'Zawał'
`Byłeś moim sercem i wywołałeś zawał...
To teraz zafunduj mi przeszczep do cholery!`
Wielu ludzi nie docenia tego co ma.Rodziny,przyjaciół,zdrowia,pasji,szczęścia...oraz wielu innych rzeczy.Każdy człowiek ma indywidualne synonimy radości,których i tak nie dostrzega. Nie potrafi zauważyć ludzi,których podświadomie kocha bądź obdarza miłością jego. To niesprawiedliwe. Możesz stanąć na głowie żeby ktoś dla ciebie ważny miał wszystko.Starasz się.Próbujesz. Ale nie usłyszysz nawet 'głupiego' dziękuje. Po więc troszczyć się o takich ludzi?
Przez jedno z najcenniejszych a zarazem najgroźniejszych uczuć,nadzieje. Nadzieje,że ludzie się zmieniają. Ile osób już przez nią cierpiało? Optymizm w takich przypadkach jest zwykle skazany na porażkę. Ludzie nie potrafią dostrzec niektórych rzeczy lub po prostu robią to zdecydowanie za późno. Jeszcze inni po prostu nie umieją,nie chcą się zmienić.
'No bo niby po co? I tak wszyscy umrzemy?'-prawo każdego pesymisty.
Jednak każde prawo można obalić. Kto niby powiedział,że każdy na tym okropnym świecie nie jest zdolny do szanowania tego czym obdarowało nas życie?
Maxi był tego doskonałym przykładem. Uwielbiał wszystko co go otaczało. Cieszył się z każdej chwili spędzonej z przyjaciółmi,rodzicami i z rodzeństwem. A trzeba przyznać,że jak na bardzo bogatych i zabieganych ludzi państwo Ponte znajdywali bardzo dużo czasu dla swoich pociech. W życiu osiągnęli prawdziwe szczęście. Niestety Maxi był ich jedynym dzieckiem. Strasznie go kochali ale Alba bardzo pragnęła powiększyć swoją rodzinę.Stąd właśnie wzięli się sześcioletnie bliźniaki-Valeria i Nicolas. Małżonkowie zaadoptowali maluchy jakieś trzy lata temu.Może i na początku Maximiliano nie był zachwycony nowym przybyszami.Ale teraz? Spędza z nimi każdą wolną chwile.Tak jak teraz.Nie mogli prosić by o lepszego brata. Trzeba przyznać,że chłopak ma zdolności wychowawcze. Nie łatwo zapanować nad dwójką niesfornych maluchów.Jemu jednak udaje się to znakomicie. Obleganie kuchni w trojkę aby przygotować niespodziankę dla rodziców.Czy mógł wpaść na lepszy pomysł?
-Maksi telefon ci piscy.-odezwała się Val,której nie dawno wypadł przedni ząbek.Przez co mówi troszeczkę nie wyraźnie,dodając jej przy tym jeszcze więcej uroku.
-Pewnie SMS.Zobacz kto i co ode mnie chce.Jestem cały w mące.Te babeczki to chyba nie był najlepszy pomysł.-westchnął chłopak.
-Fran,pisze ,że potrzebuje pomocy.-zapiszczała radośnie dziewczynka.
-Co?-w tym momencie na jego różowym fartuszku,który kazała mu ubrać młodsza siostra,pojawiła się ogromna plama z czekolady,mającej wylądować na wierzchu wypieków.-Szlak.-powiedział.-Nico leć po Esmeraldę powinna być w gabinecie taty.-Esme,kolejna ważna kobieta w życiu szesnastolatka. Była dla niego jak druga mama,nie licząc oczywiście cioci Adrianny i Marii.W końcu to siostra jego ojca. Często przebywała u nich w domu ze względu na prace w rodzinnej firmie. Nikt nie miał jej tego za złe.Kochali towarzystwo uroczej,trzydziestopięcioletniej kobiety.Po kilku minutach przekroczyła próg kuchni z zaskoczeniem wymalowanym na twarzy ale nie odezwała się ani słowem.
-Wylałem na siebie czekoladę.-Esemeralda zachichotała.-Pomożesz im dokończyć babeczki? Fran mnie potrzebuje.-spojrzał na nią błagalnie.
-Oczywiście,że tak!-zaszczebiotała radośnie-Tylko zdejmij to różowe coś.-krzyknęła do wybiegającego Maxiego.
Siedziała nad strumykiem. Dookoła było widać tylko i wyłącznie drzewa.Nie przeszkadzało jej to. Lubiła naturę.Rosnące malutkie kwiaty wpływały korzystnie na jej paskudne samopoczucie.Spokojny śpiew ptaków,docierał do jej delikatnie odstających uszy. Do oczy cisnęła się coraz większa ilość łez,powoli wydobywających się na powierzchnie.Nie chciała się ruszać. Marzyła tylko o tym aby ktoś znalazł się obok niej i mocno ją przytulił. Tak aby poczuła ciepło jego ciała,przytłumione bicie serca. Chciała być kochana. Czy prosi o zbyt wiele?
Miała dosyć tego wszystkiego. Miłość podobno uskrzydla. W takim razie dlaczego siedzi na wilgotnej trawie i płaczę? Czym sobie na to zasłużyła? Nie chciała zakochiwać się w Leonie.Nie planowała tego. To stało się samo.Na prawdę starała się zapomnieć.Szkoda,że za każdym razem ponosiła druzgocącą porażkę. Która ciągle od nowa coraz bardziej łamała jej serce.
-Co to cholery jest ze mną nie tak?- wyszeptała w wiatr okalający jej bladą skórę.
Odezwać się czy nie? Podejść czy nie? Podjąć to ryzyko? Brod rozpoczął walkę z samym sobą.Żyje się tylko raz więc dlaczego nie miał by tego zrobić?
-A dlaczego miało by być z tobą coś nie tak?- zrobił to? Zrobił to! Wstąpiła w niego niespotykana dawka odwagi. Lara aż podskoczyła z wrażenia. Kto mógł ją tutaj znaleźć?Ale zaraz. Ona doskonale znała ten głos.
Znaleźli się pod domem Włoszki w tym samym momencie. Wymienili się tylko zaniepokojonymi spojrzeniami.Nie zdążyli się nawet odezwać a już znajdowali się w środku.Znali ten dom jak własną kieszeń. Przeszli przez dość krótki korytarz,na którym wisiały zdjęcia.Różnorakie fotografie Francesci,jej brata a nawet jedna czerwona rameczka z ich trójką w środku. Następnie wskoczyli na drewniane schody. Prawie je przeskoczyli. Po tych wspaniałych 'akrobacjach' skierowali się do przedostatnich drzwi w korytarzu. Nawet nie zapukali,od razu wpadli do środka. Widok w sumie nie był najgorszy.Spodziewali się dużo tragiczniejszych rzeczy. Tak jak wtedy gdy zdechł jej pies.To było yy no straszne! Wyglądała wtedy jak...jak... Nie! To nie czas za roztrząsanie tego okropnego czasu w jej życiu.
-Miśku,co się stało?-odezwał się kojącym głosem Leon. Oboje z Ponte zajęli miejsca obok leżącej na podłodze Fran. W środku zbierała się aby wyznać prawdę. Nie chciała po raz kolejny dzisiaj się rozpłakać. Jak na dzisiaj wylała już wystarczającą ilość łez.
-Marco całował się z inną.-wychlipała.
-Co za sku...
-Maxi,uspokój się!-wrzasnął Leon. Doskonale wiedział,że jeżeli Luca usłyszy choć jedną przekleństwo z ust któregoś z nich,nie będą mogli zbliżyć się do niej choć na dziesięć metrów.
-Dlatego z nim zerwałam.-kontynuowała Włoszka.
-Stop! Zerwałaś z Marco?-zdziwił się Verdas.
-To ty nic nie wiesz?-oburzył się Ponte.
-Jak widać jestem niedoinformowany!-Leon podniósł głos,zirytowany.
-Ragazzi!Silenzio!*-powiedziała zirytowana Francesca.
-Fran po hiszpańsku!-chłopcy podnieśli na nią głos.
-Zamknijcie się!-wrzasnęła dziewczyna.-Mogę?-skinęli głowami na znak zgody.-Nie byłam taka załamana dla tego ci nie powiedziałam Leoś a ta papla Maximiliano dowiedział się przypadkiem.
-To dlaczego płaczesz?-Ponte nic z tego rozumiał. A Vega starała się zamordować go spojrzeniem.
-Ponieważ.-wzięła głęboki oddech.-Dzisiaj dowiedziałam się z kim się całował.-Znowu zaczęła szlochać.- Na dodatek sama przyszła mi o tym powiedzieć.To...to...To była Camila.-z oczu Fran ponownie pociekły łzy wielkości grochu.
-Zabawna jesteś,kochaniutka.-w końcu Verdas zabrał głos.Jednak widząc smutek na twarzy przyjaciółki, zrobił coś czego najbardziej teraz potrzebowała. Przytulił ją.Do grupowego uścisku dołączył się również brunet.Może i wyglądało to dziwnie.W końcu leżeli na podłodze,Fran między chłopakami i ściskali się najmocniej jak się dało. Ale kogo to w tej chwili obchodziło? Teraz liczył się tylko sposób poprawienia humoru brunetce.Jednak głowę Leona zaprzątała jeszcze jedna rzecz.Jak im to powiedzieć?Chyba najlepiej będzie 'prosto z mostu'.
-Wyprowadzam się.-wyszeptał szatyn najciszej jak potrafił.
-Świetnie!Zaraz? Co?!- Maxi miał wrażenie,że Włoszka za chwile dostanie zawału.
-Co?-Ponte zachował się jak echo.
-Hej,hej,hej! Spokojnie. Do innego domu. Nie wiedziałem,że tak wam odbije.-po raz pierwszy dzisiaj na twarzach przyjaciół pojawiły się uśmiechy.
-Masz jeszcze jakieś ciekawe wieści?-zaśmiał się Maxi. Nie spodziewał się tak porażającej informacji. Leon wziął się w garść,musiał to zrobić przede wszystkim dla swojego najlepszego przyjaciela. Spojrzał mu w oczy.
-Violetta i Fede wrócili.-powiedział najspokojniej jak tylko mógł,po mimo emocji panujących w środku.
Escucha y siente
Sube el volumen vas a
Enloquecer, enloquecer, enloquecer, Oh...
Enloquecer, enloquecer, enloquecer, Oh...
-Diego! Zamknij się!-zdenerwowana Lena wparowała do pokoju brata.
-Kruszynko ty moja najukochańsza-odezwał się przesłodzonym głosem Sevilla.Szatynka patrzyła na niego tak jak zwykle: z pogardą a zarazem miłością,ze zdziwieniem i spokojem. Norma w domu rodzeństwa.- Zawołaj naszą ukochaną Natalkę i nagramy piosenkę na twojego bloga. Co ty na to?Hm?
-Ale,że ty tak na serio?-zdziwiła się dziewczyna.-Kim jesteś i co zrobiłeś z moim bratem? Idę.-krzyknęła,schodząc ze schodów. 'W końcu',pomyślał chłopak.
-Diego!- po raz kolejny w ciągu ostatnich pięciu minut po domu rodzeństwa rozbrzmiewał wrzask Leny.- Ona nie chce,chodź!
-Lece,siostrzyczki!- jak ja je kocham,rozmarzył się o dwóch wspaniałych dziewczynach,z którymi dzielił tak urocze miejsce zamieszkania,jakim było Buenos Aires.
-Maxi! Przestań.-powiedział ze spokojem Leon. Nie mógł patrzeć na przyjaciela,który próbował przebić się przez hotelowe drzwi do pokoju Violetty.
-Jesteś pewien,że to te drzwi?-zapytał zrozpaczony Ponte.
-Tak.Przynajmniej tak napisał mi Feder.- Pomyśleć,że jeszcze dwadzieścia minut temu siedzieli na podłodze w pokoju u Włoszki...
-Leon,starczy tych żartów na dzisiaj.Nie uważasz?-powiedział delikatnie zirytowany Maxi.
-Maximiliano ale to nie żart.-odpowiedział najpoważniej jak tylko potrafił.
-Jaka Violetta i jaki Fede?-Fran kompletnie nie wiedziała co powiedzieć,została jednak całkowicie zignorowana przez swoich przyjaciół.
-Nie to przecież nie możliwe-nie dowierzał brunet.-Gdzie oni są?-warknął. Wewnętrzny głos podpowiadał mu,że musi się z nimi zobaczyć. Nie było innej możliwości..
Wydarzenia ostatnich chwil przerwał dźwięk otwieranych drzwi oraz zdenerwowanego głosu
dziewczyny. Miała ochotę zastrzelić osobę,która przerwała jej błogi sen po tak ciężkim dniu. W głowie kształtował się już ochrzan jaki miała wygłosić.Usta już zbierały się do krzyku.Ale kiedy zobaczyła kto tam jest,głos ugrzązł w jej gardle. Jedynym co przyszło jej na myśl było rzucenie się w jego ramiona.
-Tęskniłem-wyszeptał chłopak,wciąż trzymając Violette. Jakby bał się,że znowu ją straci.
________________________________
Chłopaki!Cisza! *
Tak oto prezentuje się 14.
Rozdział dedykuje Alexandrze Comello(mam nadzieje,że dobrze odmieniłam xd). Twój OP o Naxi natchnął mnie do napisania fragmentu o Maxim. ♥
Opinie pozostawiam wam. Jeżeli coś się komuś nie spodobało lub uważa,że powinnam coś poprawić to bardzo proszę o komy. ♥
I jakby co na http://dos-pasiones-en-un-solo-lugar.blogspot.com/ pojawił się rozdział 1. Zapraszam!
Nie mam pojęcia kiedy napisze 15. Ale pewnie pojawi się za rok. Wiecie o co mi chodzi,prawda?
Życzę pijanego sylwestra! (chodziarz większość z nas jest za mała na takie szaleństwa xd )
Spełnienia marzeń w Nowym Roku. Samych sukcesów. Wszystkiego co najlepsze!
Kocham i całuję Soph :*