoich dziadków.I w sumie tylko ty zostajesz w Buenos bo reszta też wyjeżdża w tą niedziele.-spojrzała się na Leona Przykro mi.-dodała Vega.
-Spokojnie,pierniki upieczemy w przyszłym roku.A teraz czas się zbierać dziadek wysłał SMS,że mam być w domu za dziesięć minut.-odpowiedział szatyn.Nim się spostrzegł przyjaciele pozbierali wszystko i ruszyli w kierunku piekielnych maszyn chłopców.

-Dziadku,jestem!-krzyknął Verdas.
-Do samochodu.-odpowiedział Antonio. Nie używał groźnego czy wściekłego tonu głosu.Był tak jak zawsze miły i uprzejmy a zarazem stanowczy.-Załóż opaskę na oczy.-rzekł kiedy znaleźli się w pojeździe.
-Co?Po co?-dopytywał się Leon.
-Spokojnie zobaczysz.To przed świąteczną niespodzianka.-staruszek uśmiechnął się motywująco do wnuka.
O co może chodzić?-myślał szatyn.
_____________________________________
Przepraszam za opóźnienie. ♥
11? Prawdopodobnie jutro.Ale wiecie święta idą. =D
Chciałam zrobić dramatyczne zakończenie ale mi nie wyszło.xD 
W ankiecie wyszło,że chcecie rozdziały mniej więcej takiej długości dodawane co 1-2 dni.
Postaram się tak pisać. :3
Ale nic nie obiecuję zobaczymy jak to wyjdzie. ^^



8 komentarzy:

  1. Wiesz, przez pół rozdziału ryczałam. Dlaczego? Bo masz mój pomysł na opowiadanie i muszę teraz zmienić coś. W sensie sama nwm, oni mieli się nie lubić, ale tak nie lubić nie lubić i polubić się później, on ją jeszcze bardziej znienawidzi przez brata, ona go nienawidzi przez całokształt, ale połączy ich miłość (okej, plotę od rzeczy).
    Dobra, już mam jakiś inny pomysł xD
    Rozdział boski, jak zawsze!! Ale musisz dodać juto next, bo ja wiem, co się w nim stanie. Przynajmniej przypuszczam i nie wyrobię, jeśli te przypuszczenia się jutro nie sprawdzą!! xD
    No to może tak:
    Rozdział jak zawsze niesamowicie wciągający ;33 Masz talent!!
    Czekam na next ;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zastosuj tort,kałuże i będzie dobrze. :D
      Jestem bardzo ciekawa twoich przypuszczeń. :3

      Usuń
  2. Rozdział boski, jak zawsze!! Ale musisz dodać juto next, bo ja wiem, co się w nim stanie.Rozdział jak zawsze niesamowicie wciągający . Masz talent!!
    Czekam na next ;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Postaram się dodać 11.:3
      Jesteś pewna,że wiesz? =D
      Możliwe,że częściowo ale spróbuje was zaskoczyć. :P

      Usuń
  3. Ciekawe xD
    Jestem ciekawa... bo i Leon musiał miec zasłonięte oczy, i Fede i Violka xD
    Ciekawie...
    kocham <33333333333

    OdpowiedzUsuń
  4. kiedy dodasz next bo nie moge się doczekać?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Otóż kochana Paulino. :*
      Pod ankietą widnieją ogłoszenia w których napisałam,że rozdział ukaże się późnym wieczorem albo koło północy.Szczerze mówiąc dopiero usiadłam do komputera. Coś tam już napisane jest ale nie za dużo.Wena niby jest miejmy nadzieje,że nie ucieknie. Tak,więc nie mam pojęcia aczkolwiek jestem prawie pewna,że będzie dzisiaj. ♥

      Usuń