sobota, 28 czerwca 2014

Rozdział 30

 'Zagubione myśli'  

Miłość jest jak kołysan­ka: pot­ra­fi cu­dow­nie utu­lić do snu, lecz kiedy tyl­ko zaśniesz piosen­ka mil­knie i zno­wu budzisz się sam. 
~Theodor Storm 


Nieodwzajemniona miłość wbrew pozorów wcale nie jest taka zła. Wszyscy wypowiadają się o niej, jak o największym złu świata, wręcz globalnej katastrofie. Nikt, nigdy nie zastanawiał się nad jej plusami, których - o dziwo - miała dość sporo.
Nikt, oprócz niej.
Lena jak miała w zwyczaju jeszcze spała. Studio była setki kilometrów stąd, w żadnym wypadku nie groziła jej poranna (dość nieprzyjemna) pobudka na zajęcia. Inne bzdury, które wymagały podniesienia powiek albo co gorsze - wstania z łóżka, zostały wstrzymane przez krótki, ale błogi czas. Lenistwo krążyło jej w żyłach, równie płynie i z taką samą siłą jak czerwona krew.
Okryta (przynajmniej częściowo) jasnoniebieską kołdrą, lekko pochrapywała na jednoosobowym łóżku. Głowę wtuliła mocno w dużą, okrągłą poduszkę, prawa noga luźno zwisała nad podłogą. Musiało być jej naprawdę wygodnie, bo mała stróżka śliny spływała po policzku, odrobinę mocząc roztrzepane, brązowe włosy.
Śniła głęboko o rzeczach przyjemnych. Dlatego Natalia, która wstawała razem ze słońcem miała czas żeby pomyśleć, pomarzyć i pozapisywać różne złote myśli.
Otworzyła swój czarny pamiętnik na ostatniej stronie, choć trudno było go nazwać prawdziwym pamiętnikiem. Był to raczej stary, trochę sponiewierany przez życie i Lenę zeszyt w twardej oprawie. Miał kilka powyrywanych kartek, inne zamiast standardowej bieli, rzucały się w oczy mroczną czernią, jeszcze bardziej przerażającą niż okładka. Co parę stron, widać było plamy po wojażach młodszej siostry, od kakao, czekolady, soku wiśniowego i lodów. Szatynka miała dryg do brudzenia wszystkiego. Zeszyt miał swoją historię, związaną z każdym osobnym zabrudzeniem. 
Nie można było nazwać tego pamiętnikiem z jeszcze jednego powodu, w nim powinno zapisywać się swoje myśli, czasem, opowiastki z minionego dnia, Natalia natomiast zapisywała w nim wszystko, co akurat pełzało jej po głowie. Od morza cytatów, przez pustynie tekstów, kończąc na liście 'Sto rzeczy do zrobienia przed trzydziestką', która zawierała już ponad pięćdziesiąt trzy hasła i wcale nie zapowiadało się żeby w najbliższym czasie miała się zmniejszyć. Wręcz przeciwnie, coraz bardziej rosła jej w oczach.

Zdjęcia, które wklejała przy każdej, nienadarzającej się okazji, wypełniały smutne kartki radosnymi uśmiechami.
Fotografie rozweselały ponure kartki.
Przewertowała stronice, szukając jeszcze pustej (może nawet zupełnie czystej) strony. I znalazła tuż za wpisem z przed trzech dni, kiedy roztrząsała sprawę Violetty i braci przystojniaków. Polubiła ją, nawet bardzo, ale Federico... Federico był jej odbiciem w innej skórze. Z tą różnicą, że był bardzo przystojnym chłopakiem, a ona, no cóż, nie była jakoś porażająco piękna według siebie. Jego jednak chyba to nie obchodziło, jej zresztą też nie. Nigdy nie patrzyła powierzchownie na wszystkich - gdyby tak było w życiu nie odezwałaby się do niego, tym bardziej do Maxiego, może nawet i do Diego. Wyobrażała sobie wszystkich jako kolorowe duchy, a odcień i barwa decydowała o tym czy ktoś wart jest choć kilku słów. Nie miała ustalonej palety przyjaciół i wrogów. Po prostu, widziała je, kiedy tylko zamykała oczy. Podążanie za nimi jeszcze nigdy jej nie zawiodło, dlaczego miałaby z tego zrezygnować?

Chwyciła niebieski długopis, trochę poogryzany u góry, w swoją małą dłoń i zaczęła wyskrobywać słowa, te głęboko ukryte.

Plusy zakochania się w pajacu, który nawet nie wie o twoim istnieniu:
(Było to oczywiście kłamstwem, bo przecież w zeszłym roku mieli razem wykonać projekt na zajęcia Angie, więc pewnie wiedział jak ma na imię.)
*Myślisz rozsądniej. (Kolejna bzdura)
*Nie możesz spać w nocy, (myśląc o jego oczach) ale za to możesz dzielnie podziwiać gwiazdy i księżyc.
*Smutne piosenki, wychodzą jeszcze smutniejsze. 
*Najlepiej nie wypuszczałabym gitary z rąk.

Wtedy do pokoju wszedł Diego z tą swoją, irytującą zatroskaną miną. Stanął w framudze drzwi i przyglądał jej się badawczo. Długi sen także nie należał do jego specjalności.
Ona czuła się przed nim naga, nie w tym sensie. Miała wrażenie, że widzi jej wszystkie myśli, jakby wszystkie wypadły z jej głowy wprost w jego ręce. Nienawidziła tego, że potrafił czytać z niej jak z otwartej księgi albo gorzej-ulotki z supermarketu.
I tak wiedziała, że domyślił się czym się zamartwia. On dłuższego czasu nie myślała o niczym innym. 
W końcu po tej nieustanej walce na spojrzenia, które standardowo wygrała brunetka, chłopak odezwał się z czułością, próbując jakoś przekonać ją do rzeczy oczywistej.
-Nata, ktoś kiedyś powiedział, że prawdziwa miłość musi być odwzajemniona. Istnieją więc dwie opcje, albo Maxi jest dla ciebie nic nieznaczącym stojakiem na czapki albo ten dureń cię kocha i jest zbyt tchórzliwy, żeby zrobić ten pierwszy, najpiękniejszy krok.-Ostatnie słowa wypowiedział najbardziej słodko, jak tylko potrafił. Tabliczka czekolady nie dostarczyłaby tylu kalorii, co jego ironiczny uśmiech. Pomimo wyraźnej głupoty, wylewających mu się z oczy, Diego miał racje. Starsi bracia przecież zawsze mają racje, nie ważne jak bardzo potłuczeni będą.
Szybko cofnęła się do listy 'Stu rzeczy...' i z odrobiną zawahania, trochę z pewnością siebie, napisała drukowanymi literami:

54.POWIEDZIEĆ MAXIEMU CO CZUJE

Wpatrywała się w zapisane zdanie, chcąc żeby zniknęło z jej oczu; wyparowało.
Naprawdę, te kilka słów, wyszło spod jej palców?




Obudziło ją słońce, które wpuściły ogromne okna w salonie. Nie było wysoko nad horyzontem, a nawet zamiast zwykłej żółci było jeszcze nieco blade w pomarańczowo-czerwonej ramce z chmur. Zegarek na beżowej ścianie wskazywał kilka minut po szóstej. Kilka kropel wody zebrało się na dole szyb, a trawa nawet z kanapy, na której leżała wydawała się mokra od rosy. Buenos Aires budziło się do życia, ale leżąc tak i podziwiając ranny widok, nie myślała o mieście. Błogi spokój dawał pięknie wrażenie, jakby ich dom, podwórko a nawet mały las dookoła był jedynym na świecie. Najspokojniejszym miejscem na Ziemi. Azylem.
Poranek wydał się Violettcie na tyle rześki, aby ze spokojem wyjść i pobiegać. Nie robiła tego od tak dawna... Prawie zapomniała jak przyjemnie jest czuć ten wiatr w związanych w kucyk włosach i każdy pracujący mięsień. Kiedy wszystkie komórki w twoim ciele, starają nadążyć za tempem biegu. Jak zmęczone nogi wciąż się ruszają, przezwyciężając swoje słabości. Prawie zapomniała o tej euforii, towarzyszącej przebiegnięcia tego jednego kilometra więcej niż tydzień wcześniej.
Prawie zapomniała... Zaraz. Coś... coś jest nie tak.
Przecież wczoraj, kiedy Morfeusz zapraszał ją do swojego królestwa, była kurczowo przytulona do Leona i taka bezpieczna. A jaka szczęśliwa! Kiedy mogła go objąć bez wyraźnego powodu, nie musiała mieć skrzydeł żeby latać. Podobało jej się jak wczoraj sam wyszedł z inicjatywą obejrzenia telewizji, ale jeszcze bardziej była zachwycona piosenką, którą dla niej napisał.
Nie dla Franscesci.
Nie dla innej dziewczyny.
Nie na zajęcia do Studio.
To były słowa skierowane na własność do Violetty.
Przypomniała sobie wyraz jego twarzy, te światełka w szmaragdowych oczach, ten blask nadziei, kiedy mówił:
-Vilu nie wiem co ci odbiło, ale nie mam dziewczyny. Nie mógłbym. Ktoś postanowił zabawić się moim sercem, a ono z tęsknoty napisało to coś.-Wtedy zrobiło jej się gorąco. Był więc ktoś jeszcze?
-Znam tą zołzę?-Bolało, znowu.
-Nie rozumiem dlaczego mówisz o sobie w taki sposób.
Oprócz piosenki, to było najlepsze zdanie jakie powiedział, zanim wziął pilota do ręki i kazał jej się położyć obok.
Z tego całego 'obok' wyszło coś dużo lepszego. Głowa Violetta spokojnie spoczywała na jego klacie, nogi zarzuciła na stolik i leżała wygodnie, chłonąc jego ciepło. A Leon tak niewinnie położył rękę (w której nie trzymał pilota) na wcięciu w jej biodrze. I z jeszcze większą błogością palcem rysował jakieś kształty.
Dawno nie uśmiechali się tak szczerze.
To było wczoraj wieczorem.
Co czeka ich dzisiaj? Nie można stawić czoła niebezpieczeństwu dnia z pustym żołądkiem, dlatego raźnym krokiem powędrowała do kuchni. Myśl o kilku godzinach wstecz skutecznie zakłóciła krzyki o samotnym poranku.
Nogi odmówiły jej posłuszeństwa tuż przy progu. Zresztą teraz cały umysł w tej chwili zwiedzał sobie bezkresy kosmosu.
Leon stał do niej plecami, wyraźnie spocony i zdyszany, chyba pił wodę. Miał na sobie tylko dresowe spodnie, w ciemnym kolorze, granatowym. A na nogach szare, sportowe buty.
On biegał?
-Biegasz?-A co z hej, kretynko?
Raczej nie spodziewał się jej o tak wczesnej porze w kuchni, zwłaszcza kiedy będzie sobie stał pół nago.
Mała niespodzianka z rana.
-Może tak cześć?
Krępował się. Źle dla niego, że to wyczuła. Podeszła dwa kroki bliżej. Leon starał się jeszcze bardziej przycisnąć do blatu, nie wyszło.
Uśmiechnęła się do niego niewinnie. Nie robiła niczego złego... wykorzystała tylko sytuacje.
Stanęła przed nim jakby nigdy nic.
-No tak. Cześć. O której wstałeś?
-Przed piątą. Nie chciałem cię obudzić. Mam nadzieje, że ty ni...-Kto by pomyślał, że Leon Verdas zapomnij języka w gębie?
-Właściwie to właśnie zamierzałam wyjść się trochę rozruszać.
Takie kruche stworzenie, w ogóle może uprawiać sport? Na myśl przyszła mu pajęczyna. Niepozorna biała nitka natury, która jest wstanie zaskoczyć swoją wytrzymałością, jest nie pozorna zupełnie jak Violetta.
-Myślę, że to dobry pomysł. W lesie wciąż jest ścieżka.-I pająki, których się boisz.
Przysunęła się jeszcze bliżej. Wystarczyło żeby podniosła rękę, aby go dotknąć. Zrobiłaby to z miłą chęcią, ale zamiast tego wyciągnęła prawą rękę do blatu, przy którym stali. Oparła się na niej i to samo zrobiła z drugą ręką. Nie była szczególnie wysoka, więc siłą rzeczy przyległa do niego całym ciałem i natychmiast spojrzała mu w oczy z ogromnym uśmiechem na ustach.
I przez sekundę była w niebie. W jej własnym niebie.
-Z chęcią pocałowałabym cię Leon, wiesz?
Szok wymalował się na jego twarzy, musiał przyjąć do wiadomości, to, co właśnie powiedziała.
Kiedy to sobie przyswoił i miał zamiar jej odpowiedzieć, ba nawet sam ją pocałować, oderwała się od niego. Wciąż zadowolona z siebie poszła w stronę swojego pokoju.
-Idę pobiegać, tylko się przebiorę.
Nie słyszał jej. Nic nie słyszał.
Niebo nie było dobrym miejscem dla niego. Znalazł się dużo wyżej, znalazł się w raju, gdzie nie ma kompletnie nic oprócz jednego. Violetty.



Z dwojga złego świat nie wydawał się aż taki zły. 
Zostali zesłani na czarną listę, najgorszych osobników w Buenos Aires nie oznaczało to, że są najgorsi na świecie.
Prawda?
Zdrada, też mi coś. Ludzie zdradzali od tysięcy lat i do tej pory nie nauczyli się, jakie może mieć konsekwencje; jak ciągnie na dno; jak niszczy to, co piękne, prawdziwe; jak pokazuje kłamstwa; jakim jest paskudnym krokiem. I tak od zawsze mężowie zdradzają żony, żony mężów, przyjaciele przyjaciółki, bracia siostry a dziewczyny chłopaków. Koło absurdu zatacza wciąż nowe kręgi.
A oni?
Oni byli razem, więc nie miało to większego znaczenia, kto, jak, gdzie i kiedy ucierpiał.
Boże, zacząłem myśleć jak Camila.
Zaczął. Nie był to dobry znak, biorąc pod uwagę jej skłonność do hipokryzji i nienawiści do ludzi, których skrzywdziła.
Ale i tak była najwspanialsza na świecie. Ruda była w końcu jego dziewczyną, w każdym tego słowa znaczeniu. Była jego. Kurczowo trzymał się tej myśli, żeby podtrzymywać się w pionie. Resztki sumienia go podgryzały, ale nie było ich wystarczająco wiele.
Odwrócił się na drugi bok. Coraz częściej sen nie chciał do niego przychodzić albo opuszczał go zbyt szybko. Łóżko było wygodniejsze niż zazwyczaj a wciąż otwarte oczy piekły go, nie chcąc się zamykać. Nawet mruganie przychodziło mu z trudem.
Przewrócił się na brzuch, zmusił się do zamknięcia oczu. Ale wschodzące słońce zaczęło łaskotać tył jego głowy, a ptaki rozpoczęły codzienną serenadę.
Nowy dzień się budził, nowe szanse powstały, nowe drzwi się otworzyły, nowe możliwości stanęły przed nim.
Dziś ktoś mógł zmienić świat. Pogoda była przeznaczona do tego idealnie.
Może nawet i Marco mógł dokonać rewolucji, jednak obowiązki czekają. Kiedy oddychał przez poduszkę pełną piersią, do pokoju przywędrowało jego ukochane stworzenie. Czarno-brązowa suczka owczarka niemieckiego-Luna. Przeżyła już z brunetem trzy wiosny i całkiem przez przypadek, mieszkając pod jednym dachem zostali najlepszymi przyjaciółmi. 
Również przez tajemniczy zbieg okoliczności (zaaranżowany przez babcie Marco) Luna uwielbiała poranne spacery. Tarzanie się w mokrej od rosy trawie było jej ulubionym hobby, oczywiście zaraz po namiętnym lizaniu stóp chłopaka zamiast normalnej pobudki.
Niechętnie wyszedł spod ciepłej kołdry i ubrał pierwsze spodnia na które natrafił, ciemne jeansy leżały na skraju dywanu obok biurka. Pewnie spędziły tam kilka dni.
Zabrał zieloną smycz Luny i zagwizdał wesoło do swojej towarzyszki. Pomimo bezsenności wymalowanej na twarzy, kochał kiedy mógł po prostu iść bez wyraźnego powodu lub go nabrać, wykorzystując piękny wschód jako wymówkę, żeby pojawić się u swojej dziewczyny. Lubiła niespodzianki, dlaczego więc nie urządzić takiej z samego rana?
 Jakby na to nie patrzeć świat naprawdę nie był taki straszny, ponieważ razem tkwili w niekończącej się opowieści własnych kłamstw. W towarzystwie łatwiej jest łamać podstawowe zasady wszechświata.
Oni są szczęśliwi. Kogo obchodzi jak może czuć się Fran czy Broduey. Nie jest ważne co o tym może myśleć Leon albo Diego.
Zasłaniali się własną miłością, która nigdy nie będzie usprawiedliwiać ich w jakikolwiek sposób.





Powinnam znowu przeprosić. Udało mi się napisać tylko 3 wątki, choć planowałam 5. Do tego kolejne bzdury i tak dalej. Ale nic są wakacje, nie przejmujmy się poziomem 30.
A teraz pytam się Was, jakie macie plany na wakacje? Siedzicie w domu, jedziecie w jakieś ciekawe miejsce? Z chęcią poczytam o wszystkim, co macie mi do powiedzenia. :D
Uwielbiam Was, Sophciak. <3333333333

22 komentarze:

  1. Odpowiedzi
    1. Boski :*
      Diego jak pociesz Naty :) Może w filmie go nie lubię, ale tu piszesz o nim jak o bardzo dobrym i opiekuńczym bracie i nawet mi się to podoba. Nata chce kiedyś wyznać miłość Maxiemu ! Już na to czekam :* O Viola i Leon jak miło wieczór spędzili :3 On się przy niej krępował hehe. Taki spocony po bieganiu ooo *-* Vilu miała chęć go pocałować wow :D I powiedziała to na głos, a on się troszkę zdziwił ;) I jeszcze Marco i Camila nie wiem co o nich napisać bo nie lubię ich tak jakoś bardzo, ale napisanie super :***
      Na wakacje jadę do Katowic i może w góry, ale jeszcze nie jest to pewne :( Może jak wrócę jeszcze gdzieś pojadę nie wiem :) Mam nadzieję, że wakacje będą ciepłe bo jak na dzisiejszy dzień to u mnie burz była ;( A ty jak spędzasz wakacje ?
      Czekam na rozdział <3
      Kocham Cię ♥♥♥

      Usuń
    2. Ja też w serialu mam mieszane uczucia. :) Ale jakby nie patrzeć, to taki słodziak <3333 Zwłaszcza z tym małym psiakiem.
      Zobaczymy czy zdąży. XD Ale nie nic nie mówię. ^^
      A tam spocony, bez koszulki. :D
      Bo Cami i Marco nie są do lubienia. Sama ich nie znoszę. :D
      U mnie dzisiaj cieplutko raczej. Góry? Chętnie bym się przejechała znowu. <3
      Ja sobie będę w tym tygodniu dzieciaków pilnować, potem lecę do Anglii i idę na pielgrzymkę do Częstochowy. :)
      Dużo słońca, życzę. <3333
      Ja ciebie też. :*

      Usuń
  2. Przepraszam Cię kochanie że znowu rezerwuje ... poprostu nie mam czasu i wena siada ... wybacz :(

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozczuliłam się gdy opisywałaś widok Leny gdy śpi :) ''Pamietnik'' Naty okazał się niezwykle interesujacy. Też chcę taki! Przy rozmowie Violi i Leona ( ta, dla kogo jest piosenka) nawet sobie nie wyobrażasz jak się usmiałam. ;D Twoje rozdziały emanują uczuciami, które za każdym razem odczuwam. Heh, co ja gadam, sama siebie nie poznaję xD Leon, debilu, czemu jej nie pocałowałeś zanim poszła! Marco chodzi z Cami, hahah. Coraz bardziej mnie zaskakujesz :D
    Na wakacje nie mam żadnych planów, oprócz spania. A jak juz mam gdzieś wyjeżdżać ( choć nic mi na razie o tym nie wiadomo) to dopiero w sierpniu :P
    Ściskam, pozdrawiam i życzę udanych wakacji :**

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się. :)
      Prawda? Zwłaszcza, kiedy stwierdziła, że powie Maxiemu o swoich uczuciach. :D
      Chciałam, żeby wyszło smutne, no ale najwyraźniej mi nie wyszło. XD Co tam, grunt, że się podobało. <3
      Leoś ma ambitniejsze plany. ^^
      Takie tam moje beznadziejne Carco. <3 (Camiś i Marcuś)
      Żebym ja chociaż mogła pospać. ;-; Dzisiaj nie było mi dane przez siostrę, ale jutro wszystkich mam gdzieś i sobie odeśpię. :D
      Słoneczka dużo. <3
      Dziękuję. ♥

      Usuń
  4. Strasznie pokochałam to opowiadanie i nie widzę w nim żadnych błędów, niedociągnięć, czy nudnych fragmentów. Każdy czytam zachłannie i wciąż mi mało. Cudowny styl pisania !! Naprawdę świetnie czyta się zdania, jakie układasz, albo porównania jakich używasz. Dziękuje Ci, że jesteś i piszesz te rozdziały dla ludzi takich jak ja :)
    ~R

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To ja dziękuję, za to, że mam tutaj tak wspaniałych ludzi. <3

      Usuń
  5. No ładnie, ładnie. ;)
    Znajome jest mi zajęcie, które praktykuje Natalia. Również mam swój tajny zeszyt, którego zdecydowanie nie można nazwać po prostu pamiętnikiem. Być może nie zapisuję w nim tekstów piosenek, bo jestem muzycznym beztalenciem, ale różne cytaty, czy przemyślenia, które są jedynie przypływem chwili - jak najbardziej. Nie zazdroszczę jej natomiast miłosnych rozterek. Powiedzieć mu co czuje, czy nie? (No pewnie, że tak!) Dla mnie to oczywiste, ale jak wiadomo, charaktery ludzie mają różne. Uważam więc, że uwaga Diego jak najbardziej trafna. Co ciekawe, sama nie potrafię określić się z moimi odczuciami, co do tej postaci. W serialu raz mnie denerwował, raz po prostu śmieszył, a niekiedy był całkiem miły. Chciałabym go za całe to parszywe knucie po prostu nie znosić, ale chyba nie potrafię. Być może to przez aktora, który odtwarza rolę Diego? Wydaje mi się być naprawdę fajnym człowiekiem, choć co ja tam mogę wiedzieć. W każdym bądź razie - bo jak zwykle odeszłam od tego, co miałam na myśli - chciałabym mieć starszego brata, ale niestety nie było mi to dane. Chciałabym móc przekonać się, czy przypadkiem tych starszych braci za bardzo nie idealizuję. :)
    Leon i Violetta. Violetta i Leon. Czy też po prostu Leonetta. Na opis sceny z ich udziałem czekałam, oczywiście. Ja chyba się tego nigdy nie pozbędę. ;) Z Violi udało Ci się zrobić niezłą prowokatorkę. Tak zwodzić tego biednego Leona? (No i w sumie "torturować" również samą siebie :) Dlaczego go po prostu nie pocałowała?! ;p
    Jak miło - tak zwyczajnie spędzili czas przed ogłupiającym pudłem zwanym telewizorem, który mnie samej stał się niezbędny, od kiedy tylko pierwszy raz przekroczył próg mojego domu i zajął honorowe miejsce w salonie. Trzeba brać jak najwięcej z takich, wydawałoby się, niepozornych chwil. Ale najczęściej to w nich zawarty jest ogrom szczęścia, którego niestety się nie dostrzega. Momenty spędzane z najbliższymi są niezastąpione i szkoda, że niektórym osobom tak ciężko jest to zrozumieć.
    Fragment z Marco? Cóż, to co wyprawia jest złe, wiadomo. Przepraszam, to co wyprawia on i Camila. Tkwią w tym razem, przeklęci tchórze. No i w ogóle, co to jest za podejście? Liczy się ich szczęście, ale przyjaciół, a przede wszystkim partnerów, to trzeba mieć gdzieś? Jak, do licha, można się tak tłumaczyć? I udawać, że wszystko jest w porządku, wszystko ok? Ugh, Marco, mam nadzieję, że już niedługo Fede pokaże Ci, gdzie tak naprawdę jest Twoje miejsce. (moja wyobraźnia w tej chwili szaleję, ale pozwolę sobie tego nie opisywać - mogłoby się posypać zbyt wiele wulgaryzmów ;)
    Mogę napisać, że rozdział mnie usatysfakcjonował, ale nie w pełni - przez Violettę!! No co za irytujące dziewczę, no! :) A tak poważnie, to wiem, jestem przekonana, że pocałunku tak czy siak się doczekam, no bo przecież nie ma innej opcji! :D
    Wakacje, ah, wakacje. Tyle planów, pomysłów, oczekiwań, a pewnie i tak najlepsze będą spontaniczne decyzje. Wierzę w inwencję twórczą, moją, moich przyjaciółek i rodziny. I mam nadzieje, że wynikną z tego same dobre rzeczy. Na razie mam pewny jedynie wyjazd do Warszawy, no i chyba Poznania. Cóż, prawdziwy ze mnie mieszczuch ze wsi ;) A Ty co planujesz? :)
    Aussie :)
    PS. Przepraszam za możliwe błędy w tym czymś u góry, ale czuję, jak moje powieki powoli lecą w dół, uparcie ze mną walcząc :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Również posiadam taki zeszyt. Tyle, że ja preferuje zapisywanie w nim części rozdziałów, ewentualnie One Partów. :D
      Mam dokładnie ten sam problem! (Nie)stety, Diego nie należy do postaci, których nienawidzę, czy też nie lubię. Naprawdę wydaje się tak ciepłym i sympatycznym człowiekiem, że nawet przez granie takiego palanta nie da się nie lubić. Szczerze mówiąc, to większość ludzi patrzy przez pryzmat tego jaką ktoś gra rolę, a później tak go traktują. Niesprawiedliwe, prawda? Ale ludzie są różni. :)
      Chyba każdy kto nie ma starszego brata wyobraża sobie go jako ósmy cud świata, a podobno wcale nie jest tak kolorowo. Tego ja też się niestety nie dowiem, a zdania są podzielone. :)
      Miałam zamiar pokazać ją w nieco innym świetle. Czas niezdecydowanej Violi odszedł w niepamięć.
      Racja, telewizor ogłupia i to bardzo. Dlatego nie mam go w pokoju. Tylko oglądam coś ewentualnie u siostry, takie z nas papużki nierozłączki. xD
      Życie dostatecznie spoliczkuje Marco, Fede nie będzie musiał w żaden sposób wkraczać. Po co chłopaczyna będzie się przemęczać na takiego idiotę? ;)
      Strasznie denerwująca. Ja nie wiem co ona sobie wyobraża, zwłaszcza kiedy obok był taki Leoś bez koszulki. ^^
      Do Poznania? Bardzo blisko mojej małej mieściny. :)
      Mam trochę planów, ale aktualnie jestem całkowicie wyjazdem do Anglii w tę sobotę. :)
      Jeżeli chodzi o błędy to spokojnie, jestem dyslektyczką, nawet jeżeli są, to ich nie zauważyłam. :)
      Ściskam, Soph. <3

      Usuń
  6. Swietny blog ! Twoj sposob pisania jest bardzo wciagajacy i z niecierpliwoscia czekam na nastepny rozdzial ;-) Ale jestem tu nowa wiec nie do konca wszystko rozumiem. Czy moglabys wytlumaczyc mi kto tu dla kogo jest rodzenstwem a kto po prostu przyjaciolmi ? :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję. :)
      I nie ma żadnego problemu. :D
      A więc tak Leoś i Federico to bracia, przy czym, kiedy zmarli ich rodzice ojciec Violetty tak jakby adoptował Fede, a Leoś został z dziadkiem. Fede z Violką razem się wychowywali i traktują się jak rodzeństwo, ale nie łączom ich żadne więzy krwi. :)
      Drugim rodzeństwem jest Diego, Natalia i Lena.
      Jeżeli chodzi o przyjaźnie to bardzo ze sobą zżyci są/będą Federico i Naty, Maxi i Violetta, oraz Leon i Fran. :)
      To tak pokrótce, jeżeli chciałabyś wiedzieć coś więcej to śmiało, zapraszam tutaj albo do zakładki 'Zapytaj bohatera' bądź też na mojego aska. :)
      Ściskam, Soph. ♥

      Usuń
  7. Bardzo dziekuje za odpowiedz ;-)

    OdpowiedzUsuń
  8. Cześć i czołem :)
    Wybacz, że tak późno komentuję, ale albo nie miałam czasu, albo po prostu sobie zapomniałam (co jest dziwne, bo w końcu zaczęły się wakacje :D)
    Mając nadzieję, że jednak nie będziesz zła przestanę w końcu bredzić i napisze coś w miarę sensownego ;)
    A więc...
    Na pierwszy rzut idzie rodzinka Sevilla :)
    Lena...
    Rozwaliłaś mnie (ZNOWU) fragmentem o niej xd
    Jak przeczytałam ten fragment o ''płynącej stróżce śliny'' na jej policzku to musiałam się powstrzymywać, żeby za chwilę nie wybuchnąć niekontrolowanym śmiechem :D
    Naty...
    Już się nie mogę doczekać aż ona w końcu będzie z Maxim <3
    Diego = potłuczony starszy brat (przynajmniej tak wywnioskowałam ze zdania: ''Starsi bracia zawsze mają rację, nie ważne jak bardzo są potłuczeni.'' - chyba dobrze napisałam :P)
    Vilu i Leon...
    Taka zadziorna i ostra... Mrrrrrr <3
    Jak przeczytałam o tym, że Violetta, ta Viola, którą wszyscy dobrze znamy powiedziała: ''Chętnie bym cię pocałowała'' to po prostu... PADŁAM...
    WOW :O
    Szkoda, że go wtedy nie pocałowała :C
    Nigdy nie lubiłam Camili, ale żeby od razu zeswatać ją z Marco :C
    No, ale trudno... Zdradzili to zdradzili, tacy ludzie też niestety muszą żyć na świecie :/
    Jeśli się kochają to niech się kochają...
    No, bo ja im tego nie zabronię :D
    Obiecaj mi, że w następnym rozdziale będzie Fran i Federico...
    Noooo...
    Co najmniej Fede ;*
    Moje plany na wakacje to domek, domek i w między czasie może znajdę sobie jakąś pracę, bo pieniądze by się przydały ;)
    Już się nie mogę doczekać nexta :3
    Życzę weny, dużoooo czasu i wspaniałych wakacji ;D
    Buziaki - Nat <3

    PS: Założyłam bloga, ale jest jeszcze nieaktywny, że tak powiem ale mam nadzieję, że wpadniesz kiedyś... Później...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wakacje, nie wakacje, skleroza nie boli. Potwierdzone info. :D
      Ja wszystkich rozwalam. XD Ale co jak co, idzie sobie wyobrazi taką Lene, no nie? ^^
      Powiem Ci nie w sekrecie, że ja też. Naxi górą. <3
      Znudziła mi się wiecznie niezdecydowana Violka, więc dlaczego nie dodać je troszeczkę charakterku? ;)
      Spokojnie, pocałuje, niedługo.:>
      Wiem, zła jestem, ale Carco jeszcze gorszę. :C
      Obiecuję. <3
      Życzę szczęścia w zalezieniu tej pracy. :)
      Dziękuję i nawzajem. <3
      To poinformuj mnie, kiedy będzie dostępny. :D
      Soph. ♥

      Usuń
    2. Mój blog zaczyna być dostępny XD
      Dzisiaj dodaje prolog ♥
      Czekam na rozdział Soph. ;*

      Zwykła nastolatka, a przeżyła tak wiele… Śmierć ukochanych rodziców odebrała jej radość z życia. Tylko brat i przyjaciółka przez cały czas próbowali ją jakoś wspierać… Kiedy dziewczyna zaczyna ‘’żyć na nowo’’ pojawia się znienawidzony przez nią chłopak. Kuzyn najlepszej przyjaciółki nie powinien być wrogiem, ale do tej pory między nimi istniała tylko nienawiść. Jednak po pewnym czasie ich uczucia się zmieniają… Wrogość zastępuje… No właśnie. Czyżby to była miłość? Poznaj ich całą historię. Mam nadzieję, że ci się spodoba i zostaniesz na dłużej…
      http://one-more-chance-fedemila-marcesca.blogspot.com/
      Pozdrawiam – Natalie Dreamer <3!

      Usuń
  9. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  10. Wiesz co? Nie nawidzę sposobu, w jaki piszesz opowiadania. Zawsze w jakimś przełomowym momencie kończysz rozdział, a ja zaczynam półgodzinny ciąg przekleństw w myślach typu "już koniec?? CZEEMU??"
    A tak na serio to uwielbiam twoje opowiadanie, codziennie wchodzę na twojego bloga i sprawdzam, czy jest rozdział ;)
    Nawet nie wiesz, ile razy próbowałam skomentować choć jeden post, ale blogo czytam tylko na komórkach i nigdy nie udało mi się skomentować rozdziału :(
    Ale teraz jestem dobrej myśli i mam szczerą nadzieję, że komentarz się opublikuje!
    Czekam na całusa Leonetty ♥ Pozdrawiam :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie strasz mnie tak. XD Ale dziękuje bardzo. :)
      Nic się nie stało, magia komórek. :D
      Sophie pozdrawia. <3

      Usuń