czwartek, 12 grudnia 2013

Rozdział 5

 'Bajka'

'Gdy­by nie mu­zyka, ludzi nie dałoby się słuchać'  

Większość dziewczyn marzy o swoim księciu na białym koniu. O wielkim zamku,otoczonym fosą. O pięknych sukniach.O wysokich szpilkach.O byciu księżniczką,królewną czy nawet królową.O wytrawnym balu na ,który zabierze je miłość ich życia. O tak zwanym 'happy endzie'.Piękna bajka. Niestety tak bardzo odległa od rzeczywistości. Dlaczego? Bo kto teraz mieszka w zamku? Bo jaki chłopak zjawi się pod naszym oknem na rumaku? Która dziewczynka czy nastolatka chodzi teraz w spódniczkach? A co dopiero w sukienkach. Szczerze mówiąc to niektóre przypominają bardziej chłopaków niż delikatne istoty jakimi są.Życie nie jest usłane różami,nie zawsze kończy się dobrze.Zostało jeszcze najważniejsze. Kto w tych czasach w ogóle marzy? Jednak bajkę można uwspółcześnić.Prawda?
Można kupić jej ulubione kwiaty.Którymi w tym wypadku był lilie.Przyjęcie? Bułka z masłem. Bal 
dobroczynny jest idealną okazją żeby zaprezentować piękną suknie.Ale koń? Na to też jest idealny sposób. Od czego ma się przyjaciela,u którego w garażu stoją trzy wspaniałe motory. Między innymi białe sportowe Suzuki GSX-R600.
Maximiliano ubrał swoją ulubioną,czarną, 'odświętną' czapkę. I ruszył w kierunku domu dziewczyny.Wyjątkowej dziewczyny. 
Skoro zaproszenie było takie wyjątkowe to jaki będzie bal?
Wydawałoby się,że zgoda Natalii będzie tylko formalnością. Jaka kobieta odmówiła by komuś tak uroczemu jak młody Ponte? Miły,uprzejmy, prostolinijny.Można by wymieniać w nieskończoność. Nie zapominajmy jednak,że każdy ma wady. Przecież nikt nie jest idealny. Niestety największą wadą Maxiego było to ,że się zakochiwał. Zbyt często i zbyt mocno. Jego serce było łamane zdecydowanie za często. Za każdym razem jakoś sklejał je tak aby przypominało jego dawny kształt. Jednak cały czas jakiś kawałek ginął.Aż w końcu został ostatni. Ten,który zniszczyła Natalia. Mówiąc jedno,głupie 'Nie'.

Francesca pewnym krokiem weszła do pokoju Leona. Nigdy nie pukała. W końcu byli sąsiadami. Jego dziadek Antonio sam to zaproponował Włoszce.Myślał,że dzięki temu w końcu zapomni o Violetcie.Nie wiedział jak bardzo się mylił.On i Fran od zawsze i na zawsze byli przyjaciółmi.I żadne z nich nie miało zamiaru tego zmieniać.Teraz ani nigdy.                                                                                                      Co jak co ale kiedy szatyn był mniejszy potrafił gadać o młodej Castillo godzinami.Dla seniora rodu Verdas'ów było to dość dziwne. Sądził,że bardziej będzie tęsknić za rodzicami albo za bratem..Leon jednak nie potrafił mówić o innych.Dlaczego miał by myśleć o tych,których nie ma? Bo w końcu do tej pory nie ma pojęcia co stało się z jego bratem. Jego rodzice nie żyją.Przecież nie raz bywał na ich grobie. Nie miał żadnych wątpliwości. Ale on? Nie mógł go sobie wymyślić.Federico był prawdziwy.Co do tego miał absolutną pewność.Ale gdzie on jest?                                       
Mówił o Violetcie często.Mając przed oczami  jej brązowe włosy,jej czekoladowe oczy. Jej złoty uśmiech,przywoływał te najlepsze wspomnienia związane z dzieciństwem.W których jego starszy brat zawsze się pojawiał.
  Słonko pięknie świeciło. Na niebie nie było ani jednej małej chmurki.Grali w piłkę,na podwórku Verdasów. Leoś i Viola na Federa i Maxiego. Chłopcy rozpoczynali kolejną akcję,kiedy z domu wyszły trzy wspaniałe kobiety.Trzy przyjaciółki Maria Castillo ,Adriana Verdas i Alba Ponte. to dzięki nim dzieci się poznały. To dzięki nim stali się najlepszymi przyjaciółmi. Panie zupełnie się tego nie spodziewały. Trzech chłopaków i dziewczynka. I kto powiedział,że przyjaźń damsko-męska nie istnieje?
Krótkie wspomnienia były dla niego najlepsze. Wywoływały uśmiech na jego twarzy,jednocześnie nie rozdrapując zagojonych ran.



 Włoszka przebywała w jego królestwie wiele razy. Dlatego od razy zauważyła na brązowej półce nową zdobycz. Zloty puchar.To mogło oznaczać tylko jedno.Verdas wygrał. Ucieszyła się z tego powodu. Byli przyjaciółmi.A jaki przyjaciel nie cieszy się z sukcesów swoje bratniej duszy? Pozostało tylko złożyć gratulacje. Był jednak jeden,mały wręcz nie istotny problem.Gdzie jest Leon?


Natalia.Wiecznie niezdecydowana Natalia.Zbyt nie śmiała żeby powiedzieć chłopakowi 'tak'. Doskonale wiedziała,że zraniła uczucia Ponte. Vega wiele razy jej opowiadała jak to Maxi nie może pozbierać się po kolejnym 'związku'. Bolało ją to.Nawet bardzo. Nigdy nie chciała żeby ktokolwiek przez nią cierpiał. Zwłaszcza ktoś na kim jej zależało.Ten cholerny strach,pomyślała. Taka była prawda.Ona po prostu się bała. Obawiała się,że może ją zranić,zostawić. Nie odwzajemnić jej uczuć. Wolała nie zaznać szczęścia w ogóle niż później płakać przez jakiegoś buraka w poduszkę.Tak czy inaczej, nie mogła iść na ten bal.Po mimo tego,że tak bardzo chciała. Nie mogła. Dzisiaj wracał jej ukochane rodzeństwo,które wyjechało do Hiszpanii.Odwiedzić ich dziadków. Że też muszą przylatywać dzisiaj,westchnęła wsiadając do samochodu. Nie miała pojęcia,że osoba ,którą tam zobaczy tylko zwiększy mętlik w jej głowie.

Verdas razem z siostrą kierowali się do wyjścia z lotniska. Wtedy nastąpiło coś czego w życiu się nie spodziewał. Zobaczył piękne brązowe. Prawię czarne oczy. Należące do cudownej brunetki,przytulającej się do tego gościa z samolotu. Jak on miał? Diego? Tak,to on. Na pewno. Nie wyglądali na parę. Raczej na dwójkę przyjaciół albo rodzeństwo. Do tego razem z nimi stała jakaś dziewczyna. Była ładna. Dosyć. Znaczy bardzo ale nie dorównywała urody brunetce. W tym momencie ich spojrzenia się spotkały. Poczuli niesamowitą radość. Jakby coś odnaleźli. Tylko co? Co niby miało znaczyć to nie jasne uczucie? Prawdopodobnie nigdy się już nie spotkają więc po co robić sobie nadzieje? Federico nie miał pojęcia ile Natalia zmieni w ich życiu. Jego, Violetty i osoby za którą strasznie tęsknił-Maxiego.

Drzwi powoli się uchylały.Włoszka spodziewała się Verdasa bo w końcu to jego pokój. Ale jej oczom ukazał się nie kto inny jak Ponte. Załamany Ponte z kwiatami w ręku. Nic nie mówiąc,nawet się nie witając położył się na podłodze pod łóżkiem Leona. Wyciągnął nogi ku górze i położył je na owy tapczan. Francesca nie zastanawiając się długo uczyniła to samo. Wciąż milczeli. Wiedziała,że raper nie zacznie gadać do póki szatyn się nie zjawi.Bo przecież 'M' nie chcę się powtarzać wszystkiego dwa razy.Po nie całych dziesięciu minutach właściciel pokoju raczył się pojawić. Widząc leżących przyjaciół,nie wahając się położył się obok nich. Zastanawiając się chwile Maxi postanowił oświecić przyjaciół i wyjaśnić im całą sytuację.                      -Nie zgodziła się.-powiedział wprost.
-Chłopaki nie jestem w temacie.- przerwała mu Fran.
-Vega.Czekaj idę po czekoladę.-ogłosił Leon.
-Czyli jest źle.-westchnęła Włoszka. Dosłownie parę sekund później na z powrotem swoim miejscu zjawił się Verdas.
-Orzechowa,gorzka i z likierem.-rzeknął. Maxi wybrał z likierem bo jak twierdził 'jego życie jest za gorzkie i trzeba je czymś osłodzić. Wybór Fran nie zaskoczył nikogo bowiem wybrała czekoladę z orzechami. Czyli Leonowi się poszczęściło bo została mu jego ulubiona gorzka.
-Teraz od początku Maxi.-zaproponowała Fran,otwierając czekoladę.
-Dobra.A więc tak.Miliony lat temu...
-Omińmy tą jakże niesamowitą część historii.-cała trójka zaczęła się śmiać.
-Leon wymyślił żebym zaprosił Naty na jutrzejszy bal charytatywny na który idzie z dziadkiem.A on się nie zgodziła.To tyle jeżeli chodzi i moje jakże ciekawe życie.Jak tam z Marco? -Ponte koniecznie chciał zmienić temat.
-Z tym palantem? Zerwałam z nim. Nawet nie pytajcie. Kiedy będę gotowa to wam powiem.-powiedziała Fran.
-Świetnie czyli wszystko wszystkim się układa.-stwierdził sarkastycznie Leon.-W takim razie,zostało nam dodatkowe zaproszenie na bal.-wtedy do głów chłopaków wpadł ten sam pomysł. Z ich ust wydobyło się to samo pytanie.
-Francesco  Alessandro Vega. Czy pójdziesz z nami na bal?
-Myślałam,że już nie zapytacie.Z wami? Zawsze i wszędzie.-obdarowała ich swoim najpiękniejszym uśmiechem.


Hotel.Znienawidzone całym sercem przez Violettę.W prawdzie większość z nich była pięcio- albo czterogwiazdkowa. Ale to nie to samo co ciepłe,wygodne łóżko w twoim pokoju. Właśnie twój pokój,dom,kuchnia. Ciekawe jak będą wyglądać.Czy będą duże? O to raczej nie musiała się martwić. Według Violetty ich domy zawsze przypominały bardziej małe wille niż zwykły dom. Nie robiło jej to nigdy z byt wielkiej różnicy. Ważne,że miała dach nad głową.Reszta to tylko dodatkowe uroki życia. Miała wszystko na skinienie palcem,cieszyła się z tego powodu. Bo kto był by smutny? Co nie zmienia faktu,że nigdy nie była niewdzięczna. Dziękowała całą sobą za to co ma.Jednak bez wahania oddałaby wszystko żeby choć raz ujrzeć jej ukochaną mamę.
-Za chwile powinni przynieść wasze walizki. Bal zaczyna się o 7.Czyli macie jeszcze równo jedenaście godzin. Viola fryzjera masz na szesnastą trzydzieści a kosmetyczkę na wpół do szóstej. Tak jak prosiłaś. Wyjeżdżamy o osiemnastej dwadzieścia. To tyle ja idę porozglądać się za domami. Bądźcie grzeczni. - po skończonej 'przemowie' German pozostawił rodzeństwo same w pokoju numer trzysta czterdzieści pięć na czwartym piętrze.
_____________________________________
Rozdział dedykuję moim obserwatorom. Kocham. :*
Dziękuje za 450 wyświetleń. Nie spodziewałam się,że w ciągu 4 dni może ich być aż tyle.
Zdziwieni zachowaniem Natalii?  Wiem. Szykujecie mi już grób.xD
                                                                                                                                                                                                       Axi,:*
przepraszam,że nie pisałam ale specjalnie dla ciebie próbowałam choć trochę ogarnąć sytuacje.   c:             Mam nadzieje,że co nieco zrozumiałaś.                                                                                                    Jeżeli nie ,śmiało pisz.  ^^
W sumie jeżeli ktokolwiek nie ogarnia o co chodzi może pytać. Podobno kto pyta nie błądzi. xD
Sprawa organizacyjna (znaczy chyba xd ) Rozdziały będą mniej więcej takie jak ten czyli około 1200 słów (czasem dłuższe) poprzednie były dłuższe (ponad 1600)ale siedziałam nad nimi strasznie długo. Tak po prostu będzie szybciej a rozdziały postaram się dodawać  częściej.                                                            Ale nie obiecuje bo robię się chora.Moje zatoki mnie kochają. Jeżeli ktoś miał zapalenie zatok to zna mój ból. xD

 Kocham Sophie ♥

15 komentarzy:

  1. Jeeeee i kolejny kochany rozdział <3
    Hyhyhyhyh niedługo leonetta ( tzn. mam nadzieję )
    Buuu Maxi dostał kosza od Naty :'(
    Tak przy okazji to cię lovciam <3<3<3<3<3
    Nie mogę uwierzyć, ze są jeszczze jacyś fani klaroline na tym świecie <3
    I też lubię wszystkie te same pary czo ty <3
    Nie mam gg a na gmail'a rzadko wchodzę jest jeszcze inny sposób ?
    Czekam na nexta <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przykro mi ale Leonetty nie będzie na pewno do 10 rozdziału. O ile wytrzymam. xD
      Klaroline Forever. ♥♥♥
      Czy tylko ja nie lubię Cami? :c
      Nie wiem masz może ask'a?
      Bo chciałabym żeby to była niespodzianka dla większości. =D
      Dziękuję. ♥
      Sophie :*

      Usuń
    2. mam aska i już do ciebie napisałam <3

      Usuń
  2. JEJU!! W nexcie bal, co nie? Już skaczę z radości pod sufit na tę wieść ;33
    Hmm... dzięki za objaśnienie, o co kaman, bo nie skumałabym! xd Mało rozumne dziecko ze mnie ;P
    Rozdział boski, na serio! I jakoś, nie wyobrażam sobie... czegoś? Kurdę nie wiem co napisać -.- Krótki dzisiaj i sorki za to, ale na serio nie wiem! Zbyt wielka euforia rozdziałem ;P
    Hymm... mam nadzieję, że jutro next ale nie nalegam ♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba tak. :3
      Ale kiedy jutro napiszę o tym balu to chyba połowa mnie zabije. xD
      Ale nie ważne. c:
      Ogarnęłabyś, prędzej czy później byś ogarnęła. =D
      Postaram się ale nie obiecuje. ♥
      Soph :*

      Usuń
  3. Hej, własnie trafiłam na Twojego bloga i muszę Ci powiedzieć, że bardzo mi się podoba! ;) Naprawdę świetnie piszesz, baaardzo ciekawa historia, rozdziały często... Żyć nie umierać. ;D

    Dobra, przejdę do rozdziału. Szczerze? Tak, jestem zdziwiona zachowaniem Natalii. Trudno, może niedługo zrozumie swój błąd. Czyli ona i Diego to rodzeństwo? Ciekawie...;D
    Kurcze, ale mnie zaciekawił wątek Leonetty. Jejku, ja chcę wiedzieć co dalej! ;)) Już się nie mogę doczekać, tego w jaki sposób ich połączysz (jeśli w ogóle;D).
    Wiesz co? Świetnie w swoich rozdziałach pokazujesz przyjaźń swoich bohaterów. Rozumieją się bez słowa, ufają sobie, cudownie ;) I tu jest pokazane, że przyjaźń damsko-męska istnieje.

    Naprawdę bardzo mi się podoba! Czekam na następny i zapraszam Cię do siebie na: amor-amor-amor-leonetta.blogspot.com ;) Pozdrawiam! ;))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuje. ♥
      Zgadza się są rodzeństwem. Chciałam ich w jakiś sposób połączyć ale jestem fanką Naxi więc jako para odpadali. :)
      Leonetta oczywiście,że będzie razem. Tylko dopiero za jakiś czas. c:
      Staram się udowodnić,że taka przyjaźń jest możliwa bo sama mam najlepszego przyjaciela. ^^
      Twojego bloga czytam prawię od samego początku. Jest świetny! Przepraszam,że nie komentowałam ale obiecuję się poprawić. c:

      Sophie ♥

      Usuń
  4. Super rozdział zresztom jak zawsze zrób żeby na baly nasza leonetka po latach się odnalazła XD plis czekam na next i kuruj się

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Odnaleźć się odnajdzie ale czy się pozna? Dowiecie się prawdopodobnie jutro. :D
      Dzięki staram się.
      Soph ♥

      Usuń
  5. kiedy next? nie mogę się doczekać :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zaczęłam go już pisać więc powinien pojawić się jutro. ♥

      Usuń
  6. kiedy dodasz rozdział?

    OdpowiedzUsuń
  7. Dziś odkryłam twojego bloga. Tak, wiem zacofana jestem xd Jeste pod wrażeniem! Cud, miöd i malinki ^_^ Zabieram się do czytania dalej. Weny Sophie :* /Olga

    OdpowiedzUsuń