niedziela, 22 grudnia 2013

Rozdział 11

'Prawda,po części wychodzi na jaw.'

'Jeśli ko­bieta kocha na­wet w piek­le z tobą za­mie­szka,jeśli nie kocha i do­mem w niebie jej nie przekupisz.'


Miłość to cholernie skomplikowane uczucie.
Podobno jest zaprzeczeniem egoizmu. Pragniesz aby druga osoba była szczęśliwa za wszelką cenę.Nawet kosztem twojego życia. Zrobiłbyś dla niej wszystko. Potrafiłbyś odejść bez słowa,bez pożegnania.Nie wyjaśniając nic.Wszystko aby na twarzy Tej osoby widniał uśmiech. Paradoks takiej sytuacji polega na tym,że jeżeli to prawdziwa miłość a tego kogoś zabraknie to nie można już nigdy zaznać prawdziwego szczęścia.
Na twarzy dominuje sztuczny uśmiech. A serce przestaje bić w rytmie jego lub jej głosu.Staje się twarde jak diament - nie do zniszczenia. Dzieje się tak tylko w tedy jeżeli uczucie jest rzeczywiste.
Tylko jak poznać,że to właśnie prawdziwa miłość? Bo tak zdarza się tylko raz w życiu. Tak przynajmniej twierdzi większość. Jak więc odróżnić ją od chwilowego uwielbienia,krótkiego zauroczenia,nic nie znaczącej sympatii,chwilowej fascynacji.Jak?
'Wydaje mu się,że mnie kocha ale ja nic do niego nie czuje. A prawdziwa miłość musi być odwzajemniona.'
Camila doskonale pamiętała ten cytat. Nie wiedziała skąd.Czyżby kiedyś powiedziała tak jej babcia? Całkiem prawdopodobne ale to nie było w jej stylu.Babcia nie była typem marzycielki a taki tekst mogłaby powiedzieć tylko romantyczna dusza.
Nie chciała ranić uczuć swojej przyjaciółki ani chłopaka ale to było zdecydowanie zbyt silne uczucie żeby mogła jej ignorować. Sympatia do Broduey'a zanikała stopniowo coraz bardziej aż w końcu całkiem wyparowała.Miała naprawdę dobre zamiary wobec tego chłopaka.Chciała go dalej kochać ,jednak nie potrafiła już dłużej.
Kiedy w końcu postanowiła  spotkać się z winowajcą swojej decyzji sprawy przyniosły nie spodziewany obrót.Pocałunek. Co to miało być? W pewnym sensie to rozwiało wszystkie problemy. Wiedziała,ze chce być z Marco.Przez chwile zapomniała,że rani tym Fran i swojego prawie byłego chłopaka. Zresztą zerwać z Broduey'ejem postanowiła stosunkowo dawno. Jednym  powodem dlaczego jeszcze tego nie uczyniła był brak odwagi.Po za tym jedynym czego brakowało w ich związku była miłość.Poza tym jedną ale najważniejszą rzeczą można było ich uznać za idealną parę.Nigdy się nie kłócili.Mieli dokładnie takie same zainteresowania,widoki na świat.Zawsze byli wobec siebie szczerze.Byli ze sobą szczęśliwi.Czy nie o to chodzi w związku? 

Zerwanie z Broduey'ejem nie było specjalnie złe. On jak zwykle ją zrozumiał. Była wobec niego szczera a czarnoskóry chłopak to docenił. Rudej było go żal ale nie wyglądał na specjalnie zdołowanego. Widocznie był tego samego zdania co Camilia. Być może jako pierwszy zdał sobie sprawę,że między nimi czegoś brakuję.
 Spojrzała na ich wspólne zdjęcie.Camila i Fran.Najlepsze przyjaciółki na zawsze.A teraz? Torres zaczęła unikać Włoszkę. Wyrzuty sumienia zżerały ją od środka. Dosyć! Torres weź się w garść!-pomyślała. Wiedziała,że Fran zerwała z Marco z powodu pocałunku.Pewnie była załamana a ona nawet nie raczyła do niej odebrać telefonu bo się bała. Co z niej za przyjaciółka?! Jednak Włoszka wciąż nie wiedziała jaka dziewczyna może być taką zołzą żeby całować zajętego chłopaka.
                 Czas wyjawić prawdę.
Zwlokła się z łóżka.Ubrała jakieś krótkie niebieski spodenki oraz białą,dosyć obcisłą bluzkę z pacyfką.Wzięła głęboki oddech. Otworzyła drzwi i ruszyła stawić czoła rzeczywistości.

Samochód jechał już dobre dziesięć minut.Szatynce okropnie się nudziło. Nie miała zamiaru odzywać się do któregokolwiek z osób siedzących w samochodzie. Z każdym miała dzisiaj na pieńku. Fede był wyjątkowo nie znośny odkąd po nią przyjechał.Tata przekraczał dzisiaj poziom swojej dziennej irytacji. Nawet Ramallo zdawał się być opryskliwy względem jej.Jednak,że mogło się tylko zdawać.W końcu miała paskudny humor. Zadziwiające jak jeden osobnik płci męskiej może w ciągu kilku minut zepsuć cały dzień.Dziewczyna poczuła,że pojazd się zatrzymał. Chciała wyjść z samochodu jednak zatrzymał ją głos ojca.'Przecież nic nie widzisz'. Jeszcze te głupie opaski! Po co ta cała tajemniczość? I tak za kilka tygodni albo miesięcy znowu się wyprowadzą. Może i tata obiecał,że zostaną tu na stałe. Pffu. Skąd ma niby wiedzieć co niesie przyszłość?
Usłyszała dźwięk otwieranych drzwi. Poczuła przyjemny podmuch wiatru na twarzy. Nie słyszała żadnych samochodów. Tylko i wyłącznie melodyjny śpiew ptaków. Do nosa dotarł przyjemny,jakby znajomy zapach...lasu? Co?
-Tato.Gdzie my jeste...-zapytała.
-Cii.-powiedział German-Bodźcie cicho przez chwile.Proszę.-dodał po chwili.
-Yhm-mruknął Federico.
On też był pełen obaw. On też poczuł otaczający ich las. Zdawało mu się jakby był w znajomym miejscu. Tylko dlaczego? W środku.głęboko w środku czuł się szczęśliwy. Z jakiegoś dziwnego powodu otoczenie kojarzyło mu się z dzieciństwem.Kompletnie nic z tego nie rozumiał. Przecież to nie musi być To miejsce. 

-Dziadku.Dziadku.Halo?Wiem,że mnie słyszysz.Przecież siedzisz obok. -odezwał się Verdas.Antonio irytowało zachowanie wnuka. Postanowił ignorować go w 100%. Jednak jego marudzenie stawało się coraz bardziej uciążliwe. Zastosował więc sprawdzony sposób. Włączył radio.  Na niego nieszczęście właśnie zaczynała się jedna z ukochanych piosenek chłopaka.

 Aren't you somethin' to admire
Cause your shine is somethin' like a mirror
And I can't help but notice
You reflect in this heart of mine
If you ever feel alone and
The glare makes me hard to find
Just know that I'm always
Parallel on the other side
Leon zaczął śpiewać.
Ku jego zdziwieniu po chwili dołączył się jego dziadek.
[..]
It's like you're my mirror
My mirror staring back at me
I couldn't get any bigger
With anyone else beside of me
And now it's clear as this promise
That we're making
Two reflections into one
Cause it's like you're my mirror
My mirror staring back at me, staring back at me
  [...]

I've got the inspiration for this precious song
And I just wanna see your face light up since you put me on
So now I say goodbye to the old me, it's already gone
And I can't wait wait wait wait wait to get you home
Just to let you know, you are

Girl you're my reflection, all I see is you
My reflection, in everything I do
You're my reflection and all I see is you
My reflection, in everything I do
Bardzo lubili razem śpiewać. To była jedna z niestety nie wielu rzeczy,która ich łączyła. Co nie zmienia faktu,że bardzo a to bardzo się kochali. Kto powiedział,że zawsze różnica pokoleniowa jest powodem waśni?  Niby dlaczego dziadek z wnukiem nie mogli by się normalnie dogadywać?
-Tooo.Gdzie jedziemy?-zapytał ponownie.
-Niespodzianka.-odpowiedział staruszek. 

-Jesteśmy.-westchnął Antonio.Leon zerwał się do wyskoczenia z auta.-Poczekaj.-wrzasnął dziadek. Nastolatek go jednak nie posłuchał.Czym prędzej wyskakując z samochodu. Po popełnił wielki błąd. Nic nie widząc potknął się o wystający kamień. Sekundę później leżał już na Ziemi,przeklinając to coś zasłaniające jego oczy.
-Mówiłem?-powiedział przez śmiech osiwiały pan.
-Mówiłeś,dziadku.A teraz czy możesz przestać śmiać się z mojej głupoty i pomógłbyś mi wstać?- Leon chciał brzmieć poważnie wręcz groźnie. Coś mu jednak nie wyszło bo po chwili zaczął się śmiać.-Teraz na serio. Gdzie jesteśmy?-ponowił pytanie.-Czuje,trawę?  
-Chodź.-Dziadek złapał go za rękę i prowadził w pozornie nie znane mu miejsce. Powoli kierowali się w stronę schodów. Jeden stopień,drugi,trzeci...Drzwi. Antonio powoli przekręcił gałkę. Weszli do środka. Starszy Verdas zobaczył Germana,stojącego u progu drzwi prowadzących do salonu. Kiwnęli sobie tylko głowami na znak,że wszystko gotowe. W środku na wygodnej siedzieli już Violetta i Fede. Antonio ledwie ich poznał. Jak oni wyrośli przez jedenaście lat.Jak się zmienili. Jak...Koniec! Czas na 'podziwianie' będzie później. Leon został posadzony na fotelu dokładnie na przeciwko tej dwójki.Pozostawało tylko modlić się w duchy żeby nikt się nie odezwał. Wszystko tylko żeby niespodzianka się nie wydała. Mężczyźni pokiwali do siebie głowami. Antonio pokazywał palcami 'do trzech'. Kiedy ostatni palec się schował nie pozostawało nic innego oprócz ściągnięcia opasek. 
-Co?! -zdołała wykrzyczeć cała trójka. 
  
Chodziła w tą i we w tą przed drzwiami przyjaciółki. Czy zapukanie lub zadzwonienie dzwonkiem może być takie trudne? Najwyraźniej tak. Grunt to spokój. To tylko dwa ruchy nadgarstkiem. Camila,licz do dziesięciu. Jeden,dwa,trzy,cztery,pięć,sześć,siedem,osiem,dziewięć,dziewięć i pół,dziewięć i  trzy czwarte. uuuu I dziesięć. Dasz radę!
-Nie mogę! -powiedziała pod nosem tal aby nikt jej nie usłyszał. Odwróciła się na pięcie,przeszła przez furtkę,kierując się w stronę swojego domu. Szła ze spuszczona głową. Ona Camila Torres nie dała rady zapukać do głupich drzwi. Co to miało być? Nagle na kogoś wpadła. Nie miała ochoty krzyczeć tak jak zwykle czyniła a takiej sytuacji. Chciała się po prostu rozpłakać.Wciąż nie podnosząc głowy wydusiła ciche 'przepraszam' o starała ominąć tą osobę ale usłyszała ten głos. Radosny świergot Włoszki.
-Nic się nie stało-zapewniła.  Już chciała odejść ale rozpoznała bujną rudą czuprynę.-Ej,Cami.Co się stało?
Zanim zdążyła pomyśleć. Zanim zdążyła ugryźć się w język.Zanim zastanowiła się nad konsekwencjami. Po prostu to powiedziała.
-To ja całowałam się z Marco.-Pomyślała,że to będzie zdecydowanie trudniejsze. A potem po prostu uciekła.
Dziś jest światowy dzień prawdy? Czy po prostu wszystkim odbija?

 
_____________________________________________
Wybaczcie,że tak późno i brak zdjęć. Ale obiecałam,że dodam dzisiaj to dodałam. Niestety myślałam,że pójdzie mi szybciej. ;/
Nie wiem czy ktoś zauważył ale zmieniłam wygląd bloga. XD
Nie zrobiłabym tego bez mojej kochanej Axi więc dedykuje jej ten beznadziejny rozdział.♥
Przepraszam ,że takie dno dedykuje tobie no ale cóż.:c
Piszcie jeżeli coś nie ma sensu.Jest późno i szczerze mówiąc nie chce mi się tego czytać. xD
Nie to,że się chwale ale patrzcie jaki śliczny kolaż i dyplom zrobiła dla mnie Teddy. :3
Piękne,prawda? *.*

10 komentarzy:

  1. Jestem pierwsza ;)
    Rozdział super <3
    czekam na next

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gratuluje pierwszeństwa. :D
      Dziękuje. ♥
      Obiecuje,że jeżeli mamusia z czymś nie wypali to postaram się go dodać wieczorem. :*

      Usuń
  2. Hej! Dopiero dzisiaj dowiedziałam sie o tym blogu i już mi sie spodobał przeczytałam wszystkie rozdziały i czekam na nexy ; )
    Zapraszam do siebie violetta-opowiadanie-natalii.blogspot.com

    Pozdrawiam.
    Tyna : **

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zostałam twoim obserwatorem numer 21. :D
      Przeczytałam na razie 1 i prolog. Resztę nadrobię później. :3

      Usuń
  3. Piękny, nie beznadziejny!! Szkoda tylko, że prawda... została... oj ni wiesz o co mi chodzi!! Liczyłam na ich reakcję, a ty z tym napięciem wyskakujesz -.-
    Na serio chociaż raz mogłaś se odpuścić ;33 (tak, napiszesz, że nie mogłaś ♥)
    Beze mnie byś sobie nie poradziła?? Nie wątpię, miałam ten sam problem z szablonem i borykałam się trzy dni!! Dopiero ktoś mnie oświecił ;**
    I dziękuję za dedyk, jesteś wspaniała *.* Kocham Cię i twoje opowiadanie, a na next liczę jutro <33 Wiem, ja i moje wymagania ♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No nie mogłam. XD
      Najlepsze jest to,że chciałam żeby wyznanie prawdy nastąpiło w 8 a tu mamy 11 i wciąż nic. :P
      HAHAHA straszna jestem. :D
      Dziękować jeszcze raz za pomoc. ♥
      Jak dobrze pójdzie do 12 będzie dzisiaj. :>

      Usuń
  4. Cudowny <333
    Oo, Leosiek, Federek i Violka się spotkali jak fajnie xD Leosiek zaliczył glebeeee :D
    Dzisiaj krótko :P
    Kochaam <3333
    Aha, i szkoda mi Cami :( Musi być jej cięzko :(
    Caluję :**********

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję,że skomentowałaś. :D
      Nie ważne jak ważne,że jest. ♥
      Kocham :***

      Usuń
  5. Rozdział Wspaniały.! . .
    Niedawno odkryłam twojego bloga ;P i się w nim zakochałam ;D
    Czekam na next
    Zapraszam do mnie ;****
    http://whycannotyoustoptheoftime.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń