'Księżniczka'
Dawno,dawno temu...Nie! To nie czas na bajkę.
Opowiem wam zupełnie inną historię.Opowieść o nowoczesnej księżniczce.
Pewnego razy żyła sobie młoda dwudziestosiedmioletnia piosenkarka. Miała wszystko! Rzesze fanów. Wspaniały głos.Cudowną rodzinę. Mnóstwo sprzedanych płyt.Wiele nagród. Najlepszą przyjaciółkę i ogromny dom.
Ale szczerze mówiąc to wystarczyłaby jej zwykła kawalerka z malutką garderobą.Dlaczego? Bo przebywanie w jej pałacu zdarzało się jej bardzo,bardzo rzadko. Nie raz nie odwiedzała swojej wilii całymi miesiącami.Powód? Trasy,koncertowe,płyty,wywiadu,imprezy,promocje płyt...I tak w kółko i w kółko.Potocznie zwane 'gwiazdorzenie'. To słowo nie brzmi jakoś specjalnie pozytywnie. A może by tak zmienić jego znaczenie?
Castillo nigdy nie była diwą.Nie miała zamiaru zachowywać się jak rozwydrzona córka milionera. Zdecydowanie zbyt dużo piosenkareczek zachowywało się jakby pozjadały wszystkie rozumy. Nikomu nie była potrzebna kolejna gwiazda typu 'Supernowa 151'. Ludzi nudziły dziewczyny,które nie widziały niczego poza czubkiem swojego nosa. Takich było od groma.Woda sodowa uderzała im do głowy,zwykle po roku nie koniecznie udanej kariery. Ich piski nie zawsze należały do przyjemnych. Czasami nawet dzięki 'cudom' nie dało się ich słuchać.
Styl? Nie różniły się jakoś specjalnie.Ubierały się albo jak ladacznice albo próbowały kopiować Lady Gage. Żadna nie została sobą. Myślały,że udając kogoś innego zdobędą uznanie. Trzeba było coś z tym zrobić. Znaleźć nową gwiazdę,świecącą swoim światłem,inną,niepowtarzalną.Na ten iście genialny pomysł wpadł pewien internetowy portal. Postanowił stworzyć szansę uczniom wspaniałej Argentyńskiej placówki-Studio OnBeat.
To dzięki The U-mix show świat poznał tak niesamowitą osobę jaką jest sławna Violetta Castillo.
A wszystko zaczęło się pewnego niezwykłego dnia w Buenos Aires...
-Naprawdę mi pomożesz?-chłopak po raz kolejny nie mógł usłyszeć własnym uszom.-Uwielbiam cię!-wykrzyknął jak tylko się dało najgłośniej i przycisnął szatynkę do siebie.Na policzkach dziewczyny pojawiły się urocze rumieńce.Starała się zakryć swoją zawstydzoną twarz,bardziej się w niego wtulając. ON nie ma prawa tak na nią działać. Jej twarzyczka miała prawo rumienić się tylko dzięki głosowi swojego chłopaka a nie najlepszego przyjaciela. Jednak co mogła poradzić na to,że Verdas wciąż coś dla niej znaczył? Uczucie do niego nie malało. Każde ukradkowe spojrzenie na jego urocze dołeczki,biały uśmiech,włosy postawione na żel wywoływały tylko kolejną fale bólu.Cierpienie stopniowo wywiercało co raz większą dziurę w jej pokruszonym serduszku. I to wcale nie miało się zmieniać.
-Leon.To nic takiego. Pomagam ci tylko przy randce z Larą.-na jej wciąż delikatnie czerwonej twarzy pojawił się blady uśmiech. W jej oczach nie można było dostrzec niczego.Dosłownie. Pusty wzrok skierowany na szatyna autentycznie go przeraził.
-Co się stało,Vilu.?-łagodny ton jego głosu,niemal doprowadził do łez panienkę Castillo.
-Nie.Znaczy tak.Ale nie ważne.To nie ma związku z tobą.-gwałtownie nabrała powietrza do płuc.Skłamała mu w żywe oczy.Wszystko co teraz się z nią działo było spowodowane jego obecnością.Każda decyzja wymagała od niej jednego pytania 'co zrobiłby Leon'? Tylko tak potrafiła zmierzyć się z rzeczywistością.
-Mi możesz powiedzieć.-zapewnił ją,patrząc na łzę spływającą powoli w dół.-Powiedz,że to nie Diego bo tym razem nie ręczę za siebie.-Za to go kochała.Dbał aby jej twarz zawsze zdobił uśmiech. Nienawidził kiedy ktoś ją krzywdził.Troszczył się o nią,nawet jeżeli nie byli razem. Czy on musi być taki idealny? Czy musiała go stracić żeby docenić miłość,która narodziła się miedzy nimi na samym początku?
'Docenisz coś na prawdę dopiero gdy to stracisz.'
-Ale dlaczego?-wyszeptała,nie zważając na zmartwionego Leona.
-Co dlaczego?-nie rozumiał.Po raz kolejny nie zdawał sobie sprawy,że to tylko i wyłącznie jego winna. Gdyby tylko nie był takim tchórzem i potrafił stawić czoła swoim prawdziwym uczuciom.
Violetta zamknęła oczy i chciała po prostu powiedzieć 'kocham cię'. Miała dość ukrywania tego,że za nim tęskni. W przeciwieństwie do niego ona się nie bała. Umiała stawić czoła przeciwnością. Kłamstwo prędzej czy później wyjdzie na jaw.Tego też nauczyła się od niego. To Leon tak naprawdę pokazał jej życie. Wskazał jej ścieżkę,którą powinna kroczyć a ona dzielnie się jej trzymała. W przeciwieństwie do Verdasa,który wybrał łatwiejszą drogę,prawie pozbawioną uczuć. Po raz pierwszy w życiu zachował się jak tchórz,starając się ochronić swoje szczęście.Problem w tym,że nie możesz być szczęśliwy bez miłości. Kiedy ona stał tuż przed nim w osobie małej szatynki,co zrobi?
-Zerwałam z Diego.-wychlipała. Dość. Koniec z ukrywaniem.To ten czas.Ten moment. Ta chwila.-Bo.-Zawahała się.Nie mogła mu tego zrobić. On już nie należy do niej.Ma mu robić mętlik w głowie z powodu swoich zachcianek?-Bo go nie kocham. Moje serce należy do kogoś innego.-Ominęła się z prawdą tylko częściowo.-Leon.Proszę nie rozmawiajmy o nim. Mam ważniejsze problemy na głowie. Dzisiaj finał U-mix. Do tego Fran kazała mi z niego zrezygnować. A Cami się z nią zgodziła. Mam już tylko ciebie.-koszula chłopaka była już doszczętnie mokra.
Violetta zamknęła oczy i chciała po prostu powiedzieć 'kocham cię'. Miała dość ukrywania tego,że za nim tęskni. W przeciwieństwie do niego ona się nie bała. Umiała stawić czoła przeciwnością. Kłamstwo prędzej czy później wyjdzie na jaw.Tego też nauczyła się od niego. To Leon tak naprawdę pokazał jej życie. Wskazał jej ścieżkę,którą powinna kroczyć a ona dzielnie się jej trzymała. W przeciwieństwie do Verdasa,który wybrał łatwiejszą drogę,prawie pozbawioną uczuć. Po raz pierwszy w życiu zachował się jak tchórz,starając się ochronić swoje szczęście.Problem w tym,że nie możesz być szczęśliwy bez miłości. Kiedy ona stał tuż przed nim w osobie małej szatynki,co zrobi?
-Zerwałam z Diego.-wychlipała. Dość. Koniec z ukrywaniem.To ten czas.Ten moment. Ta chwila.-Bo.-Zawahała się.Nie mogła mu tego zrobić. On już nie należy do niej.Ma mu robić mętlik w głowie z powodu swoich zachcianek?-Bo go nie kocham. Moje serce należy do kogoś innego.-Ominęła się z prawdą tylko częściowo.-Leon.Proszę nie rozmawiajmy o nim. Mam ważniejsze problemy na głowie. Dzisiaj finał U-mix. Do tego Fran kazała mi z niego zrezygnować. A Cami się z nią zgodziła. Mam już tylko ciebie.-koszula chłopaka była już doszczętnie mokra.
-Viola.Niby jak kazała ci się wycofać.-zdziwił się szatyn.
-Normalnie.-zachichotała nerwowo.-Chciałam z nimi porozmawiać bo byłam przybita po rozmowie z tym pacanem. Ona nawet mnie nie przytuliła tylko rzuciła oschłe 'Albo program albo nasza przyjaźń.'-załkała ponownie.-I wtedy przypomniałam sobie co mi kiedyś powiedziałeś 'Przyjaciel za żadne skarby nie odbierze Ci czegoś ważnego dla ciebie.Inaczej nim nie jest.' Zrozumiałam,że miałeś racje. Zwyczajnie od nich odeszłam i przyleciałam jak najszybciej do ciebie.Przecież mamy randkę do przygotowania.-tym razem to on się uśmiechnął.Doszedł do wniosku,że mu się udało.Zmienił ją. Nie była już tą samą rozchisterowaną nastolatką co rok temu. Widział w Violettcie młodą kobietę,która ze wszystkich sił,stara się nie załamywać. Próbuje być silna i niezależna. Wreszcie podejmuje własne decyzje.'Tak,to zdecydowanie zmiana na lepsze',pomyślał.
-Co?- szatynka odezwała się po chwili milczenia.
-Co,co?-nerwowo zachichotał.
-Gapisz się.-wytknęła mu dziewczyna.
-Owszem.Ale to dlatego,że się zmieniłaś-po raz kolejny utonął w jej czekoladowym spojrzeniu.
-Ścięłam włosy.Zauważyłeś?-'znów to robi.Znowu się denerwuję'.
-Jak mogłem nie zauważyć? Wyglądasz ślicznie.-'Z resztą tak jak zawsze',dodał w myśli-Powiesz mi w końcu co zaśpiewasz dzisiaj wieczorem?-Bała się tego pytania.Ale po to tu przyszła. Leon musiał wiedzieć.
-Bo...bo ja właśnie chciałam.Yyy Chciałam cię zapytać czy...-wzięła głęboki oddech.-Czy mogę zaśpiewać 'Podemos'?Wiem,że to jest nasza piosenka i dlatego chce,potrzebuje abyś się zgodził.-To był cios wymierzony prosto w serce chłopaka.Ta piosenka.Ona przywoływała wszystkie wspomnienia związane z nią. Każdy piknik,każdy spacer,każdą randkę,każdą rozmowę.Wszystko. Jej zapach.Szept kiedy mówiła mu na ucha 'kocham cię,nie wyobrażasz sobie jak bardzo'. Ból jaki poczuł był nie do opisania. Suma uczuć jakie ukrywał przytłoczyły go kiedy usłyszał 'tylko; tytuł piosenki. Co by się stało jeżeli teraz Viola zaczęłaby ją śpiewać?
Dziewczyna próbowała wyczytaj cokolwiek z jego twarzy. Żal,złość,smutek,niedowierzanie, smutek,miłość... Jedynym co ujrzała był strach. Ale czego on się boi?
-Tak.Pewnie,że się zgadzam.-oznajmił z wymuszonym entuzjazmem.-A jeżeli chodzi o randkę to zajmiemy się tym jutro.Dobrze?-złapał ją za podbródek i delikatnie podniósł aby po raz ostatni dzisiaj na nią spojrzeć.-Widzimy się wieczorem na finale.-stwierdził tym razem z prawdziwą radością.- I obiecuje,że przyjdę bez Lary.
-Leon nie musisz.Ja ją...-starała się zaprzeczyć.
-Nienawidzisz jej.Nie dziwie ci się.W końcu spotyka się z twoim byłym.-palnął,bez zastanowienia.-Tak,to do zobaczenia na występie.-mocno ją do siebie przyciągnął.-Wygrasz.-czuła jego oddech na tuż przy swoich ustach.Wystarczyłby tylko jeden krok w przód aby znów poczuć magię.Ten jeden gest dzielił ich od pełni szczęścia. Tylko dzięki niemu mogli wrócić na właściwą ścieżkę. Ich ścieżkę.
Z sumieniem nie powinno się walczyć.A ona wręcz krzyczało,nie mogli tego zrobić. Uciekać przed uczuciem to jedno ale zdradzić przez nie?. Znali siebie aż za dobrze. Żadne z nich nie wykonałoby pierwszego ruchu. Ostatnie czego chcieli to bardziej skomplikować sobie życie.
-Obiecujesz,że przyjdziesz?-odezwała się cicho,czując jego pragnienie.Czekała tylko na jedno słowo.
-Obiecuje.-wypowiadając je wiedział,że Viola zaraz zniknie.Nie będzie jej widział aż do wieczoru ale nie zapomni. Nigdy, tylko ona wypełniała jego serce.To po prostu nie mogło się zmienić.
-Co?- szatynka odezwała się po chwili milczenia.
-Co,co?-nerwowo zachichotał.
-Gapisz się.-wytknęła mu dziewczyna.
-Owszem.Ale to dlatego,że się zmieniłaś-po raz kolejny utonął w jej czekoladowym spojrzeniu.
-Ścięłam włosy.Zauważyłeś?-'znów to robi.Znowu się denerwuję'.
-Jak mogłem nie zauważyć? Wyglądasz ślicznie.-'Z resztą tak jak zawsze',dodał w myśli-Powiesz mi w końcu co zaśpiewasz dzisiaj wieczorem?-Bała się tego pytania.Ale po to tu przyszła. Leon musiał wiedzieć.
-Bo...bo ja właśnie chciałam.Yyy Chciałam cię zapytać czy...-wzięła głęboki oddech.-Czy mogę zaśpiewać 'Podemos'?Wiem,że to jest nasza piosenka i dlatego chce,potrzebuje abyś się zgodził.-To był cios wymierzony prosto w serce chłopaka.Ta piosenka.Ona przywoływała wszystkie wspomnienia związane z nią. Każdy piknik,każdy spacer,każdą randkę,każdą rozmowę.Wszystko. Jej zapach.Szept kiedy mówiła mu na ucha 'kocham cię,nie wyobrażasz sobie jak bardzo'. Ból jaki poczuł był nie do opisania. Suma uczuć jakie ukrywał przytłoczyły go kiedy usłyszał 'tylko; tytuł piosenki. Co by się stało jeżeli teraz Viola zaczęłaby ją śpiewać?
Dziewczyna próbowała wyczytaj cokolwiek z jego twarzy. Żal,złość,smutek,niedowierzanie, smutek,miłość... Jedynym co ujrzała był strach. Ale czego on się boi?
-Tak.Pewnie,że się zgadzam.-oznajmił z wymuszonym entuzjazmem.-A jeżeli chodzi o randkę to zajmiemy się tym jutro.Dobrze?-złapał ją za podbródek i delikatnie podniósł aby po raz ostatni dzisiaj na nią spojrzeć.-Widzimy się wieczorem na finale.-stwierdził tym razem z prawdziwą radością.- I obiecuje,że przyjdę bez Lary.
-Leon nie musisz.Ja ją...-starała się zaprzeczyć.
-Nienawidzisz jej.Nie dziwie ci się.W końcu spotyka się z twoim byłym.-palnął,bez zastanowienia.-Tak,to do zobaczenia na występie.-mocno ją do siebie przyciągnął.-Wygrasz.-czuła jego oddech na tuż przy swoich ustach.Wystarczyłby tylko jeden krok w przód aby znów poczuć magię.Ten jeden gest dzielił ich od pełni szczęścia. Tylko dzięki niemu mogli wrócić na właściwą ścieżkę. Ich ścieżkę.
Z sumieniem nie powinno się walczyć.A ona wręcz krzyczało,nie mogli tego zrobić. Uciekać przed uczuciem to jedno ale zdradzić przez nie?. Znali siebie aż za dobrze. Żadne z nich nie wykonałoby pierwszego ruchu. Ostatnie czego chcieli to bardziej skomplikować sobie życie.
-Obiecujesz,że przyjdziesz?-odezwała się cicho,czując jego pragnienie.Czekała tylko na jedno słowo.
-Obiecuje.-wypowiadając je wiedział,że Viola zaraz zniknie.Nie będzie jej widział aż do wieczoru ale nie zapomni. Nigdy, tylko ona wypełniała jego serce.To po prostu nie mogło się zmienić.
Każda część jej ciała chciała przy nim zostać. Czuć go,całować,móc przytulić. Zwyczajnie być. Czy ta prośba przekraczała czyjeś możliwości? Może po prostu nie dane jest im tkwić razem do końca.
Myślenie o Leonie tylko przytrafiało ją o wątpliwości,niepotrzebny stres. W tym momencie należało skupić się wyłącznie na finale.To jest teraz priorytetem. Obiecał a on obietnic dotrzymuje zawsze. Gdyby tylko się sama wierzyła w swoje słowa.Tym razem złe przeczucia brały nad nią górę.
Powoli dochodziła do kolorowego budynku o nazwie Studio OnBeat. Widok zupełnie ją zaskoczył. Zatrzymała się aby napawać się kolorowym wystrojem kamieniczki. Szkoła wyglądała zupełnie inaczej niż zazwyczaj. Wyblakłe ściany zostały zasłonięte przez logo firmy organizującej show bądź reklamy dzisiejszego finału.Wszędzie wisiały transparenty z zdjęciami jej bądź Francesci. Nadciągający wieczór dał świetny pretekst do zapalenia ogromnych reflektorów oświetlających główne wejście do szkoły. To musi być szalona noc. Zdążyła zrobić jeden krok w stronę 'pola walki' kiedy ktoś niespodziewanie na nią wpadł. Violetta od razu rozpoznała bujne,czarne jak noc włosy opadające bo zachwycającej twarzy młodej Hiszpanki. Castillo zwróciła również uwagę dwie krople błyszczące tuż pod ciemnymi oczami Natalii.
-Naty,dlaczego płaczesz? Ludmiła znowu coś Ci zrobiła?-chyba po raz pierwszy szczerze przejęła się losem poplecznicy Ferro.
-Ooona-kwiliła po cichutku-powiedziała,że nie jestem nic warta ,że nigdy nie osiągnę niczego w życiu i,że sto razy bardziej woli przyjaźnić się z Francescą.-brunetka nie panowała nad sobą. Wyżalenie się komuś było jedynym sposobem aby ukoić zbolałe uczucia.A Viola wydawała się najlepszą osobą w takim wypadku. Mało tego! Była jedyną,której jako tako ufała. Wprawdzie nie przyjaźniły się ze sobą ale lubiły odbywać krótkie pogawędki. Szatynka w przeciwieństwie do większości szkoły nigdy nie wytykała jej pseudo przyjaźni z blond włosom małpą. Rozprawiały o najbardziej błahych sprawach. Nowym lakierze do paznokci,poplamionej przez nieuwagę ulubionej spódniczce. Natalia zdobyła się nawet na wyżalenie się z jej nieodwzajemnionej miłości do Maxiego.Violka zareagowała zupełnie inaczej niż brunetka się tego spodziewała.Pod wpływem wybuchu radości Argentynka o mało nie spadła z krzesła,doradziła, pocieszyła. Zachowała się jak...prawdziwa przyjaciółka.
-Naty spokojnie. Ludmiła ona jest-Castillo starała się znaleźć odpowiednie słowa,którymi mogłaby określić panienkę Ferro.
-Wiesz co?Masz racje. Nie potrzebuje jej!-wykrzyczała radośnie.-Viola wiem,że możesz się nie zgodzić ale mogłabym pomóc Ci się przygotować?-spytała wesoło Hiszpanka.-Nie o co ja cię w ogóle proszę?Dobra zapomnij.-odwróciła się na pięcie żeby odejść coś ją jednak powstrzymało-Ręce Violki na jej nadgarstku.
-Będę zaszczycona kochana.-pognały szybko w kierunku szkoły.
Czas zacząć show.
- Przed chwilą usłyszeliśmy pierwszą z naszych wspaniałych finalistek! Francesce Resto! Przed państwem wystąpi jeszcze druga z naszych gwiazd Violetta Castillo. Ale najpierw występ gościny kogoś kogo wszyscy znają doskonale.Wielkie brawa dla Rafy Palmera!
Dziewczyna stanęła przed lustrem. O mało nie zemdlała z zachwytu.Miała na sobie sięgającą z przodu przed kolano różową asymetryczną sukienkę.Z paskiem wiązanym pod biustem i wycekinowanym kołnierzykiem dopełniającym całość. Naty spięła jej włosy delikatnie do tyły,układając je w fale. Makijaż był prawie nie widoczny dla niespostrzegawczego widza.
-Gotowa-westchnęła brunetka,zachwycając się swoim dziełem.
-A teraz Violetta Castillo-krzyknął Marotti.
-Dziękuję-wyszeptała bezgłośnie,odwracając się do swojej przyjaciółki kiedy stała już u szczytu sceny.
Wyszła na samiutki środek podwyższenia.Stanęła z uśmiechem patrząc na Naty siedzącej już wśród widowni.
Gdzie Leon? Teraz najbardziej potrzebowała jego wsparcia. Jednak nigdzie nie mogła wyłapać jego białego uśmiechu. Nie była zdenerwowana,była pewna,że on tam jest.Obserwuje i życzy jak najlepiej. Nie zastanawiając się nad tym dłużej,dała się ponieść melodii wygrywanej na pianinie. Zamknęła swoje czekoladowe oczy.I śpiewała.
Nie jestem ptakiem, który lata,
I nie maluję obrazów.
Nie jestem rzeźbiarzem, poetą.
Jestem tylko, kim jestem
I nie maluję obrazów.
Nie jestem rzeźbiarzem, poetą.
Jestem tylko, kim jestem
Wyobraziła sobie szatyna stojącego obok niej.
Musiała zaśpiewać świetnie.
Dla siebie i dla niego.
Nie było innego wyjścia.
Z gwiazd nie umiem czytać,
I księżyca nie zniżę,
Nie jestem niebem, ani słońcem...
Jestem tylko sobą.
Ale są rzeczy, które wiem.
Chodź tu, a pokażę Ci je.
W twoich oczach mogę zobaczyć
Co możemy osiągnąć
spróbuj sobie to wyobrazić.
Możemy malować, kolorami duszy
Możemy krzyczeć, iee ee
Możemy latać, nie mając skrzydeł
Bądź słowami mojej piosenki
I rzeźbij mnie w swoim głosie
Nie jestem słońcem kryjącym się w morzu
i tak nigdy nie będzie
Nie jestem księciem z bajki
Jestem tylko kim jestem
Ale są rzeczy, które wiem.
Chodź tu, a pokażę Ci je.
W twoich oczach mogę zobaczyć
co możemy osiągnąć
spróbuj sobie to wyobrazić.
Możemy malować, kolorami duszy
Możemy krzyczeć, iee ee
Możemy latać, nie mając skrzydeł
Bądź słowami mojej piosenki
To nie przeznaczenie
Ani nie szczęście sprawiło, że przyszłaś do mnie
Wyobrażamy sobie, że to magia przyprowadziła cię tu
Możemy malować, kolorami duszy
Możemy krzyczeć, iee ee
Możemy latać, nie mając skrzydeł
Bądź słowami mojej piosenki.
Możemy malować, kolorami duszy
Możemy krzyczeć, iee ee
Możemy latać, nie mając skrzydeł
Bądź słowami mojej piosenki
I rzeźbij mnie w swoim głosie.
Z gwiazd nie umiem czytać,
I księżyca nie zniżę,
Nie jestem niebem, ani słońcem...
Jestem tylko sobą.
Ale są rzeczy, które wiem.
Chodź tu, a pokażę Ci je.
W twoich oczach mogę zobaczyć
Co możemy osiągnąć
spróbuj sobie to wyobrazić.
Możemy malować, kolorami duszy
Możemy krzyczeć, iee ee
Możemy latać, nie mając skrzydeł
Bądź słowami mojej piosenki
I rzeźbij mnie w swoim głosie
Nie jestem słońcem kryjącym się w morzu
i tak nigdy nie będzie
Nie jestem księciem z bajki
Jestem tylko kim jestem
Ale są rzeczy, które wiem.
Chodź tu, a pokażę Ci je.
W twoich oczach mogę zobaczyć
co możemy osiągnąć
spróbuj sobie to wyobrazić.
Możemy malować, kolorami duszy
Możemy krzyczeć, iee ee
Możemy latać, nie mając skrzydeł
Bądź słowami mojej piosenki
To nie przeznaczenie
Ani nie szczęście sprawiło, że przyszłaś do mnie
Wyobrażamy sobie, że to magia przyprowadziła cię tu
Możemy malować, kolorami duszy
Możemy krzyczeć, iee ee
Możemy latać, nie mając skrzydeł
Bądź słowami mojej piosenki.
Możemy malować, kolorami duszy
Możemy krzyczeć, iee ee
Możemy latać, nie mając skrzydeł
Bądź słowami mojej piosenki
I rzeźbij mnie w swoim głosie.
Dumna z siebie powoli otwierała oczy ale jego nie było...
Tak po prostu nie przyszedł?
Proszę przed państwem mój drugi OP. :D
Chciałam go zadedykować każdej osobie,która siedzi po drugiej stronie.♥
Mam nadzieje,że tytuł za bardzo was nie zmylił i nie spodziewaliście się zamków,rycerzy itd. :3
Cześć druga (jak najdzie mnie wena to napisze trzecią.. :D) będzie ale nie wiem kiedy. Postaram się ją dodać do soboty ale nie obiecuje bo wiecie szkoła,szkoła i jeszcze raz szkoła. ;_;
A tak organizacyjnie. Wolelibyście najpierw 18 (tak wiem,że jeszcze nie ma 17 ale dzisiaj się pojawi xd ) czy drugą część?
Co do rozdziały to będzie kiedy skończę lekcje. xd
ja osobiście wole Drugą część
OdpowiedzUsuńkocham twojego blog <3
i życze weny !!!!!
2 część się piszę. :D
UsuńDzięki,przyda się. ♥
Cudny OP <33333
OdpowiedzUsuńTy wiesz, że uwielbiam twojego bloga i zawsze z niecierpliwością czekam na nexta xD
Oo, to czekam na siedemansty, choć znając życie, przeczytam go dopiero jutro, bo mam jeszcze parę rzeczy do zrobienia xD
Kooocham i czekam na kolejną część :*
Znając życie to zanim ja go napiszę to trochę minie. xd
UsuńAle początek już jest.:D Niestety pani wymyśliła sobie konkurs z chemii i trzeba się uczyć. ;_;
♥
Słodko<3
OdpowiedzUsuń♥
Usuń<3 OOO BOski :*
OdpowiedzUsuńOj czyżby Leoś się nie ziawił :(
Lara go pewnei zatrzymałą nie nawidze jej -_-
też wole 2 część :*
buziaczki Olka;)
Dziękuję. :D
UsuńAle skąd wiedziałaś,że to ona? xd
Kobieca intuicja? :*
Śliczny <3
OdpowiedzUsuńLeon nie przyszedł? Przecież obiecał.
Czekam z niecierpliwością na następną część :**
Dzięki.♥
UsuńŚliczny szkoda ze Leon nie przyszedł
OdpowiedzUsuń♥
Usuń