wtorek, 2 września 2014

Wyróżnienie | "Wszystko, co mnie zabija, sprawia, że jestem jeszcze silniejsza". | Nina Verdas


Miłość przybywa tak wolno, a odchodzi tak szybko.
Czemu jednak nie potrafimy się zatrzymać przez moment i cieszyć się chwilą?
Dlaczego nieustannie musimy zastanawiać czy to co zrobiliśmy w przeszłości było dobre, a czy to co wykonamy w przyszłości będzie wystarczyć? 
Jesteśmy tu i teraz. Nie zmarnuj tego.

     Czy nadal mnie kochasz? 
     Czekam tu na Ciebie, lecz nie przychodzisz. 
     Usycham z tęsknoty, ale Ty o tym nie wiesz. 
     Chcę Cię znów ujrzeć, przytulić, pocałować. 
     Nie masz pojęcia jak bardzo Cię potrzebuję.
     Złóż na moich ustach ostatni piękny pocałunek, pokaż jak bardzo Ci zależy.
     Bo mi zależy. Cholernie. 
     Nie widzisz jak moje serce po raz kolejny ubolewa. 
     Nie słyszysz mego ciągłego wołania. 
Błagam. Nie mam już siły ścierać kolejnych łez w środku nocy. 

~~~

     Podobno nic nie mogło zniszczyć miłości między nimi. Nic nie mogło stać na drodze tej pięknej Włoszki i tego tajemniczego lecz zdeterminowanego Włocha. Podobno miał być przy niej aż do końca jego dni, lecz były to tylko kłamstwa. W jej twarz zostały rzucone puste słowa, które nie miały prawa się pojawić w jej spokojnym życiu, lecz ona nie potrafiła uciec od miłości, którą uważała za taką realną, prawdziwą. Mogła wybrać inną, lepszą drogę, ale nie miała pojęcia co może na nią czekać z tym tajemniczym chłopakiem. Wszyscy jej mówili, żeby jak najszybciej oddaliła się od niego, lecz jej instynkt wmawiał jej, że droga, którą podróżuje jest właściwa i żeby słuchała tylko siebie, nie tych idiotów, którzy niestety okazali się najważniejszymi ludźmi w jej życiu. I dlatego musiała przejść przez konsekwencje tego bezmyślnego czynu. Swe serce oddała jemu, a w zamian dostała najpiękniejsze chwilę swojego życia, oraz te najbardziej mroczne i przerażające. Nauczyła się kochać i niestety za bardzo się przyzwyczaiła, uzależniła. Próbując jak najbardziej się zbliżyć do niego, nie tylko sprowadziła siebie na złą drogę, ale też straszliwie z tego powodu musiała cierpieć, gdy to wszystko runęło. Czasem zastanawiała się, czemu podjęła taką bezmyślną decyzję zadając się z taką osobą jak on, lecz nie mogła znaleźć odpowiedzi. Nawet gdyby nie postanowiła do niego podejść, on by i tak ją strasznie przyciągał do siebie. Pomimo tego, że ten czyn był nieodwracalny, ona i tak przeklinała za każdym razem, gdy wspominała te chwile z nim. Te chwilę były jednak tylko przeszłością, a podobno w życiu liczy się tylko przyszłość - więc Lodovica nie miała prawa ciągle ubolewać po nim.
     Nie miała niczego, prócz jednej, drobnej rzeczy.
     Pozostawił po sobie jedną, malutką pamiątkę, jedyny znak, że to co się wydarzyło nie było snem. Tylko to jej pokazywało, że w jej sercu nadal tkwi ten chłopak i za żadne skarby świata nie ma zamiaru wyjść. Ten dar ciągle jej przypominał, że mieli być razem aż do końca swego życia, tak jak on jej mówił...

A jednak.

~~~

Czasem ludzie są zajęci i nie dostrzegają problemów ich bliskich. 
To dlatego niektórzy popełniają samobójstwa i wyprawiają różne głupstwa, nad którymi nie potrafią zapanować.


     Słońce już znajdowało się za horyzontem, a lekki wiaterek delikatnie muskał jej policzki. Ten wieczór był szczególnie ważny dla niej - miała szansę wyznać jej ukochanemu prawdę i choć w jej żołądku czuła nieprzyjemny skurcz za każdym razem, gdy zastanawiała się jaka może być jego reakcja, miała ogromną nadzieję, iż zaakceptuje fakt, że ona, jego dziewczyna, najbliższa dla niego osoba, cały jego świat, jest w ciąży.
     Nikt nie mógł się spodziewać, że piękni młodzi ludzie mogą zostać rodzicami po takim krótkim okresie. Znali się zaledwie pół roku, lecz w ich związku czas nie miał wielkiego znaczenia. Dla nich liczyły się tylko te momenty, w których byli razem, nic więcej. Nawet kiedy wiedzieli, że wszyscy dookoła nich opowiadali różne kłamstwa o nich, uważali, iż nawet taka trudna sytuacja nie może sprawić, żeby ich miłość została rozdarta. Kiedy jednej nocy przeżyli razem jedną z najcudowniejszych chwil swego życia, nie było już wątpliwości, że ona i on będą razem do końca. 
     Lecz na świecie żyją tacy ludzie, którzy zrobią wszystko, by w kogoś duszy zabrakło jakiekolwiek szczęścia i miłości.
     Lato już minęło i w powietrzu było czuć chłód, a z drzew zaczęły spadać liście. Może i to nie był najpiękniejszy sezon w całym roku, lecz dla niej taka atmosfera była nadzwyczajna. W powietrzu nie czuła takiego wielkiego skwaru ani również ogromnego chłodu, tylko zwyczajny klimat, najbardziej odpowiedni dla ludzi jak ona. Podczas gdy wszyscy uważali, iż jesień to brutalny okres i że nic intrygującego nie dzieje się w tej porze roku, Comello zauważała najpiękniejsze dary natury akurat wtedy, gdy kwiaty zaczynały więdnąc. Charakter tej młodej kobiety można było uznać za nietypowy, lecz w jej sercu pojawiło się więcej smutku niż jakikolwiek zwykły człowiek mógłby sobie wyobrazić. 
     Było już ciemno, a na niebie zaczęły powoli pojawiać się malutkie gwiazdki. Wreszcie ujrzała niedaleko kontury parku, w którym zostało zaplanowane ich spotkanie. Przyśpieszyła tempa, by jak najszybciej znaleźć się w jego silnych ramionach.
     Nagle poczuła ogromne cios w okolicach żeber i po chwili straciła swą równowagę, zmuszając swoje ciało do upadku na brudny i wilgotny beton. Przez ułamek sekundy wydawało jej się, iż zobaczyła wielką sylwetkę osoby, która powaliła ją na ziemię, lecz nie miała wiele czasu na przemyślenia na temat kim mógł być ten tajemniczy mężczyzna, ponieważ chwilę po tym nagłym wydarzeniu gwałtowny, przeszywający ból również w mięśniach swej dłoni. Wydusiła z siebie głośny jęk i czekała na swoje dalsze losy, nie potrafiąc myśląc jasno na temat tej sytuacji, w której się znajdowała. 
     - I co teraz zrobisz? - usłyszała głos chłopaka i jego chamski śmiech, który sprawiał, że poczuła niemiły skurcz w żołądku. Lodovica spróbowała się ruszyć, lecz on stanął na jej krwawiącą dłoń, tak, by znieruchomiała. - Już nie jesteś taka odważna, co? A już myślałem, że Jorge zmienił cię już na zawsze. Ale chyba pozory mylą, co, skarbie? Gdzie zniknął ten piękny uśmiech, Comello?...
     - Odwal się... - odpowiedziała prawie niesłyszalnym szeptem i rzuciła się na sprawiającego jej ból chłopaka, próbując go zaatakować, lecz bez skutku.
     Znów zaśmiał się swym odrażającym śmiechem.
     Poczuła jak na jej policzkach spłynęły słone łzy. Modliła się o to, żeby ktoś, ktokolwiek, zauważył tą scenę oraz powstrzymał tego brutalnego chłopaka, przynajmniej spróbował. Jakakolwiek pomoc by się bardzo przydała w tej chwili, lecz wtedy było tak późno, że nikt już nie wędrował po tych ulicach. Na szczęście, Lodovica zauważyła jakąś postać niedaleko, więc bez zastanowienia zaczęła wołać zdesperowanie.
     - Milcz, pieprzona dziwko! - syknął i walnął pięścią jej klatkę piersiową, jakby chciał zabić ją, delikatną i bezbronną dziewczyna, która posiadała tak niewiele lat. Gwałtownie złapał jej ramiona i usiadł na jej brzuchu, pozbawiając jej jakiegokolwiek ruchu. - Masz się nie odzywać, rozumiesz?! Siedź cicho, jeżeli życie ci miłe... - W jego głosie było słychać złość oraz furię, co wydawało się niedorzeczne, ponieważ wydawało jej się, że nigdy nikomu nie zrobiła żadnej wielkiej krzywdy.
     - Czemu... - wyjąkała, po czym zamknęła oczy i nie potrafiła zebrać wystarczającą ilość siły, by znów je otworzyć. Poczuła jego oddech na jej twarzy oraz odrazę, jaką czuła jednocześnie do niego za zaatakowanie ją i do niej samej, za swoją cholerną słabość.
     - Naprawdę mnie nie pamiętasz? - spytał, a w jego głosie słyszała nutkę złości. - Chociaż, to stało się bardzo dawno temu, a ciebie to na pewno mało obchodziło, tak jak tego twojego kochasia. Ale z nim rozprawię się później, kiedy wreszcie zdecyduje spróbować uratować swoją ukochaną... Może pamiętasz to, iż byłem twoim najlepszym przyjacielem, jedynym wiernym kolegom i do tego ważną częścią twojego życia? Zresztą ty tak mówiłaś, ale skąd już mogę wiedzieć, że to prawda? Odrzuciłaś mnie, powiedziałaś, że już nie jestem ci potrzebny. A ja się tak bardzo poświęciłem dla ciebie, jako jedyny nie opuściłem cię, gdy oddałaś swoje całe życie temu idiocie. Patrzyłem jak się zmieniasz z tej pięknej i uroczej dziewczyny w tą chamską, bezmyślną kobietę, która zachowuje się tak nieracjonalnie... Jednak zostałem przy tobie, wierzyłem, że jednego dnia znowu będziesz tą samą Lodovicą co kiedyś. Lecz gdy powoli traciłaś zainteresowanie mną, uznałem, że nie jestem już tobie potrzebny... Nawet kiedy w twoje urodziny podarowałem ci kwiaty, ty rzuciłaś je w kąt i poszłaś z powrotem to tego debila. I teraz to ja się pytam: czemu?! Czemu zachowałaś się jak małe dziecko, któremu znudziła się jakaś zabawka a spodobała jakaś nowa?! Wiem, że nie byłem idealny, ale też mam uczucia! Mogłaś okazać choć trochę serca, bowiem dałaś mi zupełnie niepotrzebną szansę na lepsze jutro! Ale teraz jest za późno kochanie, żeby to wszystko odczarować. A mogło być tak pięknie...
     - Proszę, zlituj się... - zaczęła łkać, gdy zaczęła wspominać te wszystkie błędy, które popełniła przez miłość do Jorge, nie potrafiąc zapanować nad sobą. Powoli traciła tlen, nie potrafiła złapać powietrza w płucach, tymczasem on znów zachichotał.
     - Skarbie, trzeba było o tym pomyśleć o wiele, wiele wcześniej... - rzekł, delikatnie dotykając jej policzek. - Parę miesięcy temu nie myślałaś o konsekwencjach swojego czynu, co...? - zamilkł, jakby zastanawiał się nad czymś. Lodovica czuła nietypową ochotę przytulenia jego; tyle ich łączyło, że nie miała ochoty słuchania jego przerażających szlochów. Pamiętała każdy dzień spędzony z nim, natomiast zostawiła go na pastwę losu i odeszła, tak po prostu. Chciała otrzeć jego, lecz zamiast tego leżała ciągle na ziemi, czekając na jego dalsze słowa.  - Kochałem ciebie. Nie rozumiesz tego?! Darzyłem cię miłością, oddałem ci wszystko co miałem! Teraz za każdym razem, gdy o tobie wspominam, powstrzymuję się od nagłego płaczu lub załamania nerwowego, ponieważ w takim stanie zostawiłaś mnie tego cholernie koszmarnego dnia! A teraz?! Nawet mnie nie pamiętasz, co?! Spójrz mi w oczy, Lodovica, spójrz mi w końcu w oczy!
     Wtem otworzyła swe oczy i spojrzała na jego pokrytą brudem twarz, jej serce bijące jeszcze mocniej niż przedtem. Wspomnienia, które kryły się w jej głowie od tak bardzo długiego czasu wywołały u niej nieprzyjemną burzę w sercu, a po jej policzkach ciekły łzy pełne frustracji oraz przerażenia, ale również tęsknoty za czasami, kiedy ona była zupełnie inną osobą. W błękitnych oczach Francesco ujrzała te same iskierki, które zawsze zauważała kiedy byli młodzi, jego blond włosy ciągle opadały na jego czoło, dokładnie tak jak dawniej, zanim los ich rozdzielił. Ale czy naprawdę to los sprawił, iż ta dwójka młodych ludzi straciła ze sobą kontakt oraz znalazła sie w takiej niefortunnej sytuacji? Gdy zebrała wszystkie swe myśli, przypomniała sobie, że to wszystko była jej wina, zostawiając jej najbliższego przyjaciela z tyłu.
      Czasami, kiedy leżała sama w swym pokoju, przeglądała swoje stare zdjęcia, nie potrafiąc pojąć czemu wszyscy jej przyjaciele ją zostawili. Czytała swoje dawne notatki; wspominała. Jednak nigdy nie doszła do wniosku, że jej znajomi mieli o wiele więcej rozsądku niż ona: bali się, iż Jorge sprawi, że ona będzie o wiele gorszą osobą niż tak naprawdę była. I ich teorię się sprawdziły. Stała się niesympatyczną osobą, która śmiała sie z każdego upadku jej wrogów, nie miała litości dla nikogo prócz jej ukochanego, chłopaka, w którym zakochała się po uszy, co okazało się bardzo pechowe.
     - Gdyby dało się zmienić bieg czasu - wyszeptała, patrząc mu prosto w oczy, tak jak prosił. Widziała w nich cierpienie, straszliwe cierpienie oraz przerażenie, którego ona nie mogła znieść.  - Wszystko byłoby inaczej... Byłabym lepszą osobą...
     - Gdyby dało się zmienić bieg czasu - odparł, nie spuszczając z niej wzroku - Nigdy bym się w tobie nie zakochał. Nie mógłbym tak ryzykować.
     Napięcie między nimi zostało przerwane przez wydarzenie, które nastąpiło parę sekund po oświadczeniu Francesco. Jednak wszystko wydarzyło się tak szybko, że Lodovica nie potrafiła pojąc co się dzieje dookoła niej. Próbowała się rozejrzeć, lecz ciemność pokrywała całą okolicę. Ponadto wiedziała, że ktoś bądź coś zaatakowało jej dawnego przyjaciela, ponieważ już nie czuła takiego ciężaru na swoim ciele, a ujrzała wcześniej ciemną postać, która strąciła go na ziemię. Nagle spojrzała do tyłu i zauważyła dwóch mężczyzn walczących razem w krwawym starciu. Z jej ust wymsknął się krzyk.
     - Lodovica, uciekaj! Nie możesz tu zostać ani sekundę dłużej! - usłyszała bardzo znajomy głos.
     Był to Jorge.
    Próbowała wstać. Na marne. Zaczęła się czołgać w stronę miejsca, z którego przyszła, czując przeszywający ból na całym ciele. Jej dłoń była prawdopodobnie złamana, ponieważ nie mogła nią poruszać, lecz nie mogła się przejmować takim drobiazgiem w takiej krytycznej sytuacji. Co się działo? Czy ktoś zostanie poważnie zraniony, lub, co gorsza - umrze? Miała wielką ochotę przerwać tą bijatykę, ale nie potrafiła wcale podnieść swe ciało z brudnego betonu, a już po paru sekundach poddała się. Czuła, że to już koniec. Już wiedziała jak czuje się człowiek, który umiera: bezużytecznie, niepotrzebnie. Słyszała za sobą głosy dwóch chłopaków, którzy pełnili ogromnie ważną rolę w jej życiu i miała wrażenie, jakby słyszała je po raz ostatni. Jeden z nich, z tego co usłyszała, próbował się do niej dostać, by skończyć to, co zaczął. Jednak drugi mu na to nie pozwalał, bowiem wiedział, iż ten chłopak chce zabić ją, na co nie mógł pozwolić. Natomiast Lodovica odnosiła wrażenie, że już jest za późno oraz już niedługo i tak rozstanie się ze swym życiem na zawsze. Znienacka zapadła cisza.
     - Jorge...? - zdołała się odwrócić na parę sekund, lecz ból był tak ogromny, że nie potrafiła utrzymać się w takiej pozycji na długo. Jej powieki stawały się cięższe z każdą chwilą, a ona traciła jakąkolwiek nadzieję. Podniosła wzrok po raz ostatni, i odniosła silne wrażenie, że ktoś klęka nad nią. Poczuła, jakby ktoś wepchnął sztylet w jej serce. Leżała tak przez parę sekund, przerażona, po czym rzekła: - Błagam, zrobię cokolwiek chcesz, tylko nie rań mnie, przecież ja... ja rozumiem swoje błędy i spróbuję wszystko naprawić, ale nie zabijaj mnie, błagam cię...
     - Ciii... Uspokój się, to tylko ja... - jego głos znów wypełnił jej serce nadzieją. Poczuła, jak ją podnosi i kładzie na swych kolanach, żeby jej było wygodnie i przyjemnie. Nareszcie była bezpieczna. - Nie martw się, kochanie... Już po wszystkim. Zadzwoniłem po pogotowie, nie mógłbym tak ciebie tu zostawić bez żadnej opieki. Ale... może ci się to wydawać niejasne, zwłaszcza w takim stanie, lecz ja... ja nie mogę dłużej z tobą zostać. Nie mogę narażać cię na takie niebezpieczeństwo. Zdałem sobie sprawę, że przeze mnie jesteś inna, gorsza, i to wszystko moja wina... Nie zasługujesz na mnie. Przepraszam, kochanie...
     Te słowa były dla niej gorszym bólem niż wszystko co się wydarzyło przez ostatnią godzinę. On chciał ją zostawić... ot tak? Przecież mieli zostać rodzicami, wychować razem ich dziecko, żyć długo i szczęśliwie... czemu te marzenia stały się w jednej chwili nierealne, pękły jak bańka mydlana? Lodovica Comello nie płakała tak jak zawsze. Była tak wstrząśnięta, że nawet zapomniała o płaczu - ona czuła coś o wiele, wiele gorszego niż ból i cierpienie. Łzy nie były w tej chwili potrzebne, ponieważ po jej minie Jorge od razu wiedział co ona czuje. Za dobrze ją i znał i potrafił dobrze odczytać z jej oczu co jest w jej sercu oraz duszy.
     - Tak będzie lepiej - stwierdził, prawie niesłyszalnym szeptem. - Dla mnie to również jest cholernie ciężkie, ale to jest dla twojego bezpieczeństwa...
     Rzuciła się w jego objęcia i nie miała zamiaru go puszczać, bowiem taki czyn przekraczał jej wszystkie granice. Nie potrafiła uwierzyć w to, że on, Jorge Blanco, chłopak, dla którego straciła głowę, za którym skoczyłaby w ogień, chciał ją zostawić, położyć z powrotem na ziemię oraz odejść -  na zawsze.
     - Nie możesz! - pisnęła, nienaturalnie wysokim tonem - Nie możesz, nie możesz, nie możesz! - zaczęła powtarzać te dwa słowa, jakby one miały zmienić wszystko, natomiast on złapał jej policzki i zaczął ją uciszać, patrząc jej prosto w oczy. - Nie możesz mnie zostawić! Zostaniesz ojcem, a ja matką, nie masz prawa zostawić tego dziecka! - to wyznanie odjęło mu mowę.
     Powoli, jej powieki znów się zamknęły, lecz tym razem nie otworzyły się przez bardzo długi czas. Lodovica straciła przytomność i po paru minutach została zawieziona do szpitala. Przez całą podróż karetką nie obudziła się i dopiero gdy dotarła na miejsce, zauważyła, że nie ma Jorge w pobliżu, oraz to, że została sama, kompletnie sama.
     Nigdy nie czuła się tak potwornie bezużytecznie jak wtedy.

~~~

     Zimne krople potu spływały po jej czole, tymczasem ona, wyczerpana oraz wykończona, stała nad umywalką, a sekundy pełzły niesamowicie wolno przez tą ostatnią godzinę, którą spędziła sama, w szponach cierpienia.
     Ściskała pięści, próbowała ignorować ból, który zawładną jej ciałem. Kompletnie nie wiedziała co się działo oraz to, co miało nastąpić. Ból nie przechodził i nie miał najmniejszego zamiaru przejść. Każda minuta była kolejną udręką dla jej ciała, a ponieważ nie potrafiła się skupić na niczym innym, wskazówki w zegarze, który był powieszony na ścianie, sprawiały wrażenie jakby prawie w ogóle się nie ruszały.
     Minęły dwa miesiące odkąd ostatnio widziała Jorge, i były to najgorszy okres w całym jej życiu. Parę dni po tym okropnym incydencie, została przesłuchana w sprawie tego wydarzenia, w którym została pobita oraz prawie zabita. Opowiedziała tą odrażającą historię co do szczegółu, lecz nie powiedziała nikomu kim tak naprawdę był ten mężczyzna, który ją uratował. Zmyśliła, że był to zwykły przechodni, który raczył jej pomóc, i że nie miała pojęcia gdzie on był i jak wyglądał. Gdyby wyjawiła im, kto pobił Francesco, na pewno wpakowałaby Jorge w kłopoty, gdziekolwiek on się znajdował. Gdy Lodovica trochę się uspokoiła i wróciła do zwyczajnego życia, musiała żyć bez jakiejkolwiek pomocy. Została kelnerką w pobliskiej kawiarni szukała jakichś studiów, w których mogłaby rozpocząć swą naukę inżynierii. Jednak musiała trochę zarobić nim mogłaby cokolwiek zrobić; została bez ani jednego grosza w kieszeni, bowiem jej rodzice nie chcieli mieć z nią kontaktu i na dobry początek musiała nauczyć się żyć samodzielnie. Starała się nie myśleć dużo o swej przyszłości, lecz nie było to takie łatwe jak jej się wydawało.
     Fala obrzydzenia przeszła przez jej ciało i po raz kolejny zebrało jej się na wymioty. Raptem osunęła na podłogę i oparła się o ścianę, ponieważ czuła się, jakby ktoś ją trzymał za ramiona i przytrzymał, kazał, żeby leżała na ziemi. Czuła się jak marionetka. Zwykła, bezproduktywna marionetka, która nie miała w życiu żadnego celu. Była jak motyl bez skrzydeł.
     Wydała z siebie głośny wrzask, przerażający, przeraźliwy oraz niepowstrzymalny. Wtem Lodovica ujrzała na podłodze krew, mnóstwo krwi rozlanej dookoła niej. Nie potrafiła oddychać równo, ciągle wzdychała i jęczała, a rozdzielający ból stawał się jeszcze gorszy.
     Zerwała z siebie swą obcisłą piżamę, by choć odrobinę złagodzić ból i przykryła się nią, nadal zaciskając zęby z bólu. Padła na ziemię, jej policzek dotykający zimnych płytek.
     Wówczas zrozumiała co się dzieje.
     Straciła dziecko. Szach mat.
     Jedyna pamiątka po nim, martwa.
     Jedyny znak.
     Jedyny dar.
     Niesprawiedliwość wygrała.
     Mogła otrzymać jedyną malutką osóbkę, która by ją pokochała, mimo jej mrocznej przeszłości. Jednak ta szansa przeminęła - na zawsze.
     Co w tej chwili czuła?
     Nic.
     Cholerną pustkę, którą mogła wypełnić tylko miłość, której wtedy najbardziej jej brakowało.
     - Uratuj mnie...
     Lecz nikt nie przyszedł, a ona została sama, przerażona, na podłodze w pustym mieszkaniu na pustej ulicy ze złamanym sercem.
     Zycie to zwykła walka o przetrwanie - wszystko co Cię zabija, sprawia, że jesteś jeszcze silniejsza.



- Kocham cię - wyszeptał, prosto do jej ucha, by  nikt inny tego nie słyszał.
- Nie zostawisz mnie, prawda?
- Nigdy.






 Dyplom dla Ciebie, kochana. ;) Nie jest chyba aż taki zły, mam nadzieje. <3 A Was czytelników, zapraszam do skomentowania i pozostawienia po sobie głosu w ankiecie. Ściskam! ♥

6 komentarzy:

  1. Komputer w moje rączki i wracam ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Droga Nino...
      Twoja praca mnie urzekła i zawładnęła moim sercem.
      Nieszczęście, które spotkało główną bohaterkę było naprawdę straszne...i nie zrozumiała dla niej samej. Sama historia była tylko kurtyną do tego, co tak naprawdę chciałaś przekazać.
      Bardzo mi się podobało i gratuluję wyróżnienia ;*!


      Kochana Soph!
      Cóż....szablon...hm..
      Uważam, że niej est jednym z twoich najlepszych dzieł.
      Sam nagłówek również nie przypadł mi do gustu.
      Natomiast sam szablon ma co raz więcej baierów.
      Bardzo podobają mi się wyjeżdżające informacje i strony.
      Dodatki mają również fajne tło.
      Może zamiast zmieniać szablon lepiej go podrasować? ;)
      Całuję, Frucia

      Usuń
  2. Widać, że raczkujesz jeszcze przy robieniu szablonów, ale to dobrze, że się starasz :)
    Nie obraziłabym się, gdyby tło gadżetów miało choć trochę mniejsze krycie, czcionki były ciekawsze, a kreskę pod tytułami można odpuścić, bo wygląda nieestetycznie ;) Strony mogłabyś trochę podnieść bo praktycznie rwie napis, w dodatku miło by było, gdyby gadżet wracał na dół w takim tempie, jakim się wysuwa. Linki do kart mają słaby CSS (czerwony i niebieski cień zamazuje się na tle i ciężko się doczytać. Tło psuje efekt).
    Nagłówek, eh, najmilsza część przy robieniu szablonów, a jednak dla niektórych najtrudniejsza.
    Nie wal miliona tekstur na kupę i wybieraj koło siebie takie, które będą się "dopełniać" i łączyć, a nie burzyć konstrukcję. Musisz popracować nad estetyką napisów, bo na razie nie robi wrażenia; czcionka mało czytelna i wielkości też niezbyt przemyślane. Jorge jest źle przycięty, w dodatku zrobiłaś mały błąd przy ustawianiu przezroczystości, bo się zlewa :) Nasz header też brzydko się kończy i linia po lewej wygląda paskudnie.
    Prawie zapomniałam o komentarzach. Przy ramce przydałby się padding (margines), w dodatku mniejsze kropeczki. Za to ładnie Ci wyszły avatary, choć cień się bardzo wysuwa ;) W obrazkach ramka też jest zbyt szeroka. Pod datą nie są potrzebne dwie krechy, naprawdę :)

    No, ale Soph moja, robisz postępy. I serce mi się cieszy, kiedy zdaję sobie sprawę, że to ja namówiłam Cię do zaczęcia gmerania w CSS.
    Maleńka, wiesz, że jakby co zawsze możesz do mnie napisać o radę, czy inne rzeczy :* Wciąż jestem tam, gdzie byłam.
    Pamiętam o Tobie,
    Maya

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. o jeju, kogo my tu mamy. :D
      Jeżeli chodzi o nagłówek, tekstury są tam dwie. ;>
      Ogólnie wiem - nie jest idealnie i dzięki za rady. Nie zamierzam też bronić się w jakikolwiek sposób, ale szablon miał wyglądać zupełnie inaczej. Mój komputer ogólnie odmawia posłuszeństwa jeżeli chodzi o większość kodów. I tak często muszę przebrnąć przez te które napisałam, żeby dodać nowe. Ale to taki serio, nieistotny szczegół.
      Jeszcze raz dzięki i jeżeli dasz radę to daj mi Twój numer gg, bo moje stare usunęłam. ;)

      Usuń
    2. 40781842. Do uslug, w miare podpartej krytyki sie polecam ;)
      Maya

      Usuń
  3. Ojej *.*
    Gratuluję wyróżnienia ♥
    Cudowny OS <3
    Naprawdę gratuluję ^^

    OdpowiedzUsuń