sobota, 14 grudnia 2013

Rozdział 7

'Obietnica'

'Kiedy ser­ce składa czystą obiet­nicę, wte­dy na­wet los nie rzu­ca kłód pod nogi.' 

Dziewczyna zmieszała się i to bardzo. Nie chciała z nim tańczyć. Nie polubiła go za bardzo.  Może i sprawiał sympatyczne wrażenie. I te jego oczy. A uśmiech...Basta! Nie i koniec. Owszem,zachowywała się trochę dziecinie.Ale jej to bynajmniej nie przeszkadzało.Jeżeli chodzi o chłopaków to każdy pretekst był dobry aby ich znienawidzić. Tak,po prostu. Dlaczego? Żeby nie łamać danej obietnicy. Nie chciała siebie zawieść a przede wszystkim Jego. Co by się stało gdyby kiedyś stanęła przed nim i powiedziała 'Nie udało mi się'. Nie pogodziłaby się z tym. Ale jeżeli nigdy go już nie zobaczy? Nie powie mu,że dotrzymała obietnicy. Co stanie się wtedy?    
                                                                                                    Castillo ani razu nie zapałała żadnym uczuciem.Do żadnego osobnika płci męskiej. Co jeżeli On się o tym nie dowie? Zwłaszcza,że teraz tak po prostu zahipnotyzowały ją zielone oczy szatyna.Violetta,teraz tak po prostu miała złamać przyrzeczenie?Co ty robisz? Nie możesz, jej ton w głowie był prawie błagalny.Jakby prosiła aby szmaragdowe oczy zniknęły.  Gdyby tylko wiedziała na kogo patrzy.
-Przepraszam cię młody człowieku ale chciałabym zatańczyć z córką.- German 'uratował' sytuacje porywając Viole na środek sali. Nie przyjrzał się twarzy chłopaka.Nie zauważył z kim rozmawia jego córka.Doskonale wiedział,że na przyjęciu pojawił się Leon z dziadkiem. Mało tego! On sam wpadł na ten genialny pomysł? Po co? To wiedzą tylko dwie osoby,które mają chytry plan,wyznania prawdy.
Violetta poczuła jednocześnie ulgę i smutek. Obiecałaś,pomyślała. Głupia obietnica! Nie ona wcale nie była głupia. Przecież Verdas jest dla ciebie ważny.Zawsze był. A ona nie lubi tego gościa prawda?

Ponte całkowicie stracił ochotę na zabawę.Nie,że jego humor wcześniej był jakiś szampański. Ale teraz? Miał ochotę wrócić do domu,zamknąć się w pokoju i nie odzywać się do nikogo. Czemu robił sobie nadzieje? Tyle dziewczyn już go zraniło a on wciąż nie potrafił uczyć się na błędach.Może miłość nie istnieje? Ale z drugiej strony jeżeli jej by nie było to co stało by się ze światem? Stałby się jeszcze gorszy,jeszcze bardziej okrutny. To miłość sprawia,że zachowuje jeszcze jakieś resztki empatii.Więc pozostaje stwierdzić,że to z Maxim jest coś nie tak.Tylko co? Czy miłość omija go szerokim łukiem? Nie,ona po prostu się boi. Boi się wyjść z cienia. Boi się spojrzeć na słońce. Boi się być szczęśliwa.
Fran natychmiast zauważyła,że z przyjacielem jest coś nie tak. Nie lubiła kiedy się smucił. Dziewczyna nienawidziła kiedy ktokolwiek miał zły nastrój. Lubiła pocieszać ludzi było to jej swego rodzaju hobby. Nie miała pojęcia co zrobić z Maxim na balu więc postanowiła po prostu z nim zatańczyć.
Tańczyli,wirowali na środku sali. Na twarzy Ponte pojawił się szczery uśmiech. Włoszka po raz kolejny dzisiejszego dnia była z siebie dumna.Jednak w jej głowie od pewnego czasu kłębiła się pewna myśl. Skoro może pomóc innym to dlaczego nie potrafi pomóc sobie? Bynajmniej nie chodziło jej o Marco. Miał już swoją szanse i stracił ją bezpowrotnie. Przecież całował się z inną. Nie chciała mu tego wybaczyć. Chyba nawet nie potrafiłaby. Gdyby coś do niej czuł, po prostu nie zrobiłby tego. Poprawka gdyby na prawdę ją kochał to powiedziałby jej o tym i zacząłby przepraszać.A nie udawać,że nie wie o co chodzi.
-Fran.Nie myśl o tym palancie-szepnął jej na ucho Maxi.
-Zapomniałeś dodać,że to idiota,kretyn,zakłamany imbecyl. Nie chce mi się wymieniać dalej.-westchnęła dziewczyna.-A jak ty się trzymasz?
-Wiesz,dziewczyna która podoba mi się od dłuższego czasu po prostu zamknęła mi drzwi przed nosem. Wszystko jest w jak najlepszym porządku.  Za trzy tygodnie święta.Nie mogę się doczekać. A ty?- uśmiechnął się Ponte.
-Maxi,przecież doskonale wiesz,że my co roku nie możemy doczekać się świąt.-zaśmiała się.-U kogo w tym roku pieczemy pierniki?
-Nie wiem czy po ostatnim razie wpuszczą nas do kuchni. Biedny Leon przez tydzień nie mógł pozbyć się smaku mąki z buzi.
'Czas na zmianę partnerów' -usłyszeli głos.
-Do później Maksio.-powiedziała Fran i wpadła w ramiona przystojnego bruneta. Tego samego,który spoglądał na nią przy wejściu. Ich spojrzenia po raz kolejny się spotkały.
Federico myślał,że zwariuje. Najpierw te piękne oczy na lotnisku.Teraz ta cudowna dziewczyna na balu. Jednak jej wzrok wprawiał go w zupełnie inne uczucia. Dziewczyna z lotniska,którą nazwał Natalia. Tak,wyglądała mu na Naty a trzeba przyznać,że co do imion miał doskonałe wyczucie. Wracając czuł,że znalazł swoją bratnią dusze ale nie w Tym sensie. To jakby druga siostra. Jak Viola. Idealne porównanie, przeszło mu przez głowę. Natomiast tańcząc z nią miał jakby motylki w brzuchu. Jakby wypełnił część pustki w swoim sercu. Nigdy mu się to nie zdarzyło. Te zupełnie nowe dostania wprawiło w w zachwyt. Czyżby nowa miłość?

Tańcząc z ojcem,praktycznie w ogóle go nie słuchała. Jej myśli krążyły w okół przystojnego szatyna. Skąd ona go zna? Była pewna,że już się gdzieś widzieli. Tylko gdzie? W Madrycie,Rzymie a może Berlinie? Nie miała bladego pojęcia ale wiedziała,że prędzej czy później się dowie.W końcu jest Castillo a każdy Castillo jest uparty. Przynajmniej tak twierdził German. A jak wiadomo tatuś nigdy się nie myli.                              
 Nie zwracając za bardzo uwagi na to co dzieje się dookoła więc kiedy ojciec wypuścił ją z ramion nie wiedziała do końca co się dzieje.Na szczęście na ratunek przyszedł jej pewien bardzo przystojny szatyn.
-I w końcu tańczymy.-po raz kolejny użył tego jak mu się wydawało szarmanckiego tonu. Tym samym co raz bardziej zrażał do siebie Violette.Uśmiechnęła się do niego głupio.Czas na 'tryb zołza',pomyślała.
-Na prawdę nie rozumiem z czego się tak cieszysz.-powiedziała prosto z mostu,nie patrząc w jego oczy. Bała się ich zielonej głębi. Spojrzenie w nie mogło się okazać zdecydowanie zbyt ryzykowne.
Leon nie wiedział co robi. Nie był typem,który tak podrywał dziewczyny. Jeżeli w ogóle to robił to starał się być sobą. Miłym,czarującym Verdasem,którym rzeczywiście był.Szatynka wywoływała u niego skrajnie emocje. Z jednej strony znienawidził ją za koszule i tą obojętność ale z drugiej coś go do niej przyciągało. Jakaś tajemnicza rzecz w jego głowie podpowiadała mu żeby z nią porozmawiać ale nie miał pojęcia czemu.
-I vice versa,kicia.- Verdas coraz bardziej pogrążał swoją sytuacje. Kicia,księżniczka? Serio?! Co to miało w ogóle być? A tak przecież jej nie lubił ,prawda? Tak mu się przynajmniej zdawało. Jedno było wręcz pewne. Ich pierwsze spotkanie nie należało do przyjemnych. Oboje na razie czuli do siebie to samo- nie chęć,powoli zamieniającą się w nienawiść.Ale od nienawiści do miłości graniczy cienka linia. Bardzo cienka.

Fran nie mogła nie patrzeć w cudowne oczy Federa. Nagle w jej głowie zrobiło się prawie pusto. Nie myśła już o Marco,o smutnym Maxim,o pieczeniu pierników z chłopakami. Nie potrafiła   skupić na niczym innym. Tak bardzo pragnęła poznać jego imię. On zdawał się myśleć o tym samym ale w przeciwieństwie do niej był bardziej odważny zrobił więc ten pierwszy krok.
-Jak masz na imię?-zapytał Fede.
-Francesca.-powiedziała nieśmiało.
                                                     'Zmiana partnerów' 
Wywołało do różne skrajnie różne reakcje. Vega i Verdas żałowali,że to koniec ich tańca. Ale nie koniec imprezy,tak?
Natomiast Viola i Leon byli na prawdę szczęśliwi z powodu rozłąki. Ten taniec i konwersacja zniszczyły ich dobre samopoczucie. Castillo miała szczęście bo wylądowała w ramionach jej brata. Natomiast w ręce szatyna wpadła Włoszka.  Violetta wydawała się zła na wszystko dookoła. Na prawdę chciała już stąd iść. Nie namyślając się długo poprosiła Federa aby ulotnili się z imprezy. Trzeba było tylko poinformować tatę. Chłopak nie chętnie się zgodził.Co z Nią? A jeżeli nigdy ją już nie zobaczy? Ach Francesco westchnął.
Jadąc do hotelu oboje milczeli. Violka była zajęta pogłębianiem nienawiści do szatyna natomiast Fede
potrafił skupić się tylko i wyłącznie na brunetce. Co za miłość i nienawiść robią z człowiekiem? Wtedy German odkrył zniewalającego odkrycia.
-Viola.Ścięłaś włosy?-Swoją niesamowitą spostrzegawczością wywołał promienne uśmiechy na twarzach zamyślonej dwójki.







______________________________________________________
Napisałabym coś ale nie mam pojęcia co więc życzę tylko miłej lektury.♥

14 komentarzy:

  1. Fajny rozdział kiedy nasz leonetta dowie się o sobie ? dodaj szybko next ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dowie się o sobie w 8 lub 9. Przynajmniej takie mam plany. :3
      Kiedy następny? Na prawdę nie wiem. Dzisiaj już się raczej nie pojawi. Natomiast jutro jadę na urodziny do babci a w poniedziałek mam dość ważny test z polskiego więc całkiem prawdopodobne,że 8 ukarzę się właśnie w poniedziałek. Ale postaram się napisać coś szybciej. ^^
      Soph ♥

      Usuń
  2. Super rozdział:)))

    OdpowiedzUsuń
  3. Boski rozdział :* Po prostu kocham! Piszesz naprawdę cudownie <3 Czekam niecierpliwie na nexta i całuję :* ~~Kate

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pięknie dziękuje. Next będzie prawdopodobnie jutro. :*

      Usuń
  4. Leon i Violetta, haha ;)) Wspaniali ;) Co się z naszym Verdaskiem dzieje? Przy Violi nie jest sobą. Zmienia się i to na swoją niekorzyść. Zamiast ją uwieść, oczarować, to co szanowny pan Leon wyprawia? Zniechęca ją do siebie... " kicia" hahaha, mam bardzo rozwiniętą wyobraźnię, ale żeby zobaczyć w głowie w miarę poważnego Leosia wypowiadającego te słowa musiałam się troszkę wysilić ;))
    Co takiego Violetta obiecała? I czyżby poczuła coś do "nowo poznanego" kolegi? Ach, jak ciekawie! ;))
    Federico i Francesca... Ciekawe co wyniknie z ich znajomości... ;)
    Spostrzegawczość Germana! Hahaha długo się śmiałam jak to przeczytałam ;DD

    Wspaniale piszesz. Masz talent! Baaaardzo podobał mi się ten rozdzział! Był wspaniały! Czekam z niecierpliwością na następny, który o ile dobrze zrozumiałam dzisiaj? :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja i talent? Zabawne naprawdę.
      Przeczytać takie słowa od kogoś takiego,niesamowite. ♥
      Szczerze się jak głupia do laptopa.xD
      To ja powinnam chwalić twoją twórczość a nie odwrotnie. c:
      Co nie zmienia faktu,że bardzo Ci dziękuje za miłe słowa.
      8 się pisze ale pewnie skończę wieczorem. :3

      Kocham Soph ♥

      Usuń
  5. Odpowiedzi
    1. Trzymam cię za słowo ;)

      Usuń
    2. Spokojnie. Napisałam już równo 819 słów. :3
      Jeżeli wena mi dopisze to skończę do 20:30. :)

      Usuń
  6. JEJU O.O TO JEST... WSPANIAŁE!!! ♥.♥
    Jedno z lepszych opowiadań, jakie czytałam, na serio *.*
    Koocham Cię!! Na serioo!!
    Sory, że nie komentowała, ale dopiero teraz znalazłam trochę czasu ;D
    Hihihihihi... dzisiaj nexcik, tak? Już nie mogę się doczekać ;33
    Kocham twoją twórczość, jesteś wspaniała, na serio <33
    Heh... chyba się uzależniłam -.-

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wspaniałe? Nie sądzę ale dziękuje. :3
      To jak kocham twoją twórczość. ♥
      Nic się nie stało. :3
      Nexcik już jest. xD
      Dzięki,dzięki i jeszcze raz dzięki. ♥♥♥♥
      Kocham Sophie. :*

      Usuń